Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Przedsiębiorcy z Marsa straszą blokadą ulicy

Janina Blikowska 04-04-2012, ostatnia aktualizacja 04-04-2012 22:42

W czasie przebudowy ulicy Marsa staną tam ekrany tłumiące hałas. Lokalni przedsiębiorcy protestują

Gdy staną tu ekrany, dojazd będzie gorszy – żalą się mieszkańcy
autor: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa
Gdy staną tu ekrany, dojazd będzie gorszy – żalą się mieszkańcy

Ulicą Marsa w kierunku Rembertowa, niezależnie od pory dnia, powoli sunie w korku sznur samochodów. Zaraz za skrzyżowaniem z Płowiecką, przy trasie, stoją już dźwiękochłonne ekrany. Podobne mają wkrótce wyrosnąć na odcinku  między PKP Gocławek a ul. Chełmżyńską.

To jednak nie podoba się okolicznym przedsiębiorcom, np. tym z Marsa 44 – 54. Przy samej ulicy w większości budynków są sklepy, warsztaty i zakłady usługowe. Tylko w jednym mieszkają lokatorzy. – Nie chcemy tutaj ekranów. Hałas nam nie przeszkadza. Proszę wejść i sprawdzić – Elżbieta Jeziak, współwłaścicielka domu , zaprasza do środka.

Nam nie jest głośno

Okna wychodzące na ulicę Marsa są zamknięte, ale hałasu nie słychać. – Latem otwieram okna w kuchni, a odgłosy z ulicy mi nie przeszkadzają – zapewnia pani Elżbieta. Przekonuje natomiast, że ekrany odetną jej dom od ulicy, jeszcze gorzej będą mieli sąsiedzi, którzy prowadzą działalność gospodarczą.

– Nikt do nich nie trafi. Firmy upadną, a ludzie stracą pracę – mówi. Jak szacują sami przedsiębiorcy, zatrudnienie może stracić nawet 200 osób, a wiele z z nich to jedyni żywiciele rodzin.

– Zamknięcie bezpośredniego dojazdu i postawienie sześciometrowych zabudowanych ekranów oznacza dla nas koniec. Nikt nie liczy się z naszym zdaniem. Firma położona za skrzyżowaniem (Impel – przyp. red.) nie zostanie na siłę obdarowana tymi ekranami, a nas ZMID traktuje gorzej – mówią oburzeni.

Małgorzata Gajewska, rzecznik Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych, potwierdza, że przy Impelu nie będzie ekranów. – Nie ma takiej potrzeby, bo tam nie ma budynków mieszkalnych – tłumaczy.

– Między Marsa 44 a 54 domy stoją, więc ekrany muszą tam być. Poza tym za nimi są kolejne rzędy budynków i ich właścicielom już zależy na wyciszeniu ulicznego hałasu – podkreśla Gajewska.

Przedsiębiorcy z ul. Marsa wysyłali już do miasta kilka protestów. Teraz przygotowali kolejne pismo. Podpisali się pod nim właściciele wszystkich warsztatów.   – Budowa takich ekranów szpeci miasto, degraduje przestrzeń, zwiększa zagrożenie przestępczością, negatywnie wpływa na ceny nieruchomości zlokalizowanych w pobliżu – argumentują w swoim piśmie.

Dodają, że urzędnicy zapewniali ich, iż można przebudować ten odcinek trasy bez konieczności stawiania barier akustycznych, tyle że prace się wówczas opóźnią. – Konieczność budowy ekranów narzuciła ZMID decyzja środowiskowa, która określa, gdzie muszą one stanąć – ripostuje Małgorzata Gajewska. – Gdybyśmy zbudowali drogę bez zabezpieczeń, nadzór budowlany nie dopuściłby jej do użytkowania.

Protest na ulicy?

Przedsiębiorcy grożą, że jeśli nie uda im się dogadać z miastem, zablokują ruch.

Na ul. Marsa mają powstać dwa nowe wiadukty, po obu stronach już istniejących (te zostaną rozebrane), oraz drogi dojazdowe i skrzyżowanie z ul. Chełmżyńską.

Prace zaczęły się w grudniu 2010 r. i miały potrwać do czerwca tego roku. Ale już wiadomo, że ten termin się wydłuży. – Nie udało się w tym czasie przejąć wszystkich gruntów potrzebnych do budowy drogi – tłumaczy Małgorzata Gajewska.

Koszt całej inwestycji to 71 mln zł. Ekrany mają kosztować 4 mln zł.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane