Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bitwa pod Grunwaldem

Agnieszka Niemojewska 13-07-2018, ostatnia aktualizacja 13-07-2018 07:21

Dzieło Jana Matejki to uchwycona w malarskim kadrze wizja batalii z 15 lipca 1410 r., której przebieg artysta odtworzył na podstawie „Roczników" Jana Długosza. Ale Matejko dodał też postaci, które nie uczestniczyły w bitwie.

Nasze wyobrażenia o przebiegu bitwy pod Grunwaldem od najmłodszych lat kształtowane są głównie poprzez lekturę „Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza i ekranizację tej powieści z 1960 r. w reżyserii Aleksandra Forda; tylko ci bardziej dociekliwi sięgają po opracowania naukowe. Wiemy jednak, co wydarzyło się 15 lipca 1410 r. w okolicach Grunwaldu. Doszło do jednej z największych bitew w historii średniowiecznej Europy – pod względem liczby uczestników – stoczonej między siłami zakonu krzyżackiego wspomaganego przez rycerstwo zachodnioeuropejskie (głównie z Czech, ze Śląska, z Pomorza Zachodniego i z państw Rzeszy), pod dowództwem wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena, a połączonymi siłami polskimi i litewskimi. Składały się one głównie z Polaków, Litwinów i Rusinów, wspieranych lennikami (Hospodarstwo Mołdawskie, Księstwo Mazowieckie, Księstwo Płockie, Księstwo Bełskie, Podole i litewskie lenna na Rusi) oraz najemnikami z Czech, Moraw i z państewek ze Śląska oraz uciekinierami ze Złotej Ordy i chorągwiami prywatnymi (m.in. chorągiew z Nowogrodu Wielkiego księcia Lingwena Semena Olgierdowicza). Dowodzili nimi król Polski Władysław II Jagiełło i wielki książę litewski Witolda. Jak wiadomo, bitwa ta zakończyła się zwycięstwem wojsk polsko-litewskich i pogromem sił krzyżackich. Nie miejsce tu, by ubolewać i dociekać przyczyn, dlaczego ów niewątpliwy sukces nie został wykorzystany do całkowitego pokonania zakonu, dlaczego nie zdobyto Malborka – głównej siedziby Krzyżaków.

Istotne jest, że przez wieki zwycięstwo pod Grunwaldem kształtowało morale kolejnych pokoleń Polaków. Pamięć o tym doniosłym wydarzeniu przetrwała także dzięki kunsztowi malarskiemu Jana Matejki. Artyście jednak nie chodziło jedynie o przelanie na płótno prawdy historycznej o jednej z największych wiktorii polskiego oręża. Poszczególne postaci wyeksponowane na obrazie pełnią w nim funkcję symboliczną. Z jednej strony ukazał więc Matejko męstwo, poświęcenie, rozwagę i siłę sojuszu, z drugiej zaś fałsz, a nawet zdradę. Nim jednak uważniej przyjrzymy się „Bitwie pod Grunwaldem", warto poznać – choćby pobieżnie – burzliwe losy tego obrazu.

Bezcenne dzieło sztuki

Jan Matejko zaczął malować „Bitwę pod Grunwaldem" jesienią 1875 r., a prace ukończył na początku 1878 r. Dzieło powstawało tak długo nie bez przyczyny – ten obraz (olej na płótnie) ma wymiary 426 × 987 cm, a monumentalna scena batalistyczna została namalowana z niezwykłym pietyzmem. Jak wynika z zachowanych dokumentów, artysta jeździł nawet pod Grunwald, by odtworzyć realizm ukształtowania terenu i dokonać pewnych korekt na niemal ukończonym obrazie. Jednak podstawowym źródłem, z którego Matejko czerpał informacje o grunwaldzkiej batalii, były „Roczniki" Jana Długosza. „W bitwie pod Grunwaldem walczył ojciec Jana Długosza – autora »Roczników, czyli kronik sławnego Królestwa Polskiego«, w których m.in. opisywał przebieg bitwy. Swą relację mógł opierać na jego opowieściach oraz na wspomnieniach swego stryja – księdza przebywającego w obozie, a także na relacji Zbigniewa Oleśnickiego, przebywającego przy osobie króla" (za: Malwina Lange, „Mało znane fakty o bitwie pod Grunwaldem", www.historia.org.pl).

W lutym 1878 r. Matejko sprzedał „Bitwę pod Grunwaldem" za 45 tys. zł reńskich warszawskiemu finansiście Dawidowi Rosenblumowi. Obraz po raz pierwszy został pokazany publiczności na wystawie otwartej 28 września 1878 r. w sali krakowskiego urzędu miasta. W tym samym roku płótno przewieziono z Krakowa na wystawę do Wiednia, a w marcu 1879 r. zaprezentowano w Sali Balowej Pałacu Namiestnikowskiego w Warszawie. Obraz pokazywany był także na wystawach malarstwa w Petersburgu, Berlinie, we Lwowie i w Bukareszcie. W kwietniu 1880 r. zawitał do Paryża, a następnie powrócił do Warszawy, gdzie był na stałe eksponowany w galerii Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych (w 1902 r. Towarzystwo odkupiło obraz od spadkobierców Rosenbluma). W czasie I wojny światowej dzieło wywieziono do Moskwy, powróciło jednak do Polski w 1922 r. We wrześniu 1939 r., na wieść o zbliżających się do stolicy wojskach niemieckich, podjęto decyzję o ewakuacji i ukryciu obrazu. Płótno zwinięto, załadowano na długą platformę i w asyście Stanisława Mikulicza-Radeckiego (dyrektora administracyjnego galerii) oraz malarzy: Stanisława Ejsmonda (wiceprezesa Zachęty) i Bolesława Surałły, udano się w kierunku Lublina. 9 września o poranku konwój z obrazem zajechał przed Muzeum Lubelskie, gdzie przekazano go pod opiekę profesorowi Władysławowi Woydzie.

Po klęsce kampanii wrześniowej Gestapo rozpoczęło intensywne poszukiwania obrazu. Minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels wyznaczył nagrodę 2 mln reichsmarek niemieckich za odnalezienie płótna lub informację o miejscu jego przechowywania. Kiedy jednak polskie radio w Londynie nadało fałszywą wiadomość o przybyciu „Bitwy pod Grunwaldem" do Wielkiej Brytanii, Niemcy zaprzestali szerszych działań zmierzających do odszukania dzieła. Profesor Woyda, po przepakowaniu płótna w specjalnie skonstruowany rulon, zdecydował się ostatecznie na ukrycie „Bitwy pod Grunwaldem" w garażach Taboru Miejskiego, gdzie obraz przebywał do momentu zajęcia Lublina przez Armię Czerwoną w 1944 r.

17 października 1944 r. dzieło oficjalnie przejął Wincenty Rzymowski – kierownik resortu kultury i sztuki przy PKWN. Po wstępnym oczyszczeniu i przewiezieniu do Muzeum Narodowego w Warszawie „Bitwa pod Grunwaldem" w latach 1945–1949 została odrestaurowana pod kierunkiem profesora Bohdana Marconiego. W latach 2010–2012 obraz poddano wnikliwej renowacji, której koszt wyniósł ponad milion złotych.

Postaci na obrazie

Zamysłem Matejki było ukazanie końcowego etapu bitwy w chwili, gdy szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść wojsk polsko-litewskich. Jak już wyżej wspomniano, na obrazie znalazły się osoby, które nie uczestniczyły w bitwie, ale ich obecność na płótnie miała znaczenie symboliczne. Zacznijmy jednak od głównych postaci. Na środku widzimy księcia Witolda (1), który w triumfalnym geście unosi swój miecz. Według Długosza to Witold miał poprowadzić nasze wojska do zwycięstwa, jednak według ustaleń współczesnych historyków głównodowodzącym w bitwie był król Władysław Jagiełło. Na obrazie Witold triumfuje, ponieważ właśnie ginie wielki mistrz Ulrich von Jungingen (2). Dosięga go cios zadany... włócznią świętego Maurycego (3) podarowaną przez cesarza Ottona III królowi Bolesławowi Chrobremu na znak braterstwa pomiędzy Świętym Cesarstwem Rzymskim a Polską. Do ataku na wielkiego mistrza szykuje się także „anonimowa postać w stroju kata (4) – przedstawiciel tej profesji nie miał prawa znaleźć się na polu bitwy. Jego obecność ma zatem znaczenie symboliczne – wymierza wielkiemu mistrzowi sprawiedliwość za zbrodnie Zakonu wobec prostego ludu. Jego status społeczny odzwierciedla narzędzie egzekucji – śląski toporek górniczy z XVI lub XVII w." (za: Anna Micińska, „Bitwa pod Grunwaldem rozszyfrowana", www.culture.pl).

W tumulcie bitewnym dostrzec możemy także – na prawo od księcia Witolda – Marcina z Wrocimowic (5), chorążego ziemi krakowskiej, który trzyma polską chorągiew. Według kronik w ferworze walki upuścił ją na ziemię. Krzyżacy zaczęli śpiewać triumfalną pieśń, jednak chorągiew została odzyskana przez naszych rycerzy. Obok, z kopią w prawej dłoni, widzimy Zawiszę Czarnego (6), po dziś dzień symbol mężnego i prawego rycerza. Przed nim, w purpurowym stroju i wydatną brodą, unosi miecz nad głową Jan Długosz (7), ojciec kronikarza. „To hołd malarza wobec królewskiego dziejopisarza. Długosz starszy atakuje Markwarda von Salzbacha (8; w zbroi rycerskiej – AN), komtura Brandenburgii, którego weźmie do niewoli. Komtur obraził wcześniej matkę wielkiego księcia Witolda, dlatego został ścięty. Jego śmierć odebrała Długoszowi nadzieje na sowity okup, ale zyskał wpływowego protektora – samego Jagiełłę" (A. Micińska, op. cit.).

Poniżej Zawiszy Czarnego, nieco na lewo, widzimy unoszącego swój miecz Jana Žižkę z Trocnova (9; w zbroi), późniejszego dowódcę wojsk husyckich, bohatera narodowego Czechów. Jego obecność pod Grunwaldem nie została potwierdzona, ale stanowi symbol słowiańskiego przymierza w walce z Krzyżakami (warto tu też odnotować, że ojciec Jana Matejki był Czechem). W charakterze symbolu występuje także kolejna postać – wysunięta na prawo, z pawimi piórami na hełmie: to Heinrich von Plauen (10), komtur świecki, następca von Jungingena. Nie było go pod Grunwaldem, ale na wieść o klęsce natychmiast pospieszył z oddziałem zbrojnych ze Świecia do Malborka i tym samym uchronił zakon przed całkowitą klęską.

Ze wzgórza pod lasem bitwą dowodzi Władysław Jagiełło (11). Towarzyszą mu m.in.: jego bratanek Zygmunt Korybutowicz, Mikołaj Trąba – podkanclerzy koronny, późniejszy pierwszy prymas Polski, Siemowit IV – książę mazowiecki oraz Zbigniew Oleśnicki (12) – sekretarz królewski i późniejszy biskup krakowski. Oleśnicki własną kopią, którą wcześniej zrzucił z konia rycerza krzyżackiego Dypolda von Kökeritza (śmiałą szarżą atakującego Jagiełłę), wskazuje cudowny wizerunek na nieboskłonie – św. Stanisława ze Szczepanowa (13) modlącego się za zwycięstwo.

U dołu obrazu, u stóp Witolda, widnieje sylwetka Konrada VII Białego (14), księcia oleśnickiego z dynastii Piastów, który pod Grunwaldem walczył po stronie Krzyżaków. W lewej dłoni dzierży on jedno z trzech istniejących do dziś bereł rektorskich Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obok księcia leży Kuno von Lichtenstein (15), od 1404 r. wielki komtur zakonu.

Na lewo od von Jungingena, jakby w geście obrony wielkiego mistrza, unosi ręce Werner von Tettingen (16), od 1404 r. wielki szpitalnik zakonu krzyżackiego (w rzeczywistości uciekł z pola bitwy). Za nim na koniu widzimy Kazimierza V (17), księcia szczecińskiego z dynastii Gryfitów, który walczył po stronie Krzyżaków, mimo że był słowiańskiego pochodzenia. Z tyłu dopada go już Jakub Skarbek z Góry (18; weźmie księcia do niewoli), polski szlachcic i dyplomata. Jego orientalny strój ma przypominać o tym, że pospieszył na pole bitwy, zostawiając służbę u króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego (podobnie jak Zawisza Czarny).

Na koniec warto także odnotować, że w lewym górnym rogu Matejko umieścił jeszcze jeden bitewny epizod: końcowe momenty batalii, które rozegrały się pod wsią Stębark (19). To właśnie w Stębarku od lipca 1960 r. mieści się Muzeum Bitwy pod Grunwaldem.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane