Śledczy zajmą się SPEC
Radni PiS chcą pomocy prokuratury w walce o ujawnienie dokumentów z procesu prywatyzacji SPEC
Stołeczne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej zostało sprzedane przez władze miasta koncernowi Dalkia Polska pod koniec ubiegłego roku, a do dziś nie milkną echa tej transakcji.
Budżet miasta zarobił na niej 1,44 mld zł. Teraz dwóch radnych PiS zainteresowało nią prokuraturę.
Nie chodzi jednak o nieprawidłowości przy samym procesie prywatyzacji, ale o brak jawności dokumentów dotyczących sprzedaży tej jednej z największych miejskich spółek.
Kolejny bój o jawność
– Władze miasta już po podpisaniu kontraktu z Dalkią odmówiły nam udostępnienia niektórych dokumentów – stwierdzają opozycyjni radni Jarosław Krajewski i Dariusz Figura. – Zawiadomiliśmy zatem prokuraturę o utrudnianiu przez wiceprezydenta Warszawy dostępu do informacji i o możliwym przekroczeniu uprawnień przez władze stolicy.
Zanim bowiem w październiku 2011 r. urzędnicy podpisali ostateczną umowę z Dalkią, w lipcu wynegocjowano jej treść. To była tzw. umowa warunkowa. Radni mogli się z nią zapoznać pod specjalnym nadzorem. W pokoju z urzędnikiem od ochrony informacji niejawnych mogli umowę tylko przeczytać, ale nie wolno było robić notatek, fotografować czy kopiować.
Coś, co już raz zostało ujawnione, ratusz znów utajnił przed radnymi. Więc zawiadomili oni prokuraturę
Gdy już w tym roku radni poprosili o tamten dokument, uzyskali odpowiedź, że dziś jedyną obowiązującą umową między miastem a Dalkią jest kontrakt z października. I on jest jawny. A wszystkie dotychczasowe straciły ważność.
– Coś zatem, co raz zostało ujawnione, teraz znów jest tajne. To absurd – ocenia radny Figura.
A radny Krajewski dodaje:
– Nie mogłem zatem porównać, czy końcowy kontrakt jest zgodny z tym, do czego upoważniła urzędników Rada Warszawy. – Nie chcę spekulować, czy są tam jakieś zmiany, czy nie, nie zamierzam nikogo oskarżać. Ale chcę mieć możliwość obejrzenia obu dokumentów.
Radny zapytał też Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o odtajnienie umów w sprawie SPEC. ABW odpowiedziała, że klauzuli tajności na nich... nie ma. Teraz prokuratura będzie musiała zdecydować, czy w tym przypadku wiceprezydent Jarosław Kochaniak, odmawiając pokazania umowy radnym, nie utrudniał dostępu do informacji publicznej.
– Wielokrotnie w czasie dyskusji o SPEC urzędnicy zapewniali, że po sfinalizowaniu transakcji wszystkie dokumenty będą jawne. A nadal nie są. Najwyraźniej sąd jest więc jedyną metodą na dialog z władzami Warszawy – komentuje Figura.
On sam z kolei poprosił o udostępnienie treści pakietu socjalnego, który stał się częścią ostatecznej umowy. Na jego podstawie pracownicy SPEC mieli zagwarantowanych m.in. dziewięć lat pracy w spółce i 15 proc. akcji przedsiębiorstwa.
– Kluczowe jest porównanie, co o pakiecie mówi umowa wstępna, a co ostateczna i kto płacił za pakiet, Dalkia czy SPEC? – zastanawia się radny. – Bo jeśli finansowało to samo SPEC, to znaczy, że o co najmniej 3 mln zł została obniżona wartość firmy. A wówczas doszłoby do przekroczenia uprawnień przez urzędników.
To na razie spekulacje, bo pakietu socjalnego radny też nie dostał.
Spokój w ratuszu
Odpowiedzialny za proces prywatyzacji wiceprezydent Jarosław Kochaniak nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Ja ze spokojem podchodzę do działań PiS, choć niedługo pewnie będzie wniosek o powołanie międzynarodowej komisji śledczej do spraw SPEC. Ale cały proces został przeprowadzony zgodnie z przepisami – odpowiada na zarzuty.
A co z finansowaniem pakietu socjalnego przez Dalkię lub SPEC? – To są uzgodnienia między firmami. Miasto nic do tego nie ma – ripostuje wiceprezydent. Przekonuje, że w umowie wstępnej nie mogło być mowy o pakiecie socjalnym ani o sposobie płacenia za niego, ponieważ pakiet ze związkami zawodowymi SPEC został wynegocjowany dopiero dwa miesiące po parafowaniu umowy. Taki tryb został przyjęty specjalnie, by właśnie nie miał wpływu na wynegocjowaną przez miasto cenę zakupu całej spółki.
Wiceprezydent zapewnia, że nie ma rozbieżności między umową ostateczną a wstępną.
Dlaczego zatem nie można ujawnić wszystkich dokumentów? – Ze względu na informacje stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa – wyjaśnia.
Nie wiadomo zatem, czy kiedykolwiek stołeczni radni poznają wszystkie dokumenty odsłaniające kulisy największej transakcji w stołecznym samorządzie.
Prokuratura jeszcze nie zdecydowała, czy będzie śledztwo po zawiadomieniu radnych.
A na razie wszelkie próby skontrolowania transakcji wewnątrz samorządu spełzły na niczym.
Radni PO odmówili skierowania sprawy prywatyzacji SPEC do komisji rewizyjnej Rady Warszawy. Zasłaniali się... zbyt wieloma kontrolami, które prowadzą radni.
– Radni PiS po prostu nie przekonali nas, że istnieją do tego wystarczające powody – stwierdza przewodniczący klubu PO w radzie miasta Jarosław Szostakowski.
Nieoficjalnie słyszymy, że będzie zgoda PO na kontrolę, ale... w przyszłości.
Urzędnicy natomiast nazywają działania radnych kolejną polityczną akcją. Rok temu PiS był inicjatorem nieudanego referendum przeciwko sprzedaży SPEC.
– O tym, że nie jest to działanie polityczne, świadczy fakt, że nie robiliśmy w tej sprawie konferencji, nie informowaliśmy mediów. Czekamy na decyzję prokuratury. Do tej pory nikt nie wiedział, że złożyliśmy to zawiadomienie. Jest pani pierwsza – odpiera zarzut Dariusz Figura.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki i.kraj@rp.pl
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.