Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Mistrz to mistrz

Janusz Pindera 11-08-2010, ostatnia aktualizacja 12-08-2010 18:04

Paweł Korzeniowski awansował do finału z najlepszym czasem.

Na 200 m stylem motylkowym Korzeniowski to wciąż solidna firma. Jest wicemistrzem świata, cztery lata temu podczas mistrzostw Europy był pierwszy, więc nic dziwnego, że uważany jest w Budapeszcie za faworyta. Korzeniowski wygrał pewnie swój półfinał i awansował do finału z pierwszym czasem. Tuż za nim finiszował Grek Ioannis Drymonakos, ten sam, który pokonał Korzeniowskiego dwa lata temu w Eindhoven, ale musiał później oddać mu złoto, bo korzystał z niedozwolonych środków.

Korzeniowski w walce o medal nie będzie osamotniony. Drugi w swoim półfinale był mistrz Europy juniorów Marcin Cieślak, który cały czas prowadził, ale dał się wyprzedzić na ostatnich metrach. Do finału awansował z siódmym wynikiem.

Wcześniej w wyścigu na 1500 m stylem dowolnym po cichu liczyliśmy na pierwszy medal w tych mistrzostwach mając w pamięci dawne sukcesy Mateusza Sawrymowicza i Przemysława Stańczyka. Ten pierwszy trzy lata temu w Melbourne był mistrzem świata na tym dystansie, a drugi zdobył wtedy złoto na 800 m. Stańczyk miał w eliminacjach czwarty czas, Sawrymowicz szósty i wydawało się, że walcząc o medale będą w stanie się poprawić.

Ale Sawrymowicz tak naprawdę trenuje dopiero od kwietnia po bardzo długiej przerwie, a jego kolega nigdy nie lubił pływackiego maratonu. Nie można też zapominać, że były mistrz świata ostatnio zaryzykował, przerwał współpracę z wymagającym trenerem Mirosławem Drozdem i wyjechał do Kalifornii, by tam gonić uciekający czas i rywali.

W połowie dystansu było już wiadomo, że Polacy nie będą się liczyć w walce o podium. Prowadził 19-letni Pal Joensen z Wysp Owczych, gonili go Francuz Sebastien Rouault i Włoch Samuel Pizzetti. Francuz na 150 m przed metą tracił 0,32 s, ale pięćdziesiąt metrów dalej prowadził już z przewagą 0,72 s. Pobił w tym wyścigu rekord życiowy, zdobył trzecie złoto dla Francji, a piąty finiszował Sawrymowicz. Stańczyk był ostatni.

Dwa pozostałe finały z udziałem Polaków również nie dostarczyły wielkich emocji. Katarzyna Wilk na 100 m kraulem zajęła ostatnie, ósme miejsce, a Marcin Tarczyński na 200 m stylem zmiennym był siódmy, znów bijąc rekord życiowy.

Pierwszy złoty medal na tych mistrzostwach ma Niemiec Paul Biedermann – jedna z największych gwiazd ubiegłorocznych mistrzostw świata w Rzymie. Wygrał na swoim koronnym dystansie 200 m kraulem, ale w czasie ponad cztery sekundy gorszym niż na Foro Italico. To kolejny dowód, że Bidermannowi normalny strój nie służy tak dobrze jak kosmiczny, w którym w Rzymie wygrał z Michaelem Phelpsem.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane