Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Z dworku w Srebrnej Górze została góra gruzu

Monika Górecka-Czuryłło 13-07-2011, ostatnia aktualizacja 13-07-2011 12:41

Deweloper zburzył stuletni dworek na Białołęce. – Miał pozwolenia, ale każdego takiego zabytku szkoda – mówią konserwator i władze dzielnicy.

Po dworku został tylko gruz. Budynek był w strasznym stanie
autor: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa
Po dworku został tylko gruz. Budynek był w strasznym stanie

Spółka BMI kilkakrotnie występowała do władz Białołęki z wnioskiem o zgodę na rozbiórkę dworku Srebrna Góra.

– Zawsze wydawaliśmy opinię odmowną – mówi rzecznik dzielnicy Bernadeta Włoch-Nagórny. – Zwłaszcza że w dzielnicy mamy zabytków niewiele. Zostały już właściwie tylko sakralne.

Stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka przyznaje, że nie wydała także zgody na rozbiórkę. – Ale deweloper odwołał się do generalnego konserwatora zabytków i zgodę otrzymał. Szkoda, bo takich dworków mamy już niewiele – mówi Nekanda-Trepka.

W firmie BMI dowiedzieliśmy się, że odbudowa dworku nie była możliwa. – To ruina – słyszymy w biurze.

Potwierdza to Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

„Już w opinii z 2006 r. autentyczna substancja budynku zachowana była w ok. 20 proc., a w 2009 r. techniczne zużycie wynosiło 85 proc." – czytamy w piśmie z biura prasowego MKiDN. Urzędnicy stwierdzili, że w wyniku odbudowy powstałby zupełnie nowy obiekt. A wszystkie dodatkowe zniszczenia, np. brak ścian, podłóg, kolumn, sprawiają, że dworek przestał być zabytkiem. Deweloper dostał zgodę na rozbiórkę. Właśnie ją wykonał.

– To typowe działanie. Doprowadzić zabytek do ruiny, a potem go zburzyć, bo odtworzyć się już nie da – mówi Tomasz Markiewicz z Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy. I wskazuje na inne przykłady. – Np. na remont kamienicy przy ul. Łuckiej wystarczyłoby kilka lat temu ok. pół miliona złotych. Teraz jest ruiną – mówi Markiewicz.

Miejski konserwator przypomina, że dworek był chroniony tylko miejscowym planem. – Wtedy nie możemy nakazać przeprowadzenia prac. Może to zrobić tylko PINB. Pracujemy nad rozszerzeniem tych uprawnień – dodaje Nekanda-Trepka.

Dodaj swoją opinię

 

Życie Warszawy

Najczęściej czytane