Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

„Dzień gniewu” w Syrii

Piotr Zychowicz 29-04-2011, ostatnia aktualizacja 30-04-2011 16:18

Na pierwszy plan wśród demonstrantów wysuwają się radykalni muzułmanie. Czy państwu grozi islamizacja?

źródło: AFP

Do najbardziej gwałtownych walk bliskowschodnich rewolucji dochodzi w piątki. Wtedy w meczetach odbywają się modły, po których na ulice wychodzą tłumy. Nie inaczej było w ostatni piątek w Syrii. Opozycja ogłosiła „dzień gniewu" i wezwała obywateli do masowych protestów przeciwko prezydentowi Baszarowi Asadowi.

W wielu miastach Syrii tłumy, które po opuszczeniu świątyń zaczęły wznosić antyreżimowe okrzyki, zostały zaatakowane przez armię i policję. W ruch poszły pałki, gaz łzawiący i armatki wodne. W kilku miejscach żołnierze otworzyli ogień, używając ostrej amunicji. Są zabici i ranni.

Coraz większą rolę wśród opozycjonistów odgrywa fundamentalistyczne Bractwo Muzułmańskie, które wprost wezwało swoich zwolenników do  udziału w protestach: „Reżim Asada szykuje ludobójstwo, które ma stłumić rewoltę młodych patriotów. Allah stworzył was wolnymi. Nie pozwólcie, by tyran robił z was swoich niewolników".

Tymczasem w syryjskich strukturach siłowych, na których dyktator opiera swoją władzę, pojawiły się pęknięcia. Według opozycji część batalionów wojska wysłanych do miasta Dara, które jest centrum rewolucji, odmówiła strzelania do tłumu. Podobno doszło tam do wymiany ognia pomiędzy żołnierzami.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane