Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Miliony wyciekły rurą

Izabela Kraj 21-04-2009, ostatnia aktualizacja 25-04-2009 17:03

Otwarty z wielką pompą zaledwie pięć lat temu basen przy ul. Łabiszyńskiej na Targówku sypie się. Remont ma kosztować 9 milionów złotych. To prawie jedna trzecia kwoty, jaką dzielnica wyłożyła na pokazową inwestycję.

*Nowoczesny  pięć lat temu  basen przez błędy projektowe, złą wentylację  i budowlane niedoróbki ulega degradacji szybciej niż inne tego typu obiekty.
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
*Nowoczesny pięć lat temu basen przez błędy projektowe, złą wentylację i budowlane niedoróbki ulega degradacji szybciej niż inne tego typu obiekty.

Gigantyczne zacieki na ścianach i suficie. Wilgoć i pleśń. Dach do wymiany. Zardzewiałe elementy metalowe. Zła wentylacja. Tak właśnie na inwestycji, która miała być jedną z nowocześniejszych na Targówku, odbija się niedbalstwo, błędy techniczne i nieuzasadnione oszczędności na materiałach, nawet... śrubkach. – Szczęście, że nic tam jeszcze ludziom nie spadło na głowę – przyznają nasi rozmówcy z urzędu dzielnicy.

Nie polonez, a polka i sąd

– Rzeczywiście budynek basenu Polonez trzeba jak najszybciej remontować. Jeśli jeszcze poczekamy, będzie to już odbudowa, nie remont – mówi „ŻW” burmistrz Targówka Grzegorz Zawistowski.

Nie potrafi powiedzieć, kiedy kąpielisko zostanie zamknięte. Być może jeszcze latem. Na razie urzędnicy próbują porozumieć się z wykonawcą inwestycji (spółka Holma) i firmą projektową (KiPP Project). To ich obarczają winą za fatalny stan budynku.

– Za obiekt przy Łabiszyńskiej dzielnica zapłaciła pięć lat temu ok. 30 mln zł. Koszt remontu oszacowaliśmy teraz na ok. 9 mln zł. Chcemy, żeby za własne pieniądze wykonali go ci, którzy popełnili błędy, budując basen. Do 22 kwietnia mają czas na odpowiedź. Jeśli się nie zgodzą, idziemy do sądu! – zapowiada burmistrz.

Podstawą dochodzenia odszkodowania od wykonawców byłaby kilkusetstronicowa analiza techniczna basenu Polonez. Wykonali ją na zlecenie urzędu dzielnicy eksperci budowlani z Olsztyna (firma W-Art). Przez pół roku wyliczali wszelkie uchybienia i niedociągnięcia.

Najpoważniejsze to: źle zaprojektowana wentylacja, niewłaściwa konstrukcja dachu, odwrotny układ warstw w ścianach (miały eliminować wilgoć, a w rzeczywistości ją utrzymują), brak metalowych łączy słupów, które podtrzymują konstrukcję.

Oszczędne wkręty

– Ten obiekt mimo swoich pięciu lat wygląda wewnątrz, jakby miał 35. Niektóre błędy można uznać za szkolne. To niedbalstwo albo karygodna niefrasobliwość – przyznają inżynierowie z Urzędu Dzielnicy Targówek – Stefan Topolski i Włodzimierz Witek. Niedbalstwem nazywają np. zły pomiar kubatury budynku do obliczenia wskaźników wilgotności.

– Wzięto pod uwagę niemal o połowę mniejszą przestrzeń – wytyka Topolski. A niedbalstwo? To m.in. stosowanie przez wykonawcę tańszych i gorszych niż w projekcie materiałów, np. śrub, które podtrzymują elementy sufitu. – To absurdalna oszczędność! – ocenia inż. Witek. – Groszowa przy takiej inwestycji. Kilogram tych wkrętów kosztuje przecież 100 zł, a tych droższych może 300 – wylicza. – A efekt jest taki, że te tańsze gorzej trzymają strop i korodują.

Projektant basenu nie zgadza się z ekspertyzą. – To nieprawda, że źle policzyliśmy kubaturę obiektu – oponuje prezes KiPP Project Adrian Górecki. – Nie ukrywam, że są niedoróbki. Pewne rzeczy trzeba poprawić. Proponowaliśmy np. dodatkowy system napowietrzania – stwierdza.

– A zbyt tanie śrubki? – To już wina wykonawcy – twierdzi Górecki. – Proponowanych przez urząd warunków remontu nie mogę zaakceptować – twierdzi. Od urzędu będzie się domagał określenia, za co odpowiada projektant, a za co wykonawca.

Nie ma winnych

Umowę na budowę basenu podpisywał w 2002 r. burmistrz Targówka Marek Kamiński (PO). Odbierał ją od wykonawców kolejny włodarz – Romuald Gronkiewicz (PiS).

– Umowa przewidywała, że projektant był jednocześnie inwestorem zastępczym i inspektorem nadzoru na tej budowie. Czyli kontrolował sam siebie – przyznaje burmistrz Targówka.

Taki kontrakt powodował, że dzielnica umywała ręce. Urzędnicy odbierali tylko efekt: basen. Nie można więc ich rozliczyć za niedopilnowaną inwestycję. Nie mieli też kontroli nad wydatkami. Ostateczna cena – 30 mln zł – blisko dwukrotnie przewyższyła planowany kosztorys.

A już przed otwarciem w 2003 r. wykonawca musiał poprawiać blisko 30 niedoróbek. Maskowały je m.in. orientalne rośliny za pół miliona.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane