Auta spłonęły, policja zatrzymała domniemanego podpalacza
Stołeczni policjanci zatrzymali 23-letniego Jacka T. – syna znanego działacza piłkarskiego. Kryminalni podejrzewają go o serię podpaleń samochodów w centrum miasta
W sobotę w nocy ktoś podpalił siedem aut zaparkowanych na ul. Oleandrów, Nowowiejskiej i w okolicach pl. Zbawiciela.
– Gdy wybuchały baki samochodów, to wyglądało to jak eksplozje fajerwerków – mówili mieszkańcy. Pożar gasiło sześć jednostek straży pożarnej.
Zdaniem ratowników uszkodzonych zostało dziesięć pojazdów. Straty zostały oszacowane na kilkaset tysięcy złotych. Sprawca podpalał plastikowe osłony tablic rejestracyjnych, od nich ogień przenosił się na silnik i do wnętrza pojazdu.
Jacka T. zatrzymali funkcjonariusze z wydziału zajmującego się zwalczaniem przestępczości wśród pseudokibiców. Jest on bowiem kibicem Legii. Na komendę zabrali go z domu.
– Nie komentuję decyzji policji, bo nie wiem, na jakiej podstawie został zatrzymany syn – powiedział „Rz" ojciec zatrzymanego, znany mecenas, członek zarządu Legii.
– Ten mężczyzna został wytypowany w oparciu o nagrania monitoringu, a także zeznania świadka – mówi Maciej Karczyński ze stołecznej policji.
Wczoraj Jacek T. cały dzień spędził w Pałacu Mostowskich. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że został rozpoznany przez świadków. Dzisiaj trafi na przesłuchanie do prokuratury. Śledczy zdecydują, czy materiał dowodowy zebrany przez policję jest wystarczający, aby postawić mu zarzuty karne.
Jacek T. był już zatrzymywany przez policję w kwietniu 2011 r. Jest oskarżony o podpalenie w Śródmieściu i Ursusie dziewięciu samochodów. Wartość strat oszacowano na ok. 32 tys. zł.
Jacek T. został wtedy zatrzymany, bo zauważyli go świadkowie. Widzieli, jak młody mężczyzna mający na sobie szalik Legii podpalał auta. Po zatrzymaniu okazało się, że nie został on wpuszczony na mecz swojego klubu, bo był pod wpływem alkoholu.
Mecz oglądał w pubie, pił tam alkohol, a wracając do domu, podpalił trzy auta w Śródmieściu (m.in. dodge'a, volvo), następnie pięć kolejnych w Ursusie (m.in. toyotę).
Usłyszał on wówczas zarzuty uszkodzenia dziewięciu pojazdów.
– 23 kwietnia 2011 r. sąd zastosował wobec niego dwumiesięczny areszt. Jednak po kilku dniach, po wpłaceniu 60 tys. zł kaucji, zamienił areszt na poręczenie majątkowe – tłumaczy Dariusz Ślepokura, rzecznik prokuratury okręgowej.
22 grudnia 2011 r. akt oskarżenia przeciwko Jackowi T. został przesłany do sądu, ale ten nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy.
Z naszych ustaleń wynika, że wcześniej był on już notowany za podpalenie składu makulatury na Pradze.
Policjanci sprawdzają teraz, czy to on podpalił w lipcu poprzedniego roku samochody zaparkowane przy ul. Oleandrów. Zostało wtedy zniszczonych pięć aut. Kolejnych siedem pojazdów spłonęło w tej samej okolicy w styczniu tego roku.
Dariusz Piotrowicz, były policyjny psycholog, wykładowca w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, ocenia, że podłożem działań piromanów mogą być problemy zdrowotne.
– Tło takich zachowań może być różne. Mogą wynikać z urojeń, z poczucia krzywdy, zemsty, a także zaburzeń psychoseksualnych – mówi Piotrowicz.
– Niekiedy takie prymitywne zachowania pojawiają się, gdy osoba jest pod wpływem alkoholu. Poziom agresji u takich ludzi powinno się zmniejszać. Bo następnym razem mogą wyciągnąć nóż i kogoś pociąć.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.