Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Lekarze i rodzice podają dzieciom złe leki

ak, Bartosz Kwiatek 25-02-2008, ostatnia aktualizacja 26-02-2008 20:19

Popularna polopiryna, aspiryna i pyralgina to często nadużywane medykamenty w leczeniu dzieci poniżej 12. roku życia – wynika z raportu Ośrodka Monitorowania Niepożądanych Działań Leków w Krakowie.

autor: Majgier Dariusz
źródło: Fotorzepa

Kwas acetylosalicylowy (aspiryna, polopiryna) i metamizol (pyralgina) to powszechnie stosowane leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe. Nie można ich jednak podawać pacjentom poniżej 12. roku życia, o czym informują załączone do preparatów ulotki. Okazuje się jednak, że nie zawsze zwracają na to uwagę lekarze, a często nie wiedzą też o tym rodzice i narażają dzieci na poważne powikłania.

Działania niepożądane

Specjaliści ostrzegają, że stosowanie aspiryny, polopiryny i pyralginy u dzieci, które nie ukończyły 12. roku życia, może wywołać ciężkie działania niepożądane i powikłania.

– Najpoważniejszym, które może wystąpić po zastosowania u małego dziecka kwasu acetylosalicylowego, jest tzw. zespół Reye’a, który w ponad 90 proc. kończy się śmiercią – mówi dr Jarosław Woroń, współautor raportu z Zakładu Farmakologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Raport powstał na podstawie zebranych w przychodniach i szpitalach informacji o występowaniu działań niepożądanych po zastosowaniu niektórych leków.

Używanie aspiryny lub polopiryny może wywołać również drgawki, obrzęk warg i języka, duszność i zaburzenia oddychania. – Nie wolno ich stosować u dzieci z infekcjami wirusowymi grypy i ospy wietrznej. Te choroby zwiększają ryzyko wystąpienia powikłań – ostrzega dr Woroń. I dodaje: – Niedopuszczalne jest również stosowanie pyralginy w zwalczaniu gorączki u dzieci. To lek dla dorosłych. U dzieci może wywołać więcej szkód niż pożytku.

Najgroźniejszym powikłaniem, jakie może wystąpić u dziecka po zastosowaniu pyralginy, jest tzw. agranulocytoza. – Jest śmiertelna i może nastąpić po podaniu nawet minimalnej dawki leku – dodaje Woroń.

Z przyzwyczajenia

Jak to możliwe, że lekarze zapominają o tak groźnych powikłaniach? – Z przyzwyczajenia – odpowiada prof. Andrzej Radzikowski, mazowiecki konsultant ds. pediatrii. Profesor przyznaje, że sam kiedyś stosował te leki u małych pacjentów. – Dzisiaj podaje się bezpieczny dla dzieci paracetamol i ibuprofen. Jednak są to leki, którym medycyna nie ufała na początku i dlatego dzieciom podawano pyralginę. Teraz stosuje się ją w ostateczności, kiedy inne leki nie działają – dodaje profesor.

Zdaniem lekarzy, szkodliwe leki częściej podają swoim dzieciom rodzice. – Uważają, że skoro na nich działają, to zadziałają też na dziecko. Swojej decyzji nie konsultują z lekarzem, a o ewentualnych powikłaniach nie wiedzą – przyznaje prof. Radzikowski. Zauważa jednak, że działania niepożądane zdarzają się na szczęście rzadko. Innego zdania jest dr Jarosław Woroń.

– To zjawiska, które rzadko są zgłaszane. Lekarze je ukrywają, bo boją się konsekwencji – mówi.

[Rozmowa z dr Agatą Maciejczyk, kierownikiem Wydziału Monitorowania Niepożądanych Działań Leków, w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych]

Obojętność i brak wiedzy

Jak często występują działania niepożądane w wyniku nieracjonalnego stosowania leków?

Zebrane przez nas statystyki w żaden sposób nie oddają rzeczywistości. Mamy niespełna tysiąc zgłoszeń rocznie na około osiem tys. dostępnych na rynku leków. Nie oznacza to, że działania niepożądane i powikłania pojawiają się w Polsce rzadko. Jednak przedstawienie dokładnej statystyki jest po prostu niemożliwe.

Dlaczego?

Zdecydowana większość lekarzy w ogóle nie zgłasza takich przypadków. Nasze dane pochodzą z regionalnych centrów monitorowania niepożądanych działań leków, które najczęściej współpracują z przychodniami, gdzie są sumienni lekarze i dokonują zgłoszeń. Szkoda tylko, że jest ich tak niewielu, a przez to nasza statystyka okazuje się dość nieprecyzyjna.

A zatem brakuje też etyki zawodowej.

Niestety, muszę się z tym zgodzić. Ale powody są różne. Niektórym brakuje wiedzy, innym nie zależy i obojętnie traktują swoich pacjentów, a jeszcze inni ulegają naciskom i reklamom firm farmaceutycznych.

Skomentuj ten tekst

Życie Warszawy

Najczęściej czytane