Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Podniebne taxi bez certyfikatu

aska, Robert Rybarczyk 10-04-2008, ostatnia aktualizacja 16-05-2008 13:37

Czy do Szwajcarii można polecieć samolotem, który nie ma prawa przewozić osób? Można. Ale tylko w warszawskiej firmie AAM.

Dariusz Szpineta, właściciel AAM
autor: Kamiński Jakub
źródło: Fotorzepa
Dariusz Szpineta, właściciel AAM

– Niemożliwe! – wykrzyknęła Katarzyna Krasnodębska, rzeczniczka Urzędu Lotnictwa Cywilnego, gdy dowiedziała się o tym, że firma Aviation Asset Management prowadzi taką usługę. – Przecież oni nie mają od nas certyfikatu na przewóz osób.

AAM mieści się na lotnisku Bemowo, vis-a-vis siedziby Aeroklubu Warszawskiego. Dysponuje dziewięcioma maszynami. Na trop jej nielegalnej działalności naprowadził nas warszawski biznesmen. Opowiedział, jak znalazł jej ofertę.

– Moja asystentka szukała w sieci taksówki powietrznej, bo chciałem lecieć do Frankfurtu. Znalazła ich stronę www, zadzwoniła, ustaliła cenę. Zajrzałem na stronę tej firmy. W zakładce referencje podano, że znana podróżniczka Elżbieta Dzikowska lata z AAM, przygotowując nowy album i że jest matką chrzestną jednego samolotu. Po takiej rekomendacji od razu się zdecydowałem – mówi.

Nie ma problemu, lecimy

Postanowiliśmy sprawdzić te informacje. Zadzwoniliśmy do AAM i zapytaliśmy, czy możemy wynająć maszynę w najbliższy poniedziałek. – Szykujemy imprezę dla pracowników firmy farmaceutycznej. Czy jest możliwość zorganizowania przez państwa firmę przelotu do Szwajcarii – zapytaliśmy.

Nasz rozmówca dopytywał się o liczbę pasażerów, trasę. – Wszystkie informacje są mi potrzebne, aby przygotować ofertę – wyjaśnił. Dodał, że zorganizowanie lotu nie stanowi żadnego problemu.

Za lot dla ośmiu osób mieliśmy zapłacić ok. 20 tys. zł. – Chyba że państwo zdecydują się ograniczyć liczbę pasażerów do czterech, to wtedy zamknęlibyśmy się w ok. 8 tys. zł – odpowiedział przedstawiciel AAM.

Później zadzwoniliśmy do Bartłomieja Barankiewicza odpowiedzialnego w AAM za ustalanie przelotów i zapytaliśmy, dlaczego firma świadczy usługi mimo braku certyfikatu na przewóz osób.

– Nie musimy go mieć, bo organizujemy tylko loty korporacyjne, na które nie trzeba tego certyfikatu – twierdzi Barankiewicz. Tłumaczy to w ten sposób: jeśli jakaś firma wynajmuje jego samolot z pilotem, to staje się na czas lotu częścią korporacji. – I wtedy jest to lot korporacyjny – mówi Barankiewicz.

Piloci stracą licencję?

Innego zdania na temat lotów jest Urząd Lotnictwa Cywilnego. – Bez względu na to, ile firm wchodzi w korporację, certyfikat powinni mieć. Taka usługa, jaką oni oferują, nazywa się Air Taxi. Biorą za nią pieniądze – twierdzi Katarzyna Krasnodębska, rzeczniczka ULC. – Jeśli oferują te usługi bez certyfikatów, to łamią prawo.

Firma świadcząca usługi Air Taxi powinna mieć też koncesję na prowadzenie działalności gospodarczej, którą też wydaje ULC. – Ale jej również nie mają – mówi Krasnodębska. – Skontrolujemy firmę. Jeśli zarzuty się potwierdzą, grozi jej zakaz funkcjonowania oraz cofnięcie pilotowi licencji na latanie.

Skomentuj ten artykuł

Życie Warszawy

Najczęściej czytane