Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kandydatka popiera wbrew przepisom

Izabela Kraj, Robert Biskupski 06-10-2011, ostatnia aktualizacja 06-10-2011 13:28

Czy Platforma Obywatelska zapłaci karę za nielegalne promowanie Marka Borowskiego? Kandydatka PO do Sejmu na swojej ulotce reklamuje jego komitet. PKW: To niedozwolone.

Alicja Dąbrowska, posłanka
źródło: archiwum prywatne
Alicja Dąbrowska, posłanka

Kandydatka PO do Sejmu, dotychczasowa posłanka Alicja Dąbrowska, napisała na swojej ulotce wyborczej: „Moim kandydatem do Senatu jest Marek Borowski".

To niby jest normalne. – Platforma popiera przecież Borowskiego i wszędzie o tym mówi. Nie widzę w tym niczego złego – stwierdza Alicja Dąbrowska.

W okręgu, w którym startuje były marszałek Sejmu (Praga-

-Południe, Praga-Północ, Rembertów, Targówek i Wesoła) zarówno PO, jak i SLD nie wystawiły swoich kandydatów, udzielając cichego wsparcia Borowskiemu. Jednak w świetle nowego kodeksu wyborczego taki tekst na oficjalnej ulotce jest niedopuszczalny i może kosztować komitet PO nawet  10 tys.  zł kary.

– Bo zgodnie z przepisami każdy z komitetów prowadzi kampanię tylko na rzecz tych osób, które zgłosił, wyjaśnia Krzysztof Lorentz, dyrektor Zespołu Kontrolowania Partii Politycznych Państwowej Komisji Wyborczej.

Tymczasem Alicja Dąbrowska startuje z Komitetu Wyborczego Platformy Obywatelskiej, a popierany przez nią kandydat –  z Komitetu Wyborczego Wyborców – Marka Borowskiego, choć jest członkiem SdPl.

–  Ja tu żadnego naruszenia przepisów nie widzę. Treść ulotki była akceptowana przez nasz komitet, tam proszę pytać – ripostuje Alicja Dąbrowska.

– A dlaczego raptem na trzy dni przed wyborami zainteresowała was moja ulotka? – posłanka próbuje atakować.

Ja tu żadnego naruszenia przepisów nie widzę. Treść ulotki zatwierdził komitet

Odpowiadamy: dlatego, że trafiła do skrzynek mieszkańców. Inni kandydaci PO takiego zapisu nie mają. A reguły są jednakowe dla wszystkich.

Posłanka powinna o tym wiedzieć, ponieważ sama głosowała za takimi przepisami. Nowy kodeks wyborczy został uchwalony w grudniu 2010  r. Dąbrowska głosowała „za", podobnie jak wszyscy biorący udział w głosowaniu posłowie.

– Ja nie traktuję tego zdania o poparciu kandydata jako reklamy innego komitetu – mówi też Rafał Miastowski, odpowiedzialny za kampanię  PO w stolicy.  – To jest tylko wyrażenie opinii pani Alicji Dąbrowskiej. Tak jakby napisała, że lubi np. Staszka Wielanka.

Tyle że Wielanek nie kandyduje. Borowski – tak. – A na ulotkach można,  mówiąc w skrócie,  popierać tylko swoich kandydatów – wyjaśnia Lorentz.

Za przewinienie nie zapłaci kandydatka, ale komitet PO. Może mieć kłopoty z rozliczeniem wydatków na kampanię.

Kłopoty z ulotkami to nie nowość u kandydatów PO z Pragi-Północ (Dąbrowska jest tam szefem partii). W wyborach samorządowych rok temu z listy tej partii startował Łukasz Muszyński, którego hasło brzmiało „Mucha nie siada". Oprócz zdjęcia Muszyńskiego i informacji o nim na ulotce znalazł się tekst, że uprawnia ona do 20-procentowej zniżki na „zestaw wyborczy" w jednej z knajpek. A oferowanie korzyści w kampanii jest zabronione. Kandydat wybronił się jednak, że ulotki nie zrobił on, lecz kawiarnia.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane