Bez samochodu, ale z mandatem
Miały być zachęcanie kierowców do komunikacji miejskiej i jazda z dowodem rejestracyjnym auta zamiast biletu. Było polowanie kontrolerów w autobusach i tramwajach na pasażerów.
Wsiądź do tramwaju z dowodem rejestracyjnym – tym hasłem Zarząd Transportu Miejskiego promował wczorajszy Dzień bez Samochodu. Jednak rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana.
– Gdy wsiadłem do autobusu, to kanar na „dzień dobry" wręczył mi mandat, bo okazało się, że samochód zarejestrowany jest na żonę. Nie pomagało tłumaczenie, że przecież ja nim jeżdżę, a małżonka bez dokumentu nigdzie nie pojedzie – żali się nasz czytelnik. – Usłyszałem, że za darmo może jechać tylko właściciel lub współwłaściciel auta i nie ma dyskusji. Myślałem, że idea jest taka, żeby auto zostało w domu, i to jest najważniejsze.
Trzeba było czytać
Takich sytuacji zdarzyło się więcej. Pasażerowie skarżyli się, że kontrolerzy urządzali sobie polowania na ludzi jadących z dowodem rejestracyjnym. – Na krótkiej trasie z Grochowskiej do centrum spotkałam trzy grupy kanarów – opowiadała Urszula z prawego brzegu.
– Kontrolerów było wczoraj tylu co zwykle – odpowiada Igor Krajnow, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego. – Zasady, na jakich można korzystać z komunikacji miejskiej w Dniu bez Samochodu, jasno określa uchwała Rady Warszawy. One od kilku lat się nie zmieniły. Nie możemy brać odpowiedzialności za to, że ktoś czegoś nie doczytał.
– Absurd! – mówi Michał Suliborski ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji.
– Ludzi do komunikacji miejskiej można zachęcić, kiedy korzystanie z niej jest proste, czytelne i bezpieczne. Nie może być tak, że wsiadając do autobusu, pasażer będzie się zastanawiał, czy nie doczytał czegoś, co było napisane drobnym drukiem, jak w banku czy u dewelopera – dodaje.
Na wczorajszej sesji rady miasta problem poruszył Maciej Maciejowski (PiS). – Rzadko oboje małżonków figuruje jako współwłaściciele samochodu. Ponadto wiele osób porusza się autami w leasingu i w dowodzie rejestracji jest nazwa firmy. Dziś słyszałem o kilku przypadkach ludzi, którzy uwierzyli w obietnice urzędników o darmowych przejazdach i dostali mandaty. Widzę jedno rozwiązanie: ZTM powinien anulować te kary, a na przyszłej sesji powinniśmy zająć się tym, by sytuacja za rok się nie powtórzyła – proponuje.
Gdzie indziej się da
Jak sprawę rozwiązano w innych miastach? W Krakowie można było jeździć komunikacją miejską za okazaniem dowodu rejestracyjnego. Jakiegokolwiek. Co ważne, na jeden dowód mogło jeździć tyle osób, na ile auto jest zarejestrowane.
W Poznaniu na jeden dowód mogła jeździć jedna osoba, ale nie sprawdzono, kto jest właścicielem auta.
Takie same zasady jak w Warszawie obowiązywały w Gdańsku oraz w Łodzi. – Musieliśmy przyjąć jakieś zasady i wybraliśmy takie – ucina pytanie o logikę Antoni Pawlak, rzecznik gdańskiego magistratu.
Za to we Wrocławiu zaklejono wszystkie kasowniki i w Dzień bez Samochodu komunikacja była bezpłatna dla wszystkich.
– U nas mówimy, że wtedy kanary mają wolne – mówi Anna Bytońska z wrocławskiego ratusza.
Pozostaje pytanie, czy kary warszawskich pechowców będą anulowane. – Ale na jakiej podstawie prawnej mielibyśmy coś takiego zrobić? – pyta retorycznie Igor Krajnow.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.