Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Dla Hitlera byliśmy niewolnikami

Jacek Cieślak 25-03-2019, ostatnia aktualizacja 25-03-2019 09:46

„Mein Kampf" w Teatrze Powszechnym ma być odtrutką na faszyzm i przypomnieć, co zawiera szkodliwa książka nazisty.

„Mein Kampf” w Teatrze Powszechnym w Warszawie, reżyseria Jakub Skrzywanek. Premiera 23 marca.
źródło: materiały prasowe
„Mein Kampf” w Teatrze Powszechnym w Warszawie, reżyseria Jakub Skrzywanek. Premiera 23 marca.

Dla Powszechnego, który wystawił głośną i kontrowersyjną „Klątwę" Olivera Frljicia, obecność nacjonalistów to nie nowość. Na salę została wrzucona przez nich podejrzana substancja, teatr był pikietowany przez ONR. Do groteskowego zdarzenia doszło po ostatnim Marszu Niepodległości, gdy do klubokawiarni Stół Powszechny zawitali włoscy neofaszyści. Obsługa podjęła ich rutynowo, choć z obawami. Gdy patrząc na plakaty, neofaszyści zorientowali się, że nie są w przybytku sympatyzującym z nacjonalizmem i rasizmem – zza baru padła potwierdzająca to uwaga „Niespodzianka!", ale na szczęście obeszło się bez ekscesów.

Na polskich ulicach i w mediach jest ich jednak coraz więcej. Nawet w Sejmie RP sprzedawano tytuł z poradami „jak rozpoznać Żyda" w stylu rasistowskich ustaw norymberskich i niesławnej książki „Mein Kampf" Adolfa Hitlera.Twórca III Rzeszy napisał ją w więzieniu, gdzie przebywał po stłumieniu puczu monachijskiego. Lansował „demokrację germańską opartą na modelu wodzowskim".

Nazistowska cenzura

Jak zauważają reżyser Jakub Skrzywanek i dramaturg Grzegorz Niziołek, w powszechnej opinii „Mein Kampf" jest książką źle napisaną, bełkotliwą, nieczytaną i niewartą czytania, a poza tym prawie niedostępną, bo już historyczną i zakazaną, której lepiej nie tykać.

Są i tacy, którzy sądzą, że wpływ „Mein Kampf" na ludzkie umysły zakończył się wraz z klęską nazistów – tak jak pierwszy polski wydawca książki Scripta Manet z Krosna, który ćwierć wieku temu napisał: „Nie sądzę, aby poglądy autora w swojej najbardziej odrażającej warstwie mogły mieć dziś w Polsce wpływ na kogokolwiek".

Można było tak naiwnie myśleć przed II wojną światową, gdy Hitler w obawie przed odbiorem niektórych fragmentów dokonywał z myślą o lokalnych rynkach księgarskich cenzury własnych poglądów. Polaków i innych Słowian mogło urazić ich uznanie za grupę zdolną tylko do pracy niewolniczej. Dlatego w 1933 roku polski sąd wykazał zakaz publikacji książki.

Tymczasem „Mein Kampf", także po 1945 roku, była i jest tłumaczona, wydawana, sprzedawana i czytana niemal na całym świecie. Po denazyfikacji Niemiec prawa do niej przejął w 1948 roku rząd Bawarii i dbał o to, żeby nie była publikowana.

Jednak w 2016 roku w zgodzie z prawem autorskim przeszła do domeny publicznej i może być wznawiana przez każdego. Można ją kupić, znaleźć w internecie, a w niektórych krajach, poza Austrią, gdzie zakazane jest nawet jej posiadanie, jest dostępna w stałej sprzedaży w księgarniach.

– Zdecydowaliśmy się na wystawienie „Mein Kampf", żeby przypomnieć, jak rodził się faszyzm, jesteśmy bowiem zaniepokojeni tym, że po wielu powojennych dekadach, kiedy mówiło się „oby to, co się zdarzyło, nigdy więcej już się nie powtórzyło", takie myślenie nie jest chyba dla wszystkich obowiązujące – powiedział „Rz" Paweł Łysak, dyrektor Teatru Powszechnego. – Po dekadach, kiedy w odpowiedzi na doświadczenie wojny budowano wspólnotę, podnoszono kwestie równouprawnienia i tolerancji, zaczęły się niepokojące zmiany w języku, świadomości i czynach. Zaczęło się od krytyki politycznej poprawności politycznej, a później w otwarty sposób zaczęto wracać do słów i myśli, które kojarzą się z faszyzmem lub wprost nim są. Objawiły się niestety i na Marszu Niepodległości, stał się on stałym miejscem ich eksponowania. Żeby było jasne, nie chodzi o krytykowanie osób i rodzin świętujących rocznicę niepodległości, lecz tych, którzy tę okazję wykorzystują do szerzenia nienawiści, języka i idei zakazanych przez prawo. W spektaklu znajdą się fragmenty książki Hitlera, które zostaną poddane komentarzowi.

Igranie analogiami

– To Winston Churchill powiedział, że – gdyby wszyscy uważnie przeczytali „Mein Kampf" – nie doszło by do katastrofy II wojny światowej – dodaje Paweł Łysak. – Warto zwrócić uwagę, że książka zaczyna się od utyskiwania na własną biedę i trudny los, czego przykładem są wspomnienia Hitlera, a im bliżej finału, tym bardziej przerażające są wnioski o rasie panów czy też czystości moralnej albo większości, która musi zaprowadzić porządek. I dziś słyszymy u niektórych polityków podobne hasła.

Paweł Łysak zauważa, że granica między nacjonalizmem a faszyzmem może okazać się cienka.

– Zawsze warto wyrazić zdumienie tym, że w społeczeństwie, którego 6 milionów obywateli zostało zamordowanych przez Hitlera i III Rzeszą, znajdują się dziś osoby, które świętują urodziny twórcy nazizmu oraz posługują się nazistowskim kodem oraz faszystowskimi symbolami – mówi szef Powszechnego. – Może to tylko gówniarstwo, może jednak naprawdę niepokojące. Jak choćby to, że marsz ONR idzie przez Warszawą trasą defilady, którą urządził po zdobyciu stolicy Polski właśnie Hitler. W takim igraniu z analogiami dostrzegam początki zagrożeń. Ale zagrożeniem wprost trzeba nazwać to, co jest dziś otwarcie demonstrowane, czyli nietolerancja, rasizm agresja wobec wszelkiego rodzaju mniejszości.

– Podejmując refleksję nad „Mein Kampf", nie zamierzamy jedynie oskarżać oraz wskazywać osób i środowisk odpowiedzialnych za tego typu działania. Być może społeczny pejzaż sprzyjający odrodzeniu idei narodowego socjalizmu jest szerszy, a nasze osobiste uwikłanie w ten proces większe, niż myślimy – deklarują twórcy spektaklu.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane