Trakt Królewski: salon po długich latach dziadowania
Najbardziej warszawska ulica – Krakowskie Przedmieście – odzyskuje świetność. W niedzielę zostanie otwarta po dwóch latach przebudowy.
Ulica reprezentacyjnych pałaców, kościołów i mieszczańskich kamienic. Czerskie, Bernardyńskie, wreszcie Krakowskie Przedmieście – tak zmieniała się nazwa tego miejsca przez stulecia. Po hekatombie II wojny światowej ulica podźwignęła się z morza ruin. Ale w ciągu kolejnych dziesięcioleci PRL-u – zdziadziała.
Od lat 90. XX w. warszawiacy czekali na przywrócenie jej blasku, potykając się na dziurawych chodnikach i klucząc między sprzedawcami staników. Wreszcie stało się – od jutra Krakowskie Przedmieście znowu będzie salonem Warszawy.
Urbaniści, nie drogowcy
Cała ulica została jako założenie urbanistyczne w latach 60. XX w. wpisana do rejestru zabytków. Mimo to jeszcze kilka lat Zarząd Dróg Miejskich trzymał w szufladzie siermiężny projekt modernizacji Traktu Królewskiego, który sprowadzał się jedynie... do ułożenia na reprezentacyjnej ulicy nowego asfaltu i chodników z kostki Bauma. Na szczęście tamte plany trafiły do śmietnika. Ostatecznie o wyglądzie ulicy zdecydowali nie drogowi inżynierowie, ale architekci i urbaniści.
– Przy projektowaniu czułem ciężar odpowiedzialności – mówi nam architekt Krzysztof Domaradzki, który stał na czele zespołu projektantów z pracowni Dawos. – Krakowskie Przedmieście to miejsce ważne dla Warszawy i Polski, ale ważne też dla mnie. Pamiętam je z czasów studenckich, z demonstracji po stanie wojennym i spotkania z papieżem przed św. Anną – wspomina.
Remont ruszył we wrześniu 2006 roku w atmosferze gigantycznego bałaganu związanego z brakami projektowymi. Potem koszty wzrosły o ponad 10 mln zł. Dzisiaj już mało kto o tym pamięta. Na Krakowskim dominują szerokie chodniki z jasnego chińskiego granitu. Zniknął paskudny dziurawy asfalt, a jezdnia została wyłożona kamieniem i maksymalnie zwężona (jedyne ograniczenie – trzeba było zostawić przejazd autobusom).
Na chodnikach „wylądowały” reprodukcje XVIII-wiecznych obrazów Canaletta – widok na kościoły św. Anny, Karmelitów, Wizytek i Świętego Krzyża – zatopione w szklanych bryłach. Wokół pomnika Mikołaja Kopernika mamy na chodniku Układ Słoneczny – spiżowe planety opisane w trzech językach. Z astronomem, który wstrzymał Słońce i ruszył Ziemię, jest zresztą związany skandal, do którego doszło tuż przed otwarciem. W nocy z wtorku na środę ktoś ukradł spiżowemu Kopernikowi astrolabium, czyli pomiarowy przyrząd astronomiczny. Następnego dnia podrzucił go jednak przed budynkiem Polskich Pracowni Konserwacji Zabytków na Powiślu i... zniknął. Do dzisiaj sprawy nie wyjaśniono.
Meble z innej bajki
Krakowskie Przedmieście podoba się turystom. Jedyne zastrzeżenia to niewielka – ich zdaniem – liczba ogródków i kawiarni, przy których można by przysiąść z filiżanką cappuccino.
– Fajnie tutaj, może knajpek trochę za mało. A jak mówisz, że było przed remontem? Asfalt i krzywe chodniki? Nie wierzę, próbujesz mnie wkręcić – mówi „ŻW” studentka ze Sztokholmu Birgitt Zorn.
Miłośnicy zabytków cieszą się z nowego wizerunku ulicy, ale wytykają błędy. W czasie publicznej dyskusji varsavianista Jarosław Zieliński stwierdził, że nowe Krakowskie Przedmieście ma mało wspólnego z tym historycznym. Skrytykował m.in. zbyt gęste ustawienie latarni i brak stylizowanych kiosków.
Tomaszowi Markiewiczowi ze Stowarzyszenia Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy nie podoba się wstawianie „na siłę” na Krakowskie Przedmieście nowoczesnych mebli miejskich – przystanków, kiosków i słupów ogłoszeniowych. Zamiast tych stylizowanych na przedwojenne mamy takie o współczesnym designie – efektowne, ale niekoniecznie pasujące w tym miejscu.
– Zostały tak zaprojektowane, żeby umożliwić ekspozycję reklam. A miejscy eksperci od przestrzeni publicznej i konserwacji zabytków nie powinni kierować się interesem firm reklamowych na historycznym Trakcie Królewskim – krytykuje Markiewicz.
Wytyka też likwidację zabytkowych ogrodzeń obok kościoła św. Krzyża i pałacu Tyszkiewiczów, zniszczenie bruku przed kościołem Wizytek i obłupane kamienne ławy przed bramą UW. Na koniec ocenia jednak inwestycję na „czwórkę z plusem”.
To jeszcze nie koniec?
Być może w ciągu najbliższych lat Krakowskie Przedmieście będzie się jeszcze zmieniało. W sąsiedztwie skweru Hoovera wbrew zapowiedziom nie powstał miejski strumień, który miał płynąć w obiegu zamkniętym – po kamieniach i kaskadami – obok pomnika Mickiewicza i Dziekanki. Urzędnikom zabrakło wyobraźni i inwencji. Jak wczoraj usłyszeliśmy, z technicznego punktu widzenia nie ma przeciwwskazań dla zbudowania takiego strumienia w przyszłości.
Krzysztof Domaradzki ma nadzieję, że standard Krakowskiego Przedmieścia będzie „rozlewał się” po kolejnych rejonach centrum. W planach jest rewitalizacja Powiśla i Marszałkowskiej.
Przebudowa Krakowskiego Przedmieścia – łącznie ze skwerem Hoovera, na którym prace skończą się jesienią – kosztowała 77 mln zł.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.