Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Chory bez pomocy specjalisty

mgc 12-11-2011, ostatnia aktualizacja 13-11-2011 14:15

Na wizytę do dziecięcego alergologa trzeba czekać nawet rok. Specjaliści radzą, by szukać lekarzy w mniejszych ośrodkach.

autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa

Do specjalistów, zwłaszcza endokrynologów, kardiologów i alergologów, kolejki są ekstremalnie długie. – Możemy zapisać dziecko za rok – mówi pani w rejestracji przychodni przyszpitalnej przy ul. Działdowskiej. Doradza, żeby szukać w zwykłych poradniach. – Zapotrzebowanie jest bardzo duże, a lekarzy mało. Dlatego takie kolejki – tłumaczy.

Alergologia, zwłaszcza dziecięca, to jedna z achillesowych  pięt stołecznej służby zdrowia.

– Bo tych specjalistów po prostu brakuje – mówi dyrektor szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej Małgorzata Stachurska-Turos. I przyznaje, że w jej placówce na wizytę w poradni alergologicznej też trzeba czekać kilka miesięcy.

Trzy miesiące czeka się w tym szpitalu na wizytę u kardiologa, nawet ponad cztery miesiące do endokrynologa.

– U nas już do czerwca do endokrynologa miejsc nie ma – słyszymy w placówce MSWiA przy ul. Sandomierskiej.

365  dni trzeba czekać na wizytę u alergologa w szpitalu przy ul. Dział- dowskiej. Inna oblegana specjalność to np. endokrynologia

– W grudniu można dzwonić. Jest szansa, że uda się zapisać na lipiec przyszłego roku.

Także w mniejszych przychodniach, niezwiązanych ze szpitalem, oczekiwanie na wizytę u endokrynologa jest długie. Jak wynika z danych zamieszczonych na stronie internetowej NFZ, np. w przychodni przy ul. Remiszewskiej na Targówku na wizytę u endokrynologa czeka się 100 dni.

– Do końca roku już zapisów nie ma – słyszymy w rejestracji MEDI-system przy ul. Kijowskiej. – O nowe miejsca trzeba pytać, może w grudniu. Można też zapisać się na wizytę prywatną. Taka porada k0sztuje 110 zł – mówi pani w rejestracji.

Oblegani są też kardiolodzy. Na pierwszą wizytę czeka się, np. w szpitalu wojskowym przy ul. Szaserów, ok. dwóch miesięcy. – U nas. ok. trzech miesięcy – przyznaje szefowa szpitala przy ul. Niekłańskiej.

– A u nas do końca roku zapisów już nie ma – słyszymy w niepublicznej klinice Attis przy ul. Górczewskiej. Rejestratorka tłumaczy, że jest tylko jeden lekarz, który przyjmuje dwa razy w tygodniu. Przyznaje, że osoby, które teraz przychodzą do poradni, zapisywały się w maju.

Pacjenci, zwłaszcza starsi, poszukują ortopedów. Ale w Szpitalu Bródnowskim na żaden zabieg już się nie zapiszemy. – Może w styczniu albo w lutym. Ale najpierw i tak trzeba zapisać się na wizytę do lekarza. Na pewno po Nowym Roku – słyszymy w rejestracji.

A rzecznik wojskowego szpitala przy ul. Szaserów Piotr Dąbrowiecki przyznaje, że na operację biodra trzeba czekać nawet rok.

– To problem kontraktów z NFZ – twierdzi Dąbrowiecki.

– Więcej osób przyjmujemy w pierwszej połowie roku. Później jest problem z kontraktami i oczekiwanie jest dłuższe.

Kłopoty potwierdza dyrektor szpitala onkologicznego w Wieliszewie.

– Na pierwszą wizytę czeka się ok. dwóch. tygodni. Zabiegów też moglibyśmy wykonać więcej. Ale blokuje nas kontrakt z NFZ – mówi Mirosław Cienk0wski.

Pacjenci skarżą się nie tylko na kolejki, np. w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach na zabieg czeka się rok. A do laryngologa w szpitalu przy ul. Bursztynowej trzeba się zapisać osobiście.

– Trzy razy w tygodniu wydajemy po 15 numerków – słyszymy w rejestracji.

– Lista oczekujących na wizytę na stronie internetowej jest nieaktualna. A dodzwonienie się do lekarza graniczy z cudem – mówi nasz czytelnik.

Rzecznik mazowieckiego NFZ Wanda Pawłowicz przypomina, że za aktualizację informacji o kolejkach do lekarzy odpowiadają placówki.

– Ale generowanie kolejek to często sprawa samych pacjentów – mówi Pawłowicz.

– Nie korzystają z wiedzy lekarza pierwszego kontaktu. Od razu domagają się skierowania do specjalisty. Rzecznik przypomina, że warto szukać specjalistów w ośrodkach mniej obleganych.

– Warto zadzwonić np. do przychodni niepublicznej, z którą mamy podpisany kontrakt – dodaje.

 

Życie Warszawy

Najczęściej czytane