Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Budka z kawą: jarmark czy kawiarnia?

Aleksandra Pinkas 07-03-2011, ostatnia aktualizacja 08-03-2011 14:35

Po kawę i pączki przy pl. Wilsona ustawiła się kolejka. – Ale czy coś takiego tutaj pasuje? – zastanawiają się mieszkańcy i architekci.

autor: Aleksandra Pinkas
źródło: Życie Warszawy
*W punkcie można wypić kawę tańszą niż w normalnej kawiarni
autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
*W punkcie można wypić kawę tańszą niż w normalnej kawiarni
źródło: materiały prasowe

Plastikowo-metalowy punkt w biało-czerwone pasy zaparkował rano przy wejściu do stacji metra od strony ul. Krasińskiego. Chwilę później już byli klienci.

– Takiego miejsca bardzo brakowało. Na samym placu są tylko jedna kawiarnia i cukiernia, w której można napić się kawy. Ale w nich jest drogo – mówili mieszkańcy.

Wspomnienia z bazaru

Podzielił ich jednak wygląd kawiarni na kółkach. – Plac Wilsona to nie miejsce na stawianie bazarowych budek – denerwował się pan Mieczysław.

– Kawę mają dobrą. Pączki też mi smakują. Ale taki jarmark nie pasuje do placu Wilsona – ocenił Adam Wróblewski z ul. Mickiewicza.

Budkę postawił Adam Borsukiewicz, absolwent socjologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wraz z grupą przyjaciół założył firmę. A na otwarcie „kawiarni na kółkach” dostał pieniądze z Unii Europejskiej oraz z miejskiego programu „Warszawa stolicą aktywnego biznesu”, realizowanego wspólnie z Akademią Leona Koźmińskiego. – To ma być alternatywa dla normalnych kawiarni. Nasza kawa jest o wiele tańsza, a równie dobra. Duże latte kosztuje 6 zł, a cappuccino 5 zł – opowiada Borsukiewicz.

O tym, jak budka wygląda, młody przedsiębiorca mógł zdecydować sam. Jej projektu nie musiał dodatkowo uzgadniać z urzędem miasta.

Wygląd nie taki ważny?

– Nie mieliśmy w tej sprawie nic do powiedzenia. W programie „Warszawa stolicą ambitnego biznesu” liczył się pomysł na własną firmę. Propozycję takiej kawiarni uznaliśmy za bardzo ciekawą. Wygląd budek nie był najważniejszy – tłumaczy Magdalena Jadziewicz-Kasak z biura prasowego ratusza.

Te argumenty nie przekonują architekta i varsavianisty Grzegorza Miki. Choć sam pomysł kawiarni chwali. – Ale szpeci plac Wilsona, serce starego Żoliborza i jedną z jego najładniejszych części. To nie jest miejsce do stawiania tego typu obiektów. Właściciel powinien zmienić jej wygląd – przekonuje.

Podobnego zdania jest projektant Adam Nadolny, mieszkaniec Żoliborza. – Mam nadzieję, że za chwilę nie pojawią się tu budy z kebabem czy hot dogami – dodaje.

Adam Borsukiewicz, współwłaściciel budki z kawą, przekonuje, że podobne „kawiarnie” z powodzeniem funkcjonują na całym świecie. – Są bardzo popularne np. w Stanach Zjednoczonych. Niemal w każdym mieście stoją takie blaszane budki i nikomu nie przeszkadzają.

I dodaje: – Nasze stoisko jest w pełni mobilne i to jego największa zaleta. Dzięki kółkom możne je przenosić w dowolne miejsce.

Jeszcze przed wakacjami firma Borsukiewicza chce postawić kolejną budkę z kawą.

– Mamy już na ten cel pieniądze. Teraz szukamy dobrej lokalizacji. Na oku mamy już kilka miejsc nie tylko na Żoliborzu. Wszystko zależy jednak od rozmów z właścicielami gruntów – opowiada.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane