Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ciąć park chcieli także inni

mk, Michał Kozak 06-06-2008, ostatnia aktualizacja 08-06-2008 17:42

Walka o zachowanie parku Świętokrzyskiego trwa już siódmy rok. Czy architektom, urbanistom i mieszkańcom uda się wreszcie przekonać władze miasta, że są inne miejsca na inwestycje?

autor: Dariusz Golik
źródło: Fotorzepa

Plan wycięcia i zabudowania części parku Świętokrzyskiego zbulwersował wielu naszych czytelników. Do redakcji napływają kolejne listy protestacyjne, a na forum internetowym wciąż pojawiają się nowe głosy krytykujące pomysł władz miasta.

Przypomnijmy – w wypowiedzi dla naszej gazety prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oznajmiła: – W parku Świętokrzyskim stanie budynek. Nie wiem jeszcze, jak będzie duży, ale rejon skrzyżowania Emilii Plater i Świętokrzyskiej jest zbyt cenny, by rosły tam tylko drzewa.

Zapowiedziana przez nią sprzedaż deweloperowi części cennego terenu nie jest jednak pierwszą próbą odebrania go warszawiakom.

Piskorski zaczyna

Po raz pierwszy projekt zabudowy parku pojawił się już siedem lat temu. Urzędnicy z ówczesnej gminy Centrum przygotowali projekt planu zagospodarowania okolic Pałacu Kultury i Nauki, zgodnie z którym w parku miał stanąć luksusowy apartamentowiec.

Na sporządzonym wówczas rysunku wyraźnie widać, jak miał wyglądać. Budynek o kształcie litery „CŇ ramionami obejmowałby zachodnią część parku Świętokrzyskiego. Fragment znajdujący się między nimi miał zamienić się w porośnięty drzewami wewnętrzny zielony dziedziniec. Od ogólnie dostępnej reszty oddzieliłaby go droga. Drugi budynek miał stanąć przy skrzyżowaniu Świętokrzyskiej z Marszałkowską.

Żeby dokument zaczął obowiązywać, potrzebna była jeszcze zgoda Rady Warszawy. Do zatwierdzenia planu przekonywał radnych ówczesny prezydent stolicy, lider Unii Wolności (później PO), Paweł Piskorski.

– Osobiście zrezygnowałbym z tego pomysłu, ale przeznaczenie tego terenu pod zabudowę to osobista decyzja prezydenta Piskorskiego – tłumaczył w kuluarowych rozmowach ówczesny wiceprezydent Warszawy Wojciech Kozak. – Nic nie da się zrobić.

Skierowany do Rady Miasta projekt przepadł w głosowaniu. Dziś zwolennicy Pawła Piskorskiego wycofują się z pomysłu sprzed lat. – Parku nie wolno zabudowywać. Ten teren powinien pozostać zielony i dostępny dla wszystkich – przyznaje Maciej Białecki ze stowarzyszenia Obywatele dla Warszawy.

Nie zmieniają za to zdania ci, którzy zabudowy parku nie chcieli. – Byłam przeciw wycince i zdania nie zmieniłam. Park Świętokrzyski jest potrzebny w całości. Nie wolno go okrawać i zabudowywać – mówi radna Ewa Masny (PO), która zasiadała w Radzie Warszawy także w kadencji 1998 – 2002. – W centrum jest dużo wolnego miejsca na inwestycje, więc na ten budynek, który władze stolicy chcą wstawić w zieleń, z łatwością znajdzie się miejsce gdzie indziej.

Borowski kontynuuje

W 2002 r. prezydentem stolicy został Lech Kaczyński. Jego rządy zaczęły się od pomyślnej dla parku wiadomości. Powołany przez Kaczyńskiego naczelny architekt miasta Jan Maciej Chmielewski zrezygnował z zabudowywania parku. Z zalegającego na półkach urzędu projektu planu zagospodarowania okolic PKiN wykreślono więc apartamentowce przy Emilii Plater i Marszałkowskiej. Jednak zanim poprawiony plan trafił do radnych, Chmielewski został odwołany.

Zastąpił go latem 2003 r. Michał Borowski i już jesienią przedstawił własną koncepcję zabudowy okolic Pałacu Kultury, ostatecznie uchwaloną przez Radę Miasta wiosną 2006 r. – w parku Świętokrzyskim znów miały stanąć budynki.

– Krytykowaliśmy ten pomysł jako szkodliwy dla rozwoju centrum miasta. Niestety, nie liczono się z naszym zdaniem – opowiada urbanista Grzegorz Buczek, w zeszłej kadencji zasiadający w Miejskiej Radzie Urbanistyczno-Architektonicznej, która negatywnie zaopiniowała pomysł Borowskiego. – Liczyliśmy z kolegami, że skoro nowe władze miasta postanowiły przygotować nowy projekt planu, uwzględnią zdanie ekspertów. Jak widać, srodze się przeliczyliśmy – mówi Buczek.

Skomentuj ten tekst

Życie Warszawy

Najczęściej czytane