Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Słoń z mroczną przeszłością przyjedzie do naszego zoo

Robert Rybarczyk 19-03-2009, ostatnia aktualizacja 20-03-2009 15:25

Erna, słonica z Safari Parku w Beekse Bergen w Holandii, przybędzie 3 kwietnia. – Mieliśmy obiekcje przed jej przyjęciem, bo zabiła człowieka – mówi Maciej Rembiszewski z zoo.

*Erna ma  22 lata. W stołecznym zoo ma wprowadzić porządek na wybiegu safari beekse bergen
źródło: Życie Warszawy
*Erna ma 22 lata. W stołecznym zoo ma wprowadzić porządek na wybiegu safari beekse bergen

Stołecznej hodowli słoni potrzebna jest dyscyplina. Ośmioletni Leon, jedyny samiec w liczącym trzy sztuki stadzie, zbytnio na wiosnę dokazuje. – Trzeba go utemperować. Przyda się przewodniczka stada. Bo u słoni to właśnie samica przewodzi – tłumaczy Ewa Zbonikowska, wiceszefowa zoo.

Dlatego do 11-letnich Fryderyki i Buby, którym nie udaje się poskromić rozbrykanego Leonka, dołączy z Holandii doświadczona Erna. Liczy 22 lata. Urodziła się w Zimbabwe. Jej opiekunowie zapewniają, że jest inteligentna i chętna do nauki. Do Safari Parku w Beekse Bergen przybyła w roku 1988. Pięć lat temu wydarzył się tam wypadek. Jej długoletni opiekun poślizgnął się i upadł. Wtedy ważąca 2,5 tony Erna stanęła na nim. Rannego 36-letniego Perry’ego Haansa przewieziono do szpitala. Ale lekarzom nie udało się go uratować.

Szefowie warszawskiego zoo uprzedzili opiekunów i pracowników, że przyjedzie słonica, która zabiła człowieka. – Z tego powodu mieliśmy obiekcje przed jej przyjęciem. Ale w Beekse Bergen zapewniają nas, że zwierzę jest bardzo spokojne, nieagresywne. Potrafi żyć w stadzie – zapewnia Ewa Zbonikowska. W stolicy do takiego wypadku raczej nie dojdzie.

Maciej Rembiszewski, były dyrektor zwierzyńca (obecnie konsultant), mówi, że w ogrodach istnieją dwa rodzaje hodowli słoni: otwarta i zamknięta. – W Holandii hodowla była otwarta. Pielęgniarz miał bezpośredni kontakt ze słoniem. W takich miejscach dochodzi do wypadków, gdyż olbrzymy nie czują swojej siły i nawet w zabawie potrafią z czułością przycisnąć opiekuna do ściany – mówi Rembiszewski.

Tymczasem w Warszawie opieka nad słoniami odbywa się w systemie zamkniętym.– A to oznacza, że człowiek nie ma bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami. Wszystkie czynności przy słoniach: pedicure, manicure, karmienie, pobieranie krwi odbywają się przez kraty i w asyście kilku opiekunów – zapewnia Maciej Rembiszewski.

W warszawskim zwierzyńcu nawet kraty w przegrodach i bramach pawilonu dla słoni są zamontowane na ukos, a nie pionowo. – Żeby słoń nie mógł złapać pracownika trąbą – mówi Maciej Rembiszewski. Na początku kwietnia przyjadą do Warszawy także inne zwierzęta: dwa samce wołu piżmowego i para papug kea.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane