Rybka po angielsku
Fish and Chips, ul. Koszykowa 30, tel. 692 240 804, czynne od poniedziałku do piątku w godz. 10 – 22, w soboty w godz. 11 – 22, w niedziele w godz. 11 – 19, można płacić kartą Informacje dodatkowe: • parking – nie • klimatyzacja – tak • sektor dla palących – nie • karta win – nie • menu i atrakcje dla dzieci – nie • Internet bezprzewodowy – nie
Kuchnia angielska, będąca przez lata w pogardzie zarówno wśród rdzennych wyspiarzy, jak i kontynentalnych Europejczyków, od jakiegoś czasu wydobywa się z marketingowego kryzysu. Pomaga jej moda na slow food, organiczną żywność czy naturalne procesy kuchenne bez wspomagaczy.
No i pojawienie się fascynatów w stylu Fergusa Hendersona, promotora jedzenia od nosa do ogona, czyli bez marudzenia na podroby, ryjki, nóżki i ogonki. Jedna wizyta w jego knajpie w Londynie kompletnie zmienia postrzeganie brytyjskiej kuchni, znanej powszechnie z oklepanych hotelowych śniadań i jaj na niemiłosiernie zesmażonym bekonie, rybki z frytkami, rozmaitych pajów i puddingów.
Niestety w Warszawie o porządnej wersji brytyjskiej wyżerki można tylko pomarzyć. Niemniej jednak spieszę donieść wielbicielom wyspiarskiego stylu życia, jedzenia i picia, że i tu pojawiło się miejsce serwujące prawdziwy fish and chips.
Knajpka to miniaturowej wielkości pomieszczenie z kontuarem. W zasadzie nie ma gdzie usiąść i gdyby nie dwa małe stoliki na zewnątrz, trzeba by zadowolić się daniem na wynos. To zresztą też jak najbardziej zgodne z założeniem tego typu kuchni – jedz szybko albo bierz ze sobą. Już z zewnątrz widać, że twórcy tego miejsca spędzili jakiś czas za morzem. Być może barek stworzyli z tęsknoty za jedzeniem powszednim polskich emigrantów po drugiej stronie kanału La Manche – niedrogim, nieskomplikowanym, sycącym i wreszcie smacznym, choć pewnie nie najzdrowszym.
W Fish and Chips nie oczekujmy fajerwerków. Lokal serwuje typowy, przyzwoity, wysokokaloryczny fast food. Mimo to tutejszego dorsza w panierce z frytkami warto spróbować choć raz. Smażony na głębokim tłuszczu filet w chrupkim cieście serwowany jest z frytkami, ale w przeciwieństwie do tych znanych z wielkich fastfoodowych sieci, nie jest to żaden paczkowany erzac z mączki ziemniaczanej, lecz po prostu pokrojony ziemniak, jak w Londynie.
Ci, którzy nie lubią dorsza, mogą zamówić frytki z krewetkami. Panierka nie odbiega niczym od średniej londyńskiej, choć już same krewetki nie należą do tej ligi. Do dania warto zamówić charakterystyczny dla niego dodatek – gotowany na parze groszek w postaci zielonych kulek lub purée.
Dostępne w lokalu brytyjskie piwo trzeba niestety wziąć ze sobą, bo Fish and Chips nie może serwować alkoholu. Za to można napić się rozmaitych angielskich herbatek, Mr Peppera lub waniliowej coli. Na deser można się skusić na smażone w cieście banany, a dla hardcore’owców są marsy lub snikersy z głębokiego tłuszczu. Bez bicia przyznaję – nie próbowałam.
Jeśli więc mają państwo ochotę wystawić żołądki na smażelinową próbę, zjeść coś rękoma bez kompleksów, zażyć nieco brytyjskiego proletariackiego stylu życia – kierujcie się w okolice placu Konstytucji, niegdyś mekki wielbicieli sajgonek i wołowiny w pięciu smakach, dziś przeorientowanego na wyspiarski fast food.
5 jedzenie5 atmosfera
5 obsługa
Skala 1 – 5
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.