Gucio nie będzie przekąską Bolka i Zenka
Jeśli zainteresowanie warszawiaków podrzuconym w ubiegłym tygodniu do zoo krokodylem Gustawem okaże się duże, to szefowie ogrodu nie wykluczają zaprezentowania go publiczne. Ale i tak na stałe podrzutek w stolicy nie zostanie.
Gucio nie może na ul. Ratuszowej zapuścić korzeni z kilku powodów. Po pierwsze nie ma miejsca. Przepisy unijne restrykcyjnie wyznaczają życiową przestrzeń krokodylom nilowym w niewoli. Dla znajdy miejsca w herpetarium nie ma. Po drugie, nawet gdyby było, to nie można Gutka wpuścić do żyjących już w zoo Bolka i Zenka, bo samice zjadłyby go. Bolek i Zenek, choć noszą męskie imiona, są samicami. – One by sobie z tego krokodyla przekąskę zrobiły – zapewnia Mariusz Lech, szef herpetarium. – Mają po cztery metry długości, a on metr. Nie miałby gdzie uciec przed nimi – dodaje. Teraz znajda żyje w basenie na zapleczu, dochodzi do siebie po stresie. Od jutra zacznie się próba karmienia go rzecznymi rybkami.
Na to, że Gucio będzie prezentowany, szanse są spore, bo ekipa jednej firmy reklamowej, która sponsoruje już Bolka i Zenka, zadeklarowała łożenie również na Gutka.
Tymczasem policja szuka właściciela Gutka, który nocą zostawił ochronie zapakowaną drewnianą skrzynkę z krokodylem. Porzucił zwierzaka, poniesie karę. Ale jak na razie funkcjonariusze jeszcze go nie znaleźli, mimo nagrania monitoringu zoo.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.