Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ilu leży w dołach na Służewiu

Marek Kozubal 30-07-2014, ostatnia aktualizacja 31-07-2014 11:48

W tym roku nie będą kontynuowane prace poszukiwawcze ofiar zbrodni komunistycznych na warszawskim cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej w stolicy.

Prace poszukiwawcze na warszawskiej Łączce
autor: Krzysztof Skłodowski
źródło: Fotorzepa
Prace poszukiwawcze na warszawskiej Łączce

Taką decyzję podjął prof. Krzysztof Szwagrzyk, który kieruje działaniami związanymi z poszukiwaniem przez IPN tajnych miejsc pochówków ofiar zbrodni komunistycznych. – Skoncentrujemy się na pracach na Łączce, przeprowadzimy też prace związane z poszukiwaniem żołnierzy „Bartka" oraz „Inki" na gdańskim cmentarzu – powiedział prof. Szwagrzyk.

Jego ekipa od wielu miesięcy poszukuje na Opolszczyźnie miejsc pochówków zamordowanych we wrześniu 1946 roku przez UB żołnierzy z oddziału NSZ kpt. Henryka Flamego, ps. Bartek (chodzi o ok. 200 żołnierzy). Równolegle na cmentarzu w Gdańsku poszukają zabitych w 1946 r. żołnierzy AK Danuty Siedzikówny, „Inki", i Feliksa Selmanowicza, ps. Zagończyk.

Naukowcy przerwali jednak prace na warszawskim cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej i w tym roku już tam nie wrócą. W czasie prac sondażowych, które zostały przeprowadzone na przełomie czerwca i lipca, odkryli szczątki 21 osób, ale wydobyli tylko czterech. Okazało się, że częściowo zlokalizowane są one pod współczesnymi grobami. Jak twierdzi dr Łukasz Kamiński, prezes IPN, aby je usunąć, potrzebne są nowelizacje ustaw o cmentarzach i chowaniu zmarłych oraz o grobach i cmentarzach wojennych. Zmiany w prawie przygotowuje właśnie Kancelaria Prezydenta.

Szczątki czterech osób złożone są teraz w trumienkach, w kolejnej są kości innych osób.

Prace na Służewcu zakończyły się zgrzytem. Śledztwo w sprawie odkopanych szczątków zostało bowiem wszczęte przez prokuraturę powszechną, a nie pion śledczy IPN. Zdaniem dr. Kamińskiego takie są procedury. – Pion śledczy może podjąć śledztwo w sprawie zbrodni komunistycznej, ale w tym przypadku nie ma takiej pewności 
– tłumaczy prokurator Marek Sosnowski, naczelnik wydziału nadzoru nad śledztwami IPN.

Prokuratura na Mokotowie ma ustalić, kiedy nastąpił zgon i jaka była przyczyna śmierci osób, których szczątki znaleziono. Gdy biegli potwierdzą, że to szczątki zabitych w latach 40., sprawą zajmą się śledczy z instytutu. – Poszukiwania na cmentarzu przy Wałbrzyskiej nie zostały przerwane, będą kontynuowane – zapewnia prezes IPN.

Prof. Szwagrzyk jest przekonany, że w latach 40. na cmentarzu przy Wałbrzyskiej dokonywano tajnych pochówków. I ma na to nowe dowody. Zachował się list z 1989 r. gen. Zbigniewa Pudysza, komunistycznego wiceszefa MSW, do gen. Czesława Kiszczaka stwierdzający, że do 1947 r. na Wałbrzyskiej „chowano zwłoki osób skazanych na karę śmierci, a następnie zrehabilitowanych".

Profesor ma też zdjęcie lotnicze z kwietnia 1947 r. odnalezione w Centralnym Archiwum Wojskowym. Na fragmencie pola widać ok. 90 miejsc pochówków.  Natomiast zdjęcie z 1945 r. pokazuje, że pole było puste.

Dotychczas o potajemnym chowaniu zabitych wielokrotnie wspominał ksiądz prałat Józef Maj, proboszcz kościoła św. Katarzyny, który opiekował się nekropolią. Zbierał on m.in. wspomnienia świadków.

Z wstępnych badań wydobytych przez IPN wynika, że pochodzą one sprzed 50-60 lat - poinformowała PAP Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Pełne wyniki badań będą znane w ciągu trzech miesięcy.

- Mamy protokoły wstępne, z których wynika, że są to szczątki sprzed 50-60 lat. Będziemy czekali na ostateczną opinię, którą zleciliśmy w sprawie - powiedział Nowak.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane