Laptop i latte
Połączenie kawiarni ze sklepem i z warsztatem rowerowym to bezpretensjonalny pomysł, na który wpadli właściciele nowo otwartego miejsca na Górnym Mokotowie.
Przy aranżacji wnętrza użyto skromnych środków. Przestrzeń tworzy tu podłoga skomponowana z prostokątnych płyt pilśniowych połączonych z białym, beżowym i czarnym laminatem. Meble to zbieranina stolików i krzeseł z czasów PRL.
Linia demarkacyjna oddzielająca od całości warsztat rowerowy jest na tyle wyraźna, że prowadzone w nim prace nie przeszkadzają w relaksowaniu się i rozmowie. Wrażenie robi wielkie pudło klocków lego, kilka kompletnych układanek, pojazdy i inne zabawki dla dzieci ustawione na meblościance z połyskiem.
Karta – czy raczej tablica – na której wypisane są wszystkie pozycje, jest raczej kawiarniana. Zjemy tu jedynie kanapki, quiche i ciasto, rano musli. Całe miejsce jest vege – kanapki z ciabatty zawierają wyłącznie bezmięsne składniki: kozi ser, rukolę, suszone pomidory, tapenadę (pasta z czarnych oliwek), oliwę z oliwek. Pakowane są w charakterystyczny szary papier. Stanowczo lepsze są w wersji podgrzewanej w opiekaczu.
Wśród łakoci jest zarówno całkiem dobre ciasto czekoladowe, zdrowe ciasto wegańskie (bez masła i jaj) jak i twarde jak kawałki drewna ciastka owsiane (rozdawane za darmo). Quiche są bogate w warzywne składniki i puszysty jajeczny farsz – dobrze doprawione, odpowiednio wilgotne, świeże.
Kawę w różnych odsłonach można tu dostać nie tylko z mlekiem krowim, ale i sojowym, co jest pewnym ewenementem na warszawskim rynku. Mleko sojowe jest dostępne zazwyczaj w eleganckich hotelach i kawowych sieciówkach typu Starbucks czy Coffee Heaven. W tych miejscach kawa z mlekiem sojowym kosztuje tyle samo co z krowim.
W Relaksie, tak jak w Biosfeerze, która jest jednym z tych miejsc spoza jakiejkolwiek sieci, gdzie mleko sojowe jest dostępne na życzenie, kawa w wersji sojowej jest droższa od wersji standardowej. Za duże latte zapłacimy w Relaksie 14 zł (w Biosfeerze 15 zł).
Przychodzą tu i maturzyści, i emerytki, i mamy z wózkami. Na parapetach, na których urządzono siedziska z szarymi poduchami, siedzi przy latte i laptopach z nadgryzionym jabłkiem wylansowana starsza młodzież w dżinsach rurkach i odpowiednio luźnych tiszertach. Poza tym można spotkać gwiazdy telewizji i warszawskich salonów. Relaks chyba jest modny. Panuje tu klimat nonszalancji, trochę undergroundu (fair trade, weganizm, opór przed wystawieniem faktury). Obsługa zwraca się do gości na ty. Jest trochę lokalnie, trochę wielkoświatowo. Fajnie.
Takie miejsca, którym towarzyszy jakaś idea, jednoczą ludzi (także tych z sąsiedztwa) w małych i wielkich sprawach. Pełnią funkcję społeczną znacznie wykraczającą poza bezosobowe serwowanie kawy i ciastek. W czasach ogólnoświatowych sieci serwujących tę samą jakość od Nowego Jorku po Tokio zachowują indywidualne oblicze – a to jest nam wszystkim bardzo, bardzo potrzebne.
Relaks, ul. Puławska 48 (wejście od Dąbrowskiego)
czynne od poniedziałku do czwartku w godz. 8 – 21,
w piątki i soboty w godz. 10 – 21,
w niedziele w godz. 10 – 18
Informacje dodatkowe:Internet bezprzewodowy – tak
Karta win – nie
Atrakcje dla dzieci – tak
Sekcja dla palących – nie
Parking – nie
Ocena:Jedzenie: 3,5
Atmosfera: 4
Obsługa: 3,5
Skala: 1-5
Relaksacyjny lunch:Kanapka z niebieskim serem, ogórkiem, rukolą – 8 zł
Świeżo wyciskany sok z pomarańczy – 8 zł
Ciasto czekoladowe 8 zł
Kawa latte 11 zł
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.