Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wojna o Syrenkę

Maciej Szczepaniuk 25-04-2008, ostatnia aktualizacja 26-04-2008 20:07

Czy na Starówce stanie kopia Syrenki? Chcą tego stołeczni urzędnicy. Oryginał ma zaś trafić do Muzeum Historycznego. – To będzie dla niej więzienie – grzmią przeciwnicy pomysłu

autor: Sołtys Seweryn
źródło: Fotorzepa

Syrenka, obok Pałacu Kultury i Nauki, to najbardziej rozpoznawalny symbol stolicy. W tym roku rzeźba dłuta Konstantego Hegla obchodzi 153. urodziny. Wiek i kilkakrotne przeprowadzki odbiły się na jej kondycji. Z tego powodu w marcu Syrenka trafiła do gruntownej renowacji.

Nieoczekiwanie stołeczny konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka zdecydowała, że wzmocniona warstwami włókna szklanego oraz brązu Syrenka nie wróci na swoje miejsce, a na Rynku Starego Miasta oryginał zastąpi kopia.

Konserwatorzy niezgodni

Decyzja wzburzyła varsavianistów i... urząd wojewódzkiego konserwatora zabytków.

– Chcę wierzyć pani konserwator, że wymiana Syrenki na kopię jest naprawdę niezbędna. Wolałbym, żeby oryginału nie ruszać – mówi varsavianista Jarosław Zieliński.

– To skandal – dodaje Tomasz Markiewicz z Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy ZOK.

Wtóruje im zastępca konserwatora na Mazowszu Kazimierz Sztarbałło. – Żyjemy w mieście atrap. Jestem przeciwny ustawianiu kolejnej – mówi. Sztarbałło nie pierwszy raz bije się o symbol stolicy. Był wśród inicjatorów przywrócenia jej pierwotnej lokalizacji na Starówce. Teraz oryginał ma stanąć na dziedzińcu Muzeum Historycznego. – Przecież to będzie więzienie – twierdzi Sztarbałło. – Restaurowanie oryginału, po to, żeby schować go przed ludźmi zakrawa na kpinę.

Ewa Nekanda-Trepka twierdzi, że decyzja o przenosinach Syrenki jest ostateczna i odpiera zarzuty.

– Rzeźba nawet po konserwacji wciąż jest jak filiżanka z chińskiej porcelany. Jej bezpieczeństwo było dla mnie najważniejsze – argumentuje.Posąg już wiele razy padał ofiarą chuliganów, wiele jest na nim spękań i przetarć. – Nie chciałam narażać odnowionej Syrenki na podobne „wrażenia“ – mówi pani konserwator.

Sztarbałło przypomina, że wiele razy próbowano już w ten sposób „chronić“ rzeźby z Ogrodu Saskiego: – Przed ich restauracją łamano im ręce, a po ich odnowieniu żadnej nie stała się już krzywda.

Warszawa jak Florencja?

Ale Ewa Nekanda-Trepka nie ustępuje i podaje przykłady rzeźby Dawida z Florencji, którą także zastąpiono kopią.

– Oryginały trafiły do pobliskich muzeów. Nikt się z tego powodu nie oburza – mówi.

Jednak wicedyrektor Muzeum Historycznego Andrzej Sołtan przyznaje: – Wolałbym na rynku oglądać oryginał, ale z decyzją miasta nie będę polemizował – mówi i zaraz obiecuje, że rzeźba będzie jego oczkiem w głowie.

Nigdy nieremontowane kamienice z 1953 r., w których mieści się muzeum, czeka gruntowny remont. Kiedy ruszą prace budowlane, Syrenkę czeka seria przeprowadzek. Remont potrwa co najmniej dwa lata.

Opinie:

Za

Paweł Jaskanis dyrektor Muzeum-Pałacu w Wilanowie

Zasada jest prosta – przede wszystkim chronić zabytki. Jeśli warunki na to nie pozwalają, trzeba je chować na lepsze czasy. Na całym świecie tak się dzieje, gdy np. rzeźba nie wytrzymuje warunków atmosferycznych lub narażona jest na działania wandali. Oba czynniki występują w przypadku Syrenki. Musimy pamiętać o następnych pokoleniach. Dajmy także im możliwość podziwiania Syrenki. Nie ma pewności, czy stojąc na rynku, wytrzymałaby długo. Pamiętajmy też, że raz schowaną Syrenkę za jakiś czas będziemy mogli znów wystawić na zewnątrz. Nie ma więc o co kruszyć kopii.

Przeciw

Alina Janowska aktorka, uczestniczka Powstania Warszawskiego

Mamy 150-letnią Syrenkę, a na Rynku Starego Miasta stać będzie jej kilkudniowa kopia, tak? Pan sobie ze mnie kpi. Nie? No to w takim razie w tym właśnie momencie ręce mi opadły... Zastanawiam się teraz, kto mądry mógł wpaść na tak absurdalny pomysł. Przecież Syrenka to symbol Warszawy. Kto będzie chciał oglądać jej podróbkę?

Ja na pewno nie. Widzę, że warszawiacy są dla swoich urzędników tyle samo warci, co Gruzini, którym nasz prezydent także chce sprezentować kopię Syrenki. Więc równie dobrze turyści chcący odwiedzić stolicę mogę jechać do Tbilisi.

Skomentuj artykuł

Życie Warszawy

Najczęściej czytane