Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Opłaty za odpady w górę

Renata Krupa Dąbrowska 21-01-2019, ostatnia aktualizacja 21-01-2019 09:58

Rząd chce, by gminy dopłacały swoim mieszkańcom do wywozu śmieci. Te protestują. 
Nasze budżety nie są z gumy. Nie możemy do wszystkiego dokładać – twierdzą.

Gminy nie będą musiały odbierać odpadów z biurowców, sklepów, restauracji czy punktów usługowych
autor: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa
Gminy nie będą musiały odbierać odpadów z biurowców, sklepów, restauracji czy punktów usługowych

Samorządy odniosły połowiczne zwycięstwo. Ministerstwo Środowiska uwzględniło część krytycznych uwag gmin i wprowadziło zmiany w swoich propozycjach dotyczących komunalnej gospodarki komunalnej, jednak nie wszystkie. Są i niespodzianki.

Śmieci z biurowca

Na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacji pojawiła się nowa wersja projektu nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Wynika z niej, że gminy nie będą musiały odbierać odpadów z nieruchomości niezamieszkanych, takich jak: biurowce, sklepy, restauracje czy punkty usługowe. Same zadecydują, czy chcą to robić czy nie. Oznacza to, że pozostanie tak, jak jest dziś.

– Walczyliśmy o to, by resort środowiska wycofał się z tego pomysłu. Cieszę się, że tak się stało. Dla dużych miast wprowadzenie obowiązku odbioru śmieci z nieruchomości niezamieszkanych wiązałoby się z dużymi kosztami finansowymi. I wymagałoby zatrudnienia armii urzędników. Obowiązujące więc dziś zasady są o wiele lepsze. Gminy same decydują, czy objąć systemem wszystkie nieruchomości. Jeżeli na to się nie decydują, to mogą sprawdzać, czy właściciele i zarządcy niezamieszkanych nieruchomości mają zawarte umowy na odbiór śmieci – tłumaczy Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP.

Resort środowiska nie wycofał się jednak z wysokich kar za brak segregacji śmieci. Za oddawanie odpadów zmieszanych mieszkańcy bloków i domów jednorodzinnych zapłacą karę wynoszącą już nie dwukrotność najwyższej stawki opłaty za wywóz śmieci, ale czterokrotność opłaty.

Więcej za domki

Wiele gmin walczyło, by Ministerstwo Środowiska wycofało się z pomysłu ryczałtowego określania górnych stawek rocznych opłat za odpady z nieruchomości letniskowych. Miało to być to 96 zł.

Przykładowo gmina Sulęczyno uważała, że ograniczenie wysokości opłaty do 96 zł za rok spowoduje, że to stali mieszkańcy będą obciążeni wyższymi opłatami za gospodarowanie odpadami komunalnymi.

Na terenie gminy Sulęczyno obecnie znajduje się 1490 domków letniskowych, a domów na stałe zamieszkanych 1365. Domków letniskowych jest więc o 125 więcej niż budynków mieszkalnych.

W nowej wersji projektu Ministerstwo Środowiska zrezygnowało z określenia stawki ryczałtowej za odbiór odpadów z domków letniskowych oraz innych nieruchomości wykorzystywanych na cele rekreacyjno-wypoczynkowe. Miała ona wynosić rocznie maksymalnie 96 zł. W to miejsce zaproponowano, by limit opłaty za te nieruchomości wynosił 10 proc. przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na jedną osobę ogółem. Dane GUS za 2017 r. mówią, że dochód ten wyniósł 1598 zł, roczna opłata za wywiezienie odpadów z letniska wyniosłaby więc 159,80 zł, czyli o wiele więcej, niż wynikało z pierwotnej wersji projektu.

Czy to wystarczy?

– W wypadku niektórych gmin kwota jest zbyt niska. Będziemy się zastanawiać, o ile powinna wzrosnąć, by gminy nie dokładały do wywozu śmieci z domków letniskowych – wyjaśnia Leszek Świętalski.

Dopłaty dla mieszkańców

Ministerstwo chce też, by rady gmin mogły podejmować decyzję o dopłacie ze środków własnych do opłat za śmieci, jakie ponoszą mieszkańcy. To prawdziwa rewolucja. Dziś gminy nie mogą obniżać opłat swoim mieszkańcom i do nich dopłacać. Przepisy na to nie pozwalają. Obecne opłaty za śmieci poszybowały w górę. W wielu gminach wzrosły nawet o 100 proc. Pojawia się pytanie, czy gminy będą chciały dokładać i czy je na to stać.

– Dopłaty pogłębią zróżnicowanie samorządów na bogate i biedniejsze. Już teraz są takie, które dopłacają mieszkańcom do wody albo nie pobierają podatku od nieruchomości – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

– Jest to ewidentnie przerzucanie swoich problemów na samorządy, a te nie mają budżetów z gumy i nie są w stanie dokładać do wszystkiego – dodaje Marek Wójcik.

– Dziś gminy nie mogą dopłacać do gminnych systemów gospodarki odpadami komunalnymi, ale wiele to robi. A teraz Ministerstwo Środowiska sankcjonuje i daje zielone światło do tego typu praktyk. To zły pomysł. W znaczącej części rząd jest winien temu, że śmieci drożeją. Powinien zatem zaproponować rozwiązania, które obniżą koszty systemu np. poprzez czasowe obniżenie opłat marszałkowskich lub zawieszenie zakazu składowania frakcji energetycznej. Poszczególne zmiany w prawie odpadowym powinny być ze sobą powiązane. Dopiero stworzenie możliwości skutecznego zagospodarowania odpadów surowcowych powinno umożliwić ministerstwu wprowadzanie obostrzeń związanych ze składowaniem odpadów – uważa Maciej Kiełbus, partner w Kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners w Poznaniu.

Związkowi Gmin Wiejskich RP nie podoba się również maksymalna kwota za pojemnik lub worek z odpadami z nieruchomości niezamieszkanych i mieszanych. Wyniesie ona 51,14 zł za pojemnik. Według związku to jest zdecydowanie za mało w wypadku dużych pojemników na śmieci, a takie stoją z reguły na tego typu nieruchomościach.

Przegrana z przetargami

Resort środowiska nie zrezygnował jednak z propozycji obligatoryjnego rozdzielenia przetargów na odbiór od przetargów na zagospodarowanie odpadów komunalnych.

– Takie rozwiązanie to ewidentna niegospodarność. Przez wiele lat zachęcano gminy do kompleksowego organizowania odbioru, segregacji oraz recyklingu odpadów, a teraz ma być zupełnie odwrotnie. To absurd – uważa Marek Wójcik.

– Mam duże wątpliwości dotyczące rozłącznego ogłaszania i przeprowadzania przetargów na odbiór i na zagospodarowanie odpadów komunalnych. Moim zdaniem należałoby pozostawić samorządom autonomię w tym zakresie. Jeżeli uznają za lokalnie uzasadnione przeprowadzenie odrębnego zamówienia publicznego, to niech pozostanie to w ich gestii jako rozwiązanie fakultatywne, a nie obligatoryjne – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

Według ZMP każda tego typu zmiana powoduje dalszy wzrost opłat za odbiór odpadów.

– W tej chwili samorządy stoją pod ścianą. Warunki dyktują firmy odbierające odpady, a te żądają coraz więcej za swoje usługi – podkreśla Marek Wójcik. ©℗

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane