Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Warszawiacy bronią Pola

Piotr Szymaniak 15-05-2009, ostatnia aktualizacja 16-05-2009 10:46

Ktoś wyrwał słupki wkopane pod ogrodzenie działki na Polu Mokotowskim. Nadzór budowlany nakazał właścicielowi terenu przerwanie grodzenia. Ten chce teren sprzedać.

autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa

Budowa ogrodzenia czterohektarowej działki obok ulic Boboli i Rostafińskich na terenie Pola Mokotowskiego zaczęła się w czwartek. Przez cały dzień robotnicy, wśród utyskiwań spacerowiczów, wkopali 70 słupków pod płot, który miał odgrodzić od reszty parku działkę Marka Czeredysa. W piątek rano zostały tylko dwa. Resztę nad ranem ktoś powyrywał. Na miejscu pojawili się policjanci zaalarmowani przez robotników.

– Kwestią, czy to ogrodzenie było budowane legalnie, zajmie się nadzór budowlany i to on może ewentualnie pociągnąć właściciela działki do odpowiedzialności – mówi Anna Oleksiuk z mokotowskiej komendy rejonowej.

– Faktem jest natomiast, że ewidentnie słupki znajdowały się na terenie prywatnym i należały do właściciela działki, więc doszło do uszkodzenia mienia. Prawdopodobnie w tym kierunku pójdzie nasze postępowanie.

W piątkowy ranek na Polu Mokotowskim pojawił się też pracownik Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Robotnicy nawet go nie zauważyli i spokojnie pracowali dalej. – Był na miejscu i sporządził protokół – mówi Andrzej Kłosowski, dyrektor PINB.

Na tej podstawie PINB wydał nakaz zaprzestania robót, tym samym uznając działania inwestora za samowolę budowlaną. Od czwartku zarówno władze Mokotowa, jak i Warszawy oraz Mazowsza zgodnie twierdziły to samo, jednak dopiero gdy w piątkowe popołudnie PINB dostarczył właścicielowi postanowienie na piśmie, prace zostały ostatecznie przerwane.

Z budowy nici...

Marek Czeredys pierwotnie zamierzał postawić na swojej działce kilkanaście czteropiętrowych domów. Od czterech lat starał się o wydanie warunków zabudowy. Jak dotąd ich nie uzyskał i szanse na to są minimalne. Jest już bowiem gotowy plan zagospodarowania przestrzennego dla terenu Pola Mokotowskiego. Z zapisów w nim wynika, że teren, na którym znajduje się działka Czeredysa, pozostanie parkiem.

Choć dokument gotowy jest od półtora roku, wciąż jeszcze nie został uchwalony przez Radę Warszawy.

Jego autor, urbanista Krzysztof Domaradzki, od dawna przestrzegał, że do czasu uchwalenia planu park może zostać rozdrapany przez inwestorów, którzy będą próbowali robić swoje interesy.– Nie czas szukać winnych. W tym momencie władze, społeczność lokalna i wszyscy, którym nie obcy jest los przestrzeni publicznej w naszym mieście, muszą grać do jednej bramki – mówi Bartłomiej Kozek, przewodniczący stołecznych Zielonych.

– Plan zagospodarowania Pola Mokotowskiego musi zostać przedyskutowany i przyjęty na najbliższej możliwej radzie miasta.Urzędnicy zapowiadają, że plan lada moment zostanie uchwalony. A to pokrzyżowałoby plany inwestora.

...więc odkupcie działkę

Teraz Marek Czeredys chce więc, by miasto odkupiło od niego grunt, na którym i tak nie zarobi, a musi go utrzymywać. W rozesłanym do mediów oświadczeniu jego przedstawiciel prawny Piotr Juszkiewicz pisze: „Marek Czeredys kilkakrotnie zwracał się z propozycją ewentualnego odkupu lub zamiany działki. Propozycje te pozostały bez jakiegokolwiek odzewu ze strony miasta“.

Ratusz płacić za fragment parku jednak nie zamierza. – Jeżeli ktoś kupuje działkę na Polu Mokotowskim, licząc na to, że postawi budynki w miejscu, które od dziesiątek lat było parkiem, zarabiając przy tym grube miliony, to podejmuje duże ryzyko – mówi Marcin Ochmański, rzecznik ratusza.

– Miasto nie ma obowiązku odkupywać takich terenów. Poza tym nie pamiętam, by pan Czeredys zwracał się do nas z jakimiś propozycjami.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane