Najpierw odnaleźć zaginionych, potem odbudować domy
Ekipy ratunkowe i mieszkańcy, brodząc w błocie, przeszukują ruiny, które pozostały z miasteczek i osad w północno-wschodniej części wyspy Honsiu zniszczonej przez tsunami. W poniedziałek udało się uratować ponad 1500 osób.
O wiele więcej odnaleziono tych, dla których na jakąkolwiek pomoc było za późno. W jednym tylko miejscu naliczono 2 tysiące ciał. Zaginionych jest już co najmniej 20 tysięcy ludzi.
Ci, którzy ocaleli, ale stracili cały dobytek, zamieszkali w schronach ewakuacyjnych przygotowanych z myślą o często nawiedzających kraj klęsk żywiołowych.
Na miejsce tragedii wysłano 50 tys. żołnierzy z sił samoobrony. W ciągu tygodnia będzie ich drugie tyle. To największa mobilizacja od czasu wojny. Docierają już transporty z żywnością i wodą. Czasami w kolejce do beczkowozu trzeba stać kilka godzin. Butelkowanej wody brakuje i w Tokio. Część osób nie dojechała do pracy, bo z powodu przerw w dostawach prądu odwołano niektóre pociągi.
Zaczęło się wielkie oszczędzanie energii. W biurach i hotelach ogłaszane są apele o wyłączanie światła. Japończycy posłusznie się stosują do wszelkich poleceń. Nie zanotowano przypadków grabieży, tak powszechnych po katastrofach w innych krajach. – Dlaczego ktokolwiek miałby żerować na ludzkim nieszczęściu? To by było nie do pomyślenia – mówi mi emerytka o imieniu Seiko.
W nadmorskich miasteczkach, których mieszkańcy kiedyś parali się rybołówstwem, najlepiej widać problem starzenia się japońskiego społeczeństwa. Wśród zabitych jest wiele starszych osób. Emeryci często zajmowali się prowadzeniem ryokanów – drewnianych gospód, w których w zgodzie z tradycją można delektować się sushi, a potem przespać na macie tatami. Drewniane budyneczki ze ścianami z papieru pierwsze ustąpiły pod naporem fali. Jedna z firm ubezpieczeniowych zapowiada, że nawet jeśli ktoś nie miał ubezpieczenia od klęsk żywiołowych, wypłaci odszkodowanie. Tak jak po trzęsieniu ziemi w 1995 roku w Kobe.
– Najpierw musimy odnaleźć wszystkich zaginionych, a potem weźmiemy się do odbudowy życia tych, którzy ocaleli – mówi ze łzami w oczach Tomiko Ichikwa.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.