Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Pomagają im przetrwać

Paulina Głaczkowska 25-03-2010, ostatnia aktualizacja 25-03-2010 21:11

– Odpisując 1 procent od podatku, pamiętajcie o nas – apeluje prezes Fundacji Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową, która działa na warszawskich Bielanach.

Co roku pod opiekę fundacji trafia 70. nowych pacjentów.
autor: Grzegorz Hawałej
źródło: Fotorzepa
Co roku pod opiekę fundacji trafia 70. nowych pacjentów.

Pieniądze zostaną przeznaczone m.in. na utrzymanie całorocznego ośrodka pobytu dla dzieci i ich rodzin.

– Co roku pod naszą opiekę trafia ok. 70 nowych, małych pacjentów. Przyjeżdżają do Warszawy z całego kraju – mówi Daniela Mroczek, prezes fundacji, która działa od 1991 roku. Wśród podopiecznych przeważają głównie dzieci z nowotworem kości, ale są też przypadki nowotworu mózgu.

Organizacja rocznie potrzebuje około 1,2 mln zł. 

– Zdobywamy dotacje, wynajmujemy powierzchnie w budynku, w którym mieści się fundacja. Ale tak naprawdę spokojne funkcjonowanie zapewniają nam pieniądze z 1 proc., których z roku na rok ludzie przekazują nam coraz więcej. Pięć lat temu było to 100 tys., a już rok temu siedem razy więcej – dodaje Daniela Mroczek.

Ogromną część budżetu pochłania utrzymanie dwupiętrowego ośrodka, który mieści się przy ul. Przybyszewskiego. Korzystają z niego podopieczni fundacji, którzy leczą się w warszawskich klinikach onkologicznych, oraz ich rodzice. Jednorazowo na terenie placówki może przebywać ponad 30 osób. Rocznie ta liczba sięga kilkuset podopiecznych.

– Dla wielu rodzin ten ośrodek jest drugim domem – mówi Daniela Mroczek. – Niektórzy spędzają tu nawet kilka tygodni w roku, dlatego muszą mieć zapewnione takie warunki, by mogli w miarę normalnie żyć. Oprócz miejsc noclegowych w ośrodku są więc kuchnia, pralnia, suszarnia, pokój wypoczynkowy do zabawy dla dzieci, pracownia komputerowa i kaplica – podkreśla.

Choć według obowiązującego cennika w ośrodku bezpłatnie przebywać mogą tylko dzieci, w praktyce nie płaci też większość rodziców.

– Nie jest to wprawdzie znaczna kwota, bo tylko 18 zł za noc, ale dla rodzin to i tak duże obciążenie. Przecież wiele z nich ma swoje domy, inne dzieci, które też trzeba utrzymać. Na wszystko niestety nie wystarcza – dodaje Mroczek. 

W ubiegłym roku dzięki pieniądzom z podatków fundacja mogła nie tylko utrzymać ośrodek i opłacić pracowników, ale także przeprowadzić remont i modernizację budynku. Wymienione zostały m.in. okna, łóżka, meble, pomalowano ściany, wygospodarowano dwa dodatkowe pokoje. Kosztowało to około 200 tys. zł. 

W budżecie udało się także wygospodarować pieniądze na obozy rehabilitacyjno-wypoczynkowe i zorganizowanie wolnego czasu dla podopiecznych fundacji: zajęcia artystyczne, imprezy urodzinowe, okolicznościowe, m.in. mikołajki, Dzień Dziecka.

Daniela Mroczek przyznaje, że potrzeby są jednak wciąż duże. 

– Z dodatkowych środków moglibyśmy kupić nowy samochód, którym dowozimy dzieci do szpitali. Ten, który teraz posiadamy, ma już 11 lat – tłumaczy.

Fundacja chciałaby zorganizować też wakacyjny turnus terapeutyczny dla dzieci i ich matek.

– Wiele z nich nie potrafi poradzić sobie z chorobą córki czy syna. Trudno im normalnie funkcjonować. Są wyniszczone psychicznie. Taki oddech z dala od szpitala byłby dla nich zbawienny – przyznaje Daniela Mroczek.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane