Ostatnia strzelba generała Bora
Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa wzbogaci się o strzelbę myśliwską dowódcy Powstania Warszawskiego gen. Tadeusza Bora -Komorowskiego.
Przekaże ją dziś oficjalnie James Murray, przyjaciel syna generała – Adama. Broń dostał od żony generała.
Murray w latach 60. ubiegłego wieku wprowadził się do londyńskiego domu dowódcy Powstania Warszawskiego. – Ja już skończyłem studia i wyjechałem do pracy do Glasgow w Szkocji. Jim jeszcze studiował. Od nas miał bliżej na uczelnię niż ze swojej wsi – opowiada Adam Komorowski.
Jim bardzo polubił rodziców Adama. – Od mojego ojca dowiedział się, że polowanie to jego pasja od ósmego roku życia, więc zaprosił tatę do siebie na wieś – wspomina syn generała.
Na pierwsze polowanie gen. Bór-Komorowski pojechał tam razem z kolegą prof. Józefem Garlińskim. Nie mieli broni. Pożyczył im ją James Murray.
Później dowódca powstania kupił sobie hiszpańską dubeltówkę, którą po pewnym czasie sprzedał Jimowi. Sam nabył zaś w sklepie w Londynie angielską strzelbę kalibru 12 milimetrów i numerze fabrycznym 1272.
– Z tą właśnie dubeltówką tata polował w dniu, gdy zmarł – mówi Adam Komorowski.
24 sierpnia 1966 r. generał polował na króliki w pobliżu farmy Jima niedaleko Bletchley.
– Jim pamięta, że ojciec oddał dwa strzały. Trafił w dwa króliki. Po drugim strzale padł na ziemię – wspomina Adam Komorowski. – Jim musiał pojechać do Londynu, by zawiadomić matkę o śmierci ojca. Ona dała mu strzelbę taty na pamiątkę. Rodzice bardzo Jima lubili.
Murray przez wiele lat używał dubeltówki generała. Dwa lata temu sam ciężko zachorował, był bliski śmierci. – Po tym doświadczeniu zdecydował, że musi pozałatwiać wszystkie swoje sprawy. Zapytał mnie, czy jest w Polsce odpowiednie muzeum, któremu może przekazać broń taty – mówi Adam Komorowski.
Jego kuzyn w Polsce zwrócił się z tą sprawą do Muzeum Powstania Warszawskiego, a ono skierowało go do Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa. Strzelba jest już w Polsce.
Dziś odbędzie się uroczyste, oficjalne przekazanie broni. Muzeum zamierza ją pokazać publiczności jesienią. – Wcześniej musi przejść renowację – tłumaczy Stefan Olech, starszy kustosz muzeum.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.