Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Całe miasto migało po audycji

Izabela Kraj 16-04-2012, ostatnia aktualizacja 16-04-2012 01:56

Ochota ma jedyny w Polsce mural o demokratycznej opozycji. Na pamiątkę Radia „Solidarność”

Zbigniew Romaszewski odsłonił mural na budynku Dekady
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Zbigniew Romaszewski odsłonił mural na budynku Dekady

 

Przed wieżowcem przy skrzyżowaniu ul. Grójeckiej z Niemcewicza w sobotę stanęła milicyjna „suka". – Rozejść się! –krzyczeli funkcjonariusze  ZOMO przez  szczekaczkę do zebranego  tłumu.

A tłum z zadartymi głowami  palcami pokazywał dach budynku. To stamtąd   12 kwietnia 1982 r. poszła w eter audycja podziemnego Radia „Solidarność".  Słuchacze usłyszeli wówczas: „Musimy walczyć o uwolnienie uwięzionych, o przywrócenie godności ludzkiej".

W sobotę twórcy pierwszego demokratycznego radia spotkali się, by odsłonić na ścianie budynku mural o Radiu „Solidarność". Namalowali go studenci warszawskiej ASP.

– Inspiracją były dla mnie wspomnienia taty, który też współtworzył podziemną rozgłośnię – mówi współautorka obrazu Ola Mirecka. – Pokazaliśmy rozrzucanie ulotek z częstotliwością, na której nadawała podziemna rozgłośnia, czy milicjantów aresztujących ludzi za nadawanie audycji – wyjaśnia. To pierwszy w Polsce mural o demokratycznej opozycji.

–  Dziś to wydaje się śmieszne, ale nasz nadajnik miał tylko 12 WAT. I dla nas wtedy największą niewiadomą był zasięg tej audycji – wspomina Zbigniew Romaszewski, który wraz z żoną Zofią założył Radio „Solidarność" i doprowadził do nadania tej pierwszej historycznej audycji z dachu na Ochocie. – Wpadliśmy wówczas na pomysł, by ci, którzy nas słuchają, dali sygnał, włączając i wyłączając światło w domach. Spojrzeliśmy z dachu, a tu niemal całe miasto, aż po horyzont, migało! – opowiada Romaszewski. – To był sygnał, że „Solidarność" nie zginęła, że jest, mimo wielu aresztowań.

– Dziś  młodym osobom może się wydawać, że łatwiej wszystko ogłosić w Internecie na blogu i tak  dotrze się z informacją do tysięcy ludzi. Wówczas nie było takiej możliwości. To było naprawdę odważne działanie konspiracyjne – zwrócił uwagę burmistrz Ochoty Maurycy  Komorowski.

– Za takie działanie groziła kara śmierci – przypomina też Andrzej Kropiwnicki, szef mazowieckiej „Solidarności".

Ściganie przez bezpiekę ludzi związanych z podziemnym Radiem „Solidarność" trwało aż do wyborów w 1989 r. Wielu radiowców trafiło do więzień. Zbigniew Romaszewski został skazany na 4,5 roku więzienia, a jego żona  na trzy lata.

Flet, na którym Jan Kelus zagrał słynną melodię „Siekiera, motyka..." poprzedzającą później każdą audycję Radia „S", został w sobotę przekazany do Archiwum Akt  Nowych.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane