Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Internetowi piraci skalpują fanów

Jacek Cieślak 20-08-2018, ostatnia aktualizacja 20-08-2018 07:58

Na koncerty Metalliki, Sheerana, McCartneya trzeba mieć imienny bilet. Tak artyści walczą z „konikami".

Na grudniowy koncert Paula McCartneya w Krakowie też będą obowiązywać bilety imienne.
źródło: Shutterstock
Na grudniowy koncert Paula McCartneya w Krakowie też będą obowiązywać bilety imienne.

Jeszcze przed warszawskimi koncertami Eda Sheerana było głośno o tym, że 10 tysięcy posiadaczy biletów kupionych na pirackim portalu Viagogo nie weszło na koncert gwiazdy. Każdy, kto chciał się dostać na PGE Narodowy, musiał pokazać bilet kupiony u autoryzowanego przez artystę dystrybutora, z nazwiskiem oraz dowodem tożsamości potwierdzającym, że jest się pierwszym nabywcą biletu. Bilety odkupione od innych nie były honorowane.

Potężne serwery

W Polsce handlarzy spekulujących biletami nazywa się konikami, w Ameryce zaś skalpownikami, a ich proceder skalpingiem, ponieważ windując ceny biletów na niebotyczny poziom – odzierają fanów z pieniędzy. Tylko w Ameryce koniki rocznie zarabiają 8 mld dolarów.

Skalpowanie na masową skalę jest problemem dla artystów i fanów od czasu, gdy sprzedaż biletów odbywa się głównie w internecie. Sytuację w sieci można porównać do kolejki, w której nie decyduje kolejność, lecz siła łokci i pięści w pchaniu się do kasy. Skalpujące firmy, korzystając z potężnych serwerów, blokują indywidualnych klientów i wykupują nawet do kilkudziesięciu procent biletów. Potem odsprzedają je z zyskiem przez swoje portale.

Prezenterka Barbara Kurdej-Szatan, która nie dostała się na show Sheerana, skorzystała z portalu Viagogo. Firma powstała w Londynie w 2006 r., jest krytykowana za podwyższanie cen biletów i odmowę współpracy z artystami, którzy próbowali zapobiec odsprzedaży.

Viagogo założył Eric Baker związany wcześniej z amerykańską skalperską firmą StubHub stworzoną w 2000 r., która została kupiona przez eBay za 310 mln dolarów. Proceder wymyślił z kolegą ze Stanford University, biorąc udział w konkursie na nowe startupy. Wycofał się z finału w obawie, że ktoś wykorzysta jego pomysł na biznes, zanim wdroży go w życie.

Firmy skalperskie podpisywały też umowy z czołowymi klubami piłkarskimi na odsprzedaż miejsc kupionych w ramach abonamentu. Ich zyski sięgały kilkudziesięciu milionów funtów rocznie . Zdarzała się też sprzedaż fałszywych biletów. W Ameryce firma Prestige Entertainment zapłaciła karę za nielegalne praktyki w wysokości 3,3 mln dolarów, a mimo to rok później wykupiła 40 procent biletów na broadwayowski hit „Hamilton", zarabiając na musicalu o ojcu założycielu Stanów Zjednoczonych 15,5 mln dolarów.

Gwiazdy walczą

W Wielkiej Brytanii bilety imienne wprowadzono na Glastonbury Festival. Poza nazwiskiem mają one nadrukowane zdjęcie pierwszego nabywcy. W 2009 r. Ticketmaster wprowadził formy wejścia na koncerty bez tradycyjnych biletów, ale oparte na kartach kredytowych. Tak było na „Black Ice Tour" AC/DC.

Gdy Adele rozpoczęła tournée, jej menedżerowie obiecywali, że zrobią wszystko, by bilety trafiły do fanów, a nie do spekulantów. Jednak gdy 10 mln chętnych oblegało serwery Tickemaster.com, sporą część biletów przejęli handlarze. Pierwotnie kosztowały od 50 do 150 dolarów, potem osiągały cenę nawet 9,5 tysiąca dolarów. Chance The Rapper sprzedawał bilety przez swoją stronę za 25 dolarów, a były odsprzedawane za 500.

Jednym ze sposobów na walkę ze skalpingiem jest korzystanie z pomocy fanklubów, którym pomagają wyspecjalizowane firmy dystrybucyjne zaangażowane przez gwiazdy. Adele wspierał brytyjski Songkick. Dostał pulę 40 procent biletów na jej europejskie koncerty. Uruchomiono też system przeglądania transakcji i blokowania tych, którzy chcieli ich dokonać wielokrotnie.

Bruce Springsteen, planując koncerty akustyczne w małym teatrze w Nowym Jorku, skorzystał z serwisu Verified Fan. Kto chciał kupić bilet, musiał wcześniej podpisać regulamin sprzedaży i podać swoje dane. Następnie otrzymywał kod, którego używa, gdy bilety pokazują się w systemie. Efekt był taki, że tylko 3 procent biletów zostało odsprzedanych, gdy w czasie wcześniejszych koncertów dotyczyło to nawet 20 procent.

Każdy tego typu system ma jednak swoje wady. Menedżerowie Taylor Swift, kierując się na pokaz zasadą ukrócenia zysku nielegalnych dystrybutorów, wprowadzili „udogodnienia dla fanów", które powiększały ich zyski. Ci, którzy kupili gadżety z podobiznami gwiazdy, dostawali dodatkowe punkty, te zaś zwiększały ich szansę na kupno wejściówek. Najbardziej radykalny okazał się Eric Church, który unieważnił 25 tysięcy biletów zidentyfikowanych jako kupione przez spekulantów.

– Trzeba walczyć z ludźmi, którzy korzystając często z fałszywych kart i dowodów osobistych, dorabiają się fortuny – powiedział „Rolling Stone". – Doradzano mi podniesienie cen biletów, ale mam fanów, którzy są robotnikami i nie ulegnę handlarzom. Problem polega na tym, że wiele osób pracuje dla nich. I korzysta z ich usług.

Minister odradza

Nad skalpownikami zbierają się jednak czarne chmury. Amerykański Kongres uchwalił ustawę mającą przeciwdziałać praktykom, których celem jest obrót biletami kupowanymi online z przeznaczeniem na odsprzedaż z zyskiem.

W Quebecu brokerzy są zobowiązani do podania klientom nazwy pierwotnego dostawcy i pierwotnej ceny nominalnej. Kary dochodzą do 200 tys. dolarów. W Wielkiej Brytanii działalność skalpowników jest przedmiotem dochodzenia, a angielska minister odpowiedzialna za cyfryzację wprost odradzała korzystanie z Viagogo. Wszczęto też postępowanie sprawdzające działalność portalu.

Polscy fani spotkali się z biletami imiennymi przy okazji koncertu Metalliki. Bywają one kłopotliwe zwłaszcza przy przedsprzedaży rok przed koncertem. Mało kto planuje kalendarz z takim wyprzedzeniem. Organizator koncertu Live Nation umożliwił jednak wymianę biletów po uprzednim zgłoszeniu. Bilety imienne sprzedawane są też na grudniowy koncert Paula McCartneya w Krakowie.

Szkołą okazał się niedawny warszawski koncert Eda Sheerana. Kto nie był pierwszym nabywcą biletu, z oświadczeniem o odsprzedaży musiał się zgłosić do specjalnego stanowiska. Oświadczenie musiało być napisane na formularzu pobranym ze strony oficjalnego dystrybutora. Koszt wymiany wynosił 50 zł. Wkrótce będzie to standard. Warto korzystać z usług legalnych dystrybutorów, wśród których są Eventim i Ticketmaster. Dobrze, by nie stali się monopolistami. ©℗

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane