Chory bez pomocy specjalisty
Na wizytę do dziecięcego alergologa trzeba czekać nawet rok. Specjaliści radzą, by szukać lekarzy w mniejszych ośrodkach.
Do specjalistów, zwłaszcza endokrynologów, kardiologów i alergologów, kolejki są ekstremalnie długie. – Możemy zapisać dziecko za rok – mówi pani w rejestracji przychodni przyszpitalnej przy ul. Działdowskiej. Doradza, żeby szukać w zwykłych poradniach. – Zapotrzebowanie jest bardzo duże, a lekarzy mało. Dlatego takie kolejki – tłumaczy.
Alergologia, zwłaszcza dziecięca, to jedna z achillesowych pięt stołecznej służby zdrowia.
– Bo tych specjalistów po prostu brakuje – mówi dyrektor szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej Małgorzata Stachurska-Turos. I przyznaje, że w jej placówce na wizytę w poradni alergologicznej też trzeba czekać kilka miesięcy.
Trzy miesiące czeka się w tym szpitalu na wizytę u kardiologa, nawet ponad cztery miesiące do endokrynologa.
– U nas już do czerwca do endokrynologa miejsc nie ma – słyszymy w placówce MSWiA przy ul. Sandomierskiej.
365 dni trzeba czekać na wizytę u alergologa w szpitalu przy ul. Dział- dowskiej. Inna oblegana specjalność to np. endokrynologia
– W grudniu można dzwonić. Jest szansa, że uda się zapisać na lipiec przyszłego roku.
Także w mniejszych przychodniach, niezwiązanych ze szpitalem, oczekiwanie na wizytę u endokrynologa jest długie. Jak wynika z danych zamieszczonych na stronie internetowej NFZ, np. w przychodni przy ul. Remiszewskiej na Targówku na wizytę u endokrynologa czeka się 100 dni.
– Do końca roku już zapisów nie ma – słyszymy w rejestracji MEDI-system przy ul. Kijowskiej. – O nowe miejsca trzeba pytać, może w grudniu. Można też zapisać się na wizytę prywatną. Taka porada k0sztuje 110 zł – mówi pani w rejestracji.
Oblegani są też kardiolodzy. Na pierwszą wizytę czeka się, np. w szpitalu wojskowym przy ul. Szaserów, ok. dwóch miesięcy. – U nas. ok. trzech miesięcy – przyznaje szefowa szpitala przy ul. Niekłańskiej.
– A u nas do końca roku zapisów już nie ma – słyszymy w niepublicznej klinice Attis przy ul. Górczewskiej. Rejestratorka tłumaczy, że jest tylko jeden lekarz, który przyjmuje dwa razy w tygodniu. Przyznaje, że osoby, które teraz przychodzą do poradni, zapisywały się w maju.
Pacjenci, zwłaszcza starsi, poszukują ortopedów. Ale w Szpitalu Bródnowskim na żaden zabieg już się nie zapiszemy. – Może w styczniu albo w lutym. Ale najpierw i tak trzeba zapisać się na wizytę do lekarza. Na pewno po Nowym Roku – słyszymy w rejestracji.
A rzecznik wojskowego szpitala przy ul. Szaserów Piotr Dąbrowiecki przyznaje, że na operację biodra trzeba czekać nawet rok.
– To problem kontraktów z NFZ – twierdzi Dąbrowiecki.
– Więcej osób przyjmujemy w pierwszej połowie roku. Później jest problem z kontraktami i oczekiwanie jest dłuższe.
Kłopoty potwierdza dyrektor szpitala onkologicznego w Wieliszewie.
– Na pierwszą wizytę czeka się ok. dwóch. tygodni. Zabiegów też moglibyśmy wykonać więcej. Ale blokuje nas kontrakt z NFZ – mówi Mirosław Cienk0wski.
Pacjenci skarżą się nie tylko na kolejki, np. w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach na zabieg czeka się rok. A do laryngologa w szpitalu przy ul. Bursztynowej trzeba się zapisać osobiście.
– Trzy razy w tygodniu wydajemy po 15 numerków – słyszymy w rejestracji.
– Lista oczekujących na wizytę na stronie internetowej jest nieaktualna. A dodzwonienie się do lekarza graniczy z cudem – mówi nasz czytelnik.
Rzecznik mazowieckiego NFZ Wanda Pawłowicz przypomina, że za aktualizację informacji o kolejkach do lekarzy odpowiadają placówki.
– Ale generowanie kolejek to często sprawa samych pacjentów – mówi Pawłowicz.
– Nie korzystają z wiedzy lekarza pierwszego kontaktu. Od razu domagają się skierowania do specjalisty. Rzecznik przypomina, że warto szukać specjalistów w ośrodkach mniej obleganych.
– Warto zadzwonić np. do przychodni niepublicznej, z którą mamy podpisany kontrakt – dodaje.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.