Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Malarz historycznych emocji

Monika Kuc 20-06-2018, ostatnia aktualizacja 20-06-2018 09:47

W czwartek Muzeum Narodowe w Warszawie otwiera wielką wystawę monograficzną Józefa Brandta.

To pierwsza tak szeroka prezentacja dorobku artysty, który już w XIX wieku zdobył europejską sławę. Obejmuje ponad 300 dzieł: obrazów olejnych, rysunków i akwarel, opowiadających o potędze dawnej Rzeczypospolitej lub przedstawiających sceny rodzajowe, jeźdźców w stepie, jarmarki, polowania. Można też zobaczyć około 80 obiektów z kolekcji malarza.

Brandt jest kolejnym, po Ignacym Paderewskim, indywidualnym bohaterem wystaw z cyklu „3 x Niepodległa", którym Muzeum Narodowe w Warszawie czci 100-lecie odzyskania niepodległości.

– Skupiamy się przede wszystkim na pokazaniu jego malarstwa, które w okresie niewoli przypominało Polakom o znakomitej przeszłości i świetności oręża. Brandt jako znany artysta jednocześnie przypominał Europie o Polsce – mówi „Rzeczpospolitej" kuratorka Ewa Micke- Broniarek.

Jego historyczne i batalistyczne malarstwo, odwołujące się głównie do XVII wieku, nie moralizuje, ale porywa rozmachem, dynamiką ruchu i akcji, bogactwem kolorystyki, znajomością akcesoriów wojennych i oddaniem bitewnego zgiełku. Rodzajowe jest równie malownicze, raz pełne temperamentu, kiedy indziej łączące realizm z romantyczno-liryczną nutą.

Obrazy ujmują też wrażliwością na pejzaż, który Brandt obserwował podczas wypraw na Kresy, a potem okolic Orońska, gdy poślubił w 1877 roku jego właścicielkę, młodą wdowę Helenę z Woyciechowskich Pruszakową.

Brandt bardzo szybko stał się czołową postacią kolonii artystycznej w Monachium, do której należeli także m.in. Maksymilian i Aleksander Gierymscy, Alfred Wierusz-Kowalski, czy Władysław  Czachórski. Miał 21 lat, gdy przyjechał w 1862 roku do Monachium, by podjąć studia malarskie, choć zaczynał od inżynieryjnych w Paryżu. W Bawarii kształcił się w Akademii Sztuk Pięknych i w prywatnym atelier Franza Adama, wybitnego batalisty, gdzie również uczył się Juliusz Kossak i bracia Gierymscy.

Wkrótce mógł konkurować ze swym monachijskim nauczycielem. W 1869 roku Józef Brandt zdobył złoty medal przyznany na międzynarodowej wystawie w Monachium, który stał się początkiem pasma sukcesów i oszałamiającej zagranicznej kariery w latach 70. i 80. Dzięki swemu talentowi i rosnącej popularności został członkiem Berlińskiej Akademii Sztuki, honorowym profesorem i członkiem Akademii Bawarskiej, otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu św. Michała, Order Zasługi Korony Bawarskiej.

Do jego legendarnej monachijskiej pracowni przy Schwanthalerstrasse 19, na wynajęcie której stać go było dzięki sprzedanym obrazom już w 1870 roku, tłumnie ciągnęli dziennikarze, artyści, arystokraci, przedstawiciele panujących rodzin. A rządzący w Bawarii książę regent Luitpold został nawet chrzestnym ojcem jednej z córek artysty.

Henryk Siemiradzki po odwiedzeniu tej pracowni napisał „Zbiory oręża i strojów, które posiada Brandt, obudziły we mnie zazdrość; jest to całe muzeum  historyczne".

I widzowie obecnej wystawy zaczynają także od wizyty w zaaranżowanym monachijskim atelier artysty, które utrzymywał przez ponad 40 lat. Przez większą część roku Józef Brandt z rodziną mieszkał w Monachium, ale na lato wyjeżdżał do majątku w Orońsku. W obu tych miejscach zapraszał do wspólnej pracy innych artystów.

W 1920 roku rodzina Brandta zgodnie z jego ostatnią wolą przekazała Muzeum Narodowemu w Warszawie ogromną kolekcję, na którą składały się militaria: zbroje, broń palna i biała, narzędzia łowieckie, uprzęże, stroje, meble, tkaniny, muzyczne instrumenty, przywożone z Ukrainy, Podola, Wołynia. Tworzyły niepowtarzalny klimat „wschodniej" pracowni malarza. A także służyły jako rekwizyty, pomocne w malowaniu obrazów.

– Żadne inne muzeum nie ma takiej kolekcji – podkreśla druga z kuratorek Agnieszka Bagińska. Choć z czasem uległa częściowo rozproszeniu, nadal pozwala zobaczyć, jakie przedmioty Brandt zbierał. W tej części wystawy zgromadzono też fotografie i liczne szkice, którymi artysta się posługiwał, tworząc nowe kompozycje.

W części malarskiej wystawy oglądamy najlepsze dzieła artysty z kolekcji muzealnych i prywatnych. Brandt zawsze mocno akcentował w nich swą polskość zarówno w tematach, jak i podpisach obrazów.Wbrew opinii, uznawany za monachijczyka sygnował je: „Józef Brandt z Warszawy".

Uwagę przykuwa „Pojmanie na arkan" (1881). Obraz zrobił tak wielkie wrażenie na Henryku Sienkiewiczu, że zainspirował pierwszą literacką scenę w „Ogniem i mieczem" – pojmanie Chmielnickiego.

Sienkiewicz pełen podziwu dla malarstwa Brandta pisał, że jego „obrazy mówią, bo na ich widok przychodzą na myśl stare tradycje, stare pieśni i podania rycerskie, słowem wszystko to, co było, przeszło, a żyje tylko we wspomnieniach, zaklęte w czar poezji! Brandt jest po prostu poetą stepowym...". Inspiracje były zresztą wzajemne, bo malarz ilustrował potem sceny z „Trylogii".

Z wielkich historycznych obrazów są tu m.in. „Chodkiewicz pod Chocimiem" , „Sobieski pod Wiedniem", „Przejście przez Karpaty", „Odbicie jasyru", „Wyjazd z Wilanowa Jana III z Marysieńką".

Obrazy Józefa Brandta są poszukiwane na aukcjach przez kolekcjonerów. W 2006 roku „Targ w okolicach Krakowa" sprzedano za 443 tys. euro. W 2008 roku „Utarczka" uzyskała cenę 1,1 mln zł, a „Potyczka Tatarów z Kozakami" – 870 tys zł. „Pochód z łupami – powrót z Wiednia" w 2009 roku osiągnął cenę 1,05 mln zł. „Pieśń zwycięzców", przedstawiającą pochód Kozaków, sprzedano w 2011 roku za 1,1 mln zł.

21 czerwca odbędzie się w Desa Unicum w Warszawie kolejna ekscytująca aukcja „Powrotu z targu" (1880 rok; cena wywoławcza 900 tys. zł, estymacja 1,2–1,9 mln zł). Obraz pochodzi z kolekcji amerykańskiej; w Polsce nigdy nie był dotąd pokazywany. ©℗

Wystawa czynna do 30 września

Najwyższe ceny aukcyjne polskich artystów (1989 - 2017)

 

- Stanisław Wyspiański „Macierzyństwo" (1904), Desa Unicum, 2017 r. – 4,366 mln zł

 

- 
Jan Matejko „Zabicie Wapowskiego w czasie koronacji Henryka Walezego" (1861), 
Desa Unicum, 2017 r. – 3,683 mln zł

 

- Mojżesz Kisling „Ingrid" (1932), Polswiss Art, 2017 r. – 3,481 mln zł

 

- Henryk Siemiradzki „Fryne na święcie Posejdona w Eleusis" (1889), Rempex, 2015 r. – 3,450 mln zł

 

- Jacek Malczewski „Polski Hektor (1913), Polswiss Art, 2013 r.– 2,999 mln zł

 

(M.K. na podstawie Artinfo.pl i Desa Unicum, podane ceny z prowizją)

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane