Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Stolica nie ma miejsc, żeby uczyć lekarzy

Anna Wittenberg 03-12-2008, ostatnia aktualizacja 04-12-2008 11:05

Co trzeci chętny lekarz nie dostanie się w tym roku w stolicy na specjalizację z pediatrii. Dla połowy zabraknie miejsc na położnictwie. Na ortodoncję ma szansę co dwunasty.

autor: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa

– Liczba lekarzy przekraczających 65. rok życia zwiększa się na Mazowszu z roku na rok. Tymczasem wciąż kształcimy zbyt mało specjalistów – alarmowali krajowi konsultanci medyczni podczas wczorajszego spotkania z wojewodą. – Ministerstwo daje za mało pieniędzy na rezydentów, a w szpitalach nie ma dla nich dostatecznie dużo miejsc. Sytuację jeszcze pogarszają nowe zasady rekrutacji na specjalizacje – przekonywali.

Z danych Mazowieckiego Centrum Zdrowia Publicznego (MCZP) wynika, że w tym roku na Mazowszu zabraknie miejsc dla 44 lekarzy z 48 chętnych na specjalizację z ortodoncji, 24 z 46 zamierzających zostać kardiologami oraz 27 z 46 chętnych na ginekologię i położnictwo. Na specjalizację nie dostanie się także ponad 60 proc. młodych lekarzy marzących o stomatologii zachowawczej.

Od czego to zależy?

– Po pierwsze szpitale muszą mieć dla rezydentów miejsce, a po drugie – pieniądze – mówi szefowa MCZP Katarzyna Paczek. – Co roku zgłaszamy do Ministerstwa Zdrowia, ilu i jakich specjalistów chcemy kształcić w danym roku. Opieramy się na liczbie miejsc w placówkach prowadzących specjalizacje. Po rozpatrzeniu wniosków resort przyznaje na kształcenie w konkretnych specjalizacjach określone kwoty – tłumaczy Paczek.

Jednak część środków nie zostaje wykorzystana, bo lekarze po prostu w paru kierunkach nie chcą się kształcić. – W tym roku musieliśmy zwrócić pieniądze przeznaczone na kształcenie 18 specjalistów neonatologii, ośmiu w zakresie chorób zakaźnych, siedmiu w zakresie zdrowia publicznego – mówi dyrektor Paczek. – Oczywiście możemy prosić ministerstwo o przekierowanie tych pieniędzy na finansowanie innych specjalizacji. Cóż z tego, że można przerzucić pieniądze, skoro nie ma miejsc na atrakcyjnych specjalizacjach? – dodaje.

Na inny problem zwraca uwagę Hanna Szwed z Instytutu Kardiologii. – Część teoretycznie zajętych miejsc na specjalizacjach marnuje się – podkreśla. – Ponieważ przydzielane są one lekarzom na podstawie wyniku egzaminu lekarskiego i średniej ze studiów, często przypadają osobom, które mieszkają tak daleko, że nie przyjadą tu odbywać specjalizacji. Trzeba wtedy przeprowadzić dodatkową rekrutację. Ale nie gwarantuje ona, że osoba, która jest następna w kolejce, będzie mogła przyjechać. Ten system trzeba zmienić.

Popiera ją Mirosław Wielgoś, wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa: – O tym, kto będzie się kształcił, powinny decydować, jak dawniej, rozmowy kwalifikacyjne, a nie cyfry.

Rozwiązać sytuację ma zespół powołany przez wojewodę mazowieckiego Jacka Kozłowskiego.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane