Chińczycy torpedują metro?
Ministerstwo Infrastruktury zgodziło się na zwiększenie dotacji dla drugiej linii metra do ponad 2 mld zł – dowiedziało się „ŻW“. Ale cała inwestycja wisi na włosku z powodu batalii na kruczki prawne uczestników przetargu. Ratuszowi grozi uwikłanie się w długotrwały proces.
Dyrektor miejskiego Biura Funduszy Europejskich Michał Olszewski wychodził wczoraj z gabinetu wiceminister infrastruktury Patrycji Wolińskiej zadowolony. Do wczoraj stolica miała zagwarantowane na budowę centralnego odcinka między rondem Daszyńskiego a Dw. Wileńskim „tylko“ 1,2 mld zł. Ratusz skutecznie lobbował jednak za metrem w ministerstwie, które jest pośrednikiem w dystrybucji miliardów z programu UE Infrastruktura i Środowisko.
– Istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że kwota dofinansowania zostanie zwiększona – mówi ostrożnie rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Mikołaj Karpiński.
Obie strony nie chcą ujawniać szczegółów. Jak usłyszeliśmy nieoficjalnie, ratusz mógłby liczyć na dofinansowanie w wysokości minimum 65 proc. wartości inwestycji liczonej od kwoty netto, czyli sprzed opodatkowania. Gdyby kontrakt dostało więc najtańsze w przetargu włosko-tureckie konsorcjum firm Astaldi i Gulermak (3,3 mln zł netto), dofinansowanie mogłoby wynieść ponad 2,1 mld zł.
Na tym jednak koniec dobrych wiadomości. Problem w tym, że wbrew obietnicom ratusz nie potrafił określić w rozmowach z ministerstwem, kto wygrał przetarg i ile będzie kosztowała inwestycja.
Komisja przetargowa najwyżej oceniła co prawda najtańsze konsorcjum włosko-tureckie, ale wciąż wstrzymuje się z oficjalnym komunikatem. Jak podał „Puls Biznesu“, zwycięskie konsorcjum mogło nieprawidłowo wnieść wadium, czyli wymaganą gwarancję bankową. Urzędnicy pozostawili bowiem w tej sprawie dowolność, podając dwie możliwości. I dlatego Astaldi i Gulermak jako jedyny oferent wpłacił kwotę nie na konto miasta, tylko Metra Warszawskiego, czyli inwestora zastępczego. Według gazety, to może posłużyć do udowodnienia, że wadium w ogóle nie zostało wniesione.
– Oferta bez wadium nie bierze udziału w postępowaniu – mówi „ŻW“ rzeczniczka Urzędu Zamówień Publicznych Anita Wichniak-Olczak. – Wadium powinno być jednak przelane na rachunek bankowy wskazany przez zamawiającego. Na pierwszy rzut oka nie widzę tutaj więc problemu – ocenia.
– Nie mamy się czego obawiać. Według specjalistów od przetargów, procedury są całkowicie w porządku – twierdzi też wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz.
W telewizji Wojciechowicz zasugerował nawet, że za ujawnieniem informacji stoi drugi oferent w przetargu, czyli droższe konsorcjum China Overseas Engineering Group. Wiadomo jedno: nie obędzie się bez czasochłonnego procesu.
Od przetargu zależy przyszłość prezesa Metra Warszawskiego Jerzego Lejka. W 2008 roku fiaskiem zakończył się nadzorowany przez niego pierwszy przetarg na drugą linię.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.