Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Gra ze strachem

Mirosław Żukowski 23-05-2011, ostatnia aktualizacja 30-05-2011 22:47

Agnieszka Radwańska łatwo awansowała do drugiej rundy.

Agnieszka Radwańska
źródło: AFP
Agnieszka Radwańska

Frau Mayr-Achleitner urodziła się w Seefeld w Tyrolu, gdzie ludzie cenią proste przyjemności. Jej tenis jest tego najlepszym dowodem – to mocna gra z końcowej linii i nadzieja, że piłka wróci, by można ją było uderzyć jeszcze raz. Radwańska – nawet z zabandażowanym lewym udem i strachem o bolący kręgosłup – z takimi rywalkami radzi sobie znakomicie. Prawie wszystkie skróty Polki były udane, a ten w przedostatnim gemie, zagrany przy returnie, był dla Austriaczki upokarzający. Kolejną rywalką Polki będzie jutro Hinduska Sania Mirza (72 WTA), z którą jeszcze nigdy nie grała.

– Lepiej zacząć się nie mogło. Z nogą to nie jest poważna sprawa, zabolało na treningu, więc byliśmy ostrożni. Z kręgosłupem jest gorzej, dziś na szczęście nie było wielu skrętów, smeczów z bekhendu, długich wymian. Ale o to, co się stanie podczas zaciętego meczu, poważnie się obawiam. Mirza to groźna przeciwniczka, gra systemem bum-bum, gdy trafia, rywalka ma problem. Trochę jej zazdroszczę, stoi za nią ponad miliard rodaków, to wielki rynek, łatwiej wtedy o dobry kontrakt. Co my znaczymy z naszymi 40 milionami? – mówił po meczu uśmiechnięty i odchudzony Piotr Radwański.

Sama tenisistka nie ukrywa, że najważniejsze teraz jest to, by kręgosłup nie bolał, a niestety z każdym meczem obawa rośnie. – Wchodzę na kort, gram, ale ze strachem – jeden krok w przód, dwa w tył. Ten kłopot mam od dawna, zawsze przy przejściu na korty ziemne. Nie zrezygnowałam z debla (dziś Radwańska w parze ze Słowaczką Danielą Hantuchovą gra mecz pierwszej rundy – przyp. red.), bo nie traktuję tego bardzo poważnie. Wygrałyśmy już z Danielą jeden turniej, ale jesteśmy przede wszystkim singlistkami, jeśli ból będzie duży, po prostu zrezygnuję. Z Mirzą wolałabym grać na wolniejszym korcie, bo ona uderza mocno. Dodatkowa trudność to nowe piłki firmy Babolat. To inny świat, ta piłka robi się twardsza z upływem gry, trudno ją kontrolować – powiedziała Radwańska.

Tenis ma nowego kandydata do tronu i ten jeszcze niekoronowany, ale już namaszczony władca nie przesadza z uprzejmościami. Novak Djoković (wygrał wczoraj z Holendrem De Bakkerem 6:2, 6:1, 6:3) to zupełnie inna krew niż wciąż panujący Rafael Nadal i były suweren Roger Federer. Oni przyzwyczaili nas do emocji na korcie, ale poza nim zachowywali się jak dyplomaci z czasów Ligi Narodów: obaj zapewniali o wzajemnym szacunku, prześcigali się w uprzejmościach. Nadal po pierwszych zwycięstwach nad Szwajcarem mówił więcej o jego klasie niż o własnych zasługach.

Djoković kończy ten Wersal. Wygrywa i nikomu się nie kłania. Bliżej mu do Nadala, reaguje natychmiast na wypowiedź Federera, który przekonuje, by z uznaniem dla Serba nie przesadzać, tylko poczekać, co będzie dalej. Novak daje jasno do zrozumienia: czas Rogera się kończy, teraz jesteśmy Rafa i ja.
Sensacją poniedziałku – miłą dla gospodarzy – jest wyeliminowanie ubiegłorocznego półfinalisty Tomasa Berdycha. Czech przegrał w pięciu setach z Francuzem Stephanem Robertem (140 ATP, w turnieju po kwalifikacjach). Ten mecz odbywał się na korcie nr 2, gdy tuż za ścianą na korcie trzecim grała Radwańska i kibice strasznie hałasowali. Jak widać – mieli powód.

Dziś mecz pierwszej rundy gra Łukasz Kubot. Rywal jest więcej niż poważny – rozstawiony z nr 11 Nicolas Almagro. Hiszpan wygrał już w tym roku trzy turnieje (ostatni w sobotę w Nicei), w sumie ma na koncie dziesięć turniejowych zwycięstw, wszystkie na mączce. Z Kubotem grał trzy razy i wszystkie mecze wygrał (na korcie twardym, na trawie i mączce).

Tenisista z Murcji jest murowanym faworytem, cienia szansy można upatrywać tylko w tym, że czasami sam bywa swoim największym wrogiem, gdy straci zimną krew. Krewki Nicolas to nietypowy Hiszpan, gra z głębi kortu, ale nie czeka, zwykle stara się strzelić pierwszy. Kubot atak ma we krwi, udane eliminacje powinny dodać mu wiary, a wiosna w Paryżu to dobry moment, by zacząć marsz powrotny do czołowej setki rankingu ATP.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane