Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nocą w zoo wszystko szeleści

Robert Rybarczyk 01-06-2008, ostatnia aktualizacja 17-10-2008 13:49

Coś się rusza, pohukuje. Ani na krok zwiedzającego nie opuszcza wrażenie, że patrzą na niego tysiące oczu.

autor: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa

Tak było w nocy z soboty na niedzielę podczas wycieczki z przewodnikiem w ramach konkursu „Kolejką do zoo“. Zorganizowały go w Internecie Polskie Linie Kolejowe i Fundacja Panda. – Dzieci musiały odpowiedzieć na nasze pytania. Na przykład: Kto jechał w ósmym wagonie „Lokomotywy“ Tuwima? – mówi Kazimierz Peryt rzecznik PLK. – Atleci? – odpowiadamy.– Pudło. Jechały: „słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy.“ Tak jak w zoo. I jeśli ktoś prawidłowo odpowiedział, to miał zapewnione zwiedzanie nocne – wyjaśnia.

W sobotni wieczór przed bramą zwierzyńca zebrało się 40 małych zwycięzców.– Byłem już w zoo, ale nigdy nocą. Chciałbym, żeby wypuścili krokodyle – mówił Szymon, który przyszedł do ogrodu z przytulanką Burkiem. Jego mama, Małgorzata, przed przekroczeniem bramy głównej zwierzyńca instruowała syna: – Jak przewodnik mówi, masz słuchać. I pilnuj się mnie przez cały czas, żeby cię małpy nie złapały.

Zdjęcie z pytonem

Niestety, małpy na swojej wyspie lemurów pochowały się przed ludźmi. Ale za to w herpetarium pełnym gadów, w którym nocą było ciemno jak w grobie... po podłodze wił się gigantyczny pyton.

– Nie! – gruchnęło z dziecięcych gardeł na widok gada. Dzieciaki wskoczyły matkom na ręce. – No kto pierwszy się odważy przejść koło węża – pociągnął latarką po zwiedzających Andrzej Kruszewicz, szef ptasiego azylu, który zamienił się na tę noc w przewodnika. Po chwili wszyscy już robili sobie z pytonem zdjęcia i go głaskali.

– Ostatni raz jadł trzy tygodnie temu. Dostał dużego królika i to mu na razie wystarczy – mówił opiekun węży.

Nocnymi intruzami nie przejmowały się kangury. Zwierzaki skakały w najlepsze, gdy Kruszewicz oświetlał je silnym światłem reflektora. W jego snopie wyglądały jak na safari, wcale nie było widać dzielącej ich od ludzi suchej fosy i barierek.

Kaczka śpi na pół gwizdka

Przewodnik świecił także na kaczki. – Kaczki śpią na pół gwizdka, jedno oko mają otwarte, drugie zamknięte. Pół ich mózgu śpi, a pół czuwa. Dzieje się tak, by ptaki jak najszybciej mogły uciec przed zagrożeniem – opowiadał.

Dzieci mogły także przejść przez drzwi z napisem „Wejście służbowe“, przez które przechodzą na co dzień tylko pracownicy zoo. Za drzwiami, w wielkiej klatce, czekał na zwiedzających... jaguar. – W zeszłym roku jeden taki kot zabił opiekuna w Austrii – mówił do rodziców Kruszewicz. Jaguar spokojnie lustrował przechodzące przed kratą maluchy. Na końcu klatki niespodzianka... mama z dwoma jaguarkami. – Bardzo pilnuje młodych. Jeszcze nie udało nam się odłączyć jej od małych. A musimy je zbadać, zważyć i określić ich płeć. – mówił zaspany opiekun dzikich kotów.

Nocne zwiedzanie zakończyło się w baby zoo ogniskiem i pieczeniem kiełbasek.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane