Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Czasem wożą ludzi, choć nie mogą

Janina Blikowska 07-11-2013, ostatnia aktualizacja 08-11-2013 16:51

Przez trzy lata maszynista w metrze woził ludzi, choć miał zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi.

autor: Dariusz Majgier
źródło: Fotorzepa

Leszek P. pracował w metrze od stycznia 2009 do lipca 2012 roku. Został przyjęty do pracy, mimo że już w 2006 roku mokotowski sąd odebrał mu prawo jazdy na samochód, ale też inne urządzenia mechaniczne na cztery lata, co oznaczało, że przez ten czas nie mógł zdobyć takich uprawnień. Dwa lata później mężczyzna dostał kolejny zakaz – tym razem na sześć lat.

To jednak nie przeszkodziło Leszkowi P.  w karierze zawodowej.  Po zaliczonych egzaminach w 2009 roku został on maszynistą w metrze i  prowadził podziemne składy przez kolejne trzy lata.

I nie wiadomo, jak długo by trwała ta sytuacja, gdyby nie przypadek. W 2012 roku sąd znowu wydał Leszkowi P. zakaz prowadzenia pojazdów na osiem lat. Dopiero wtedy mężczyzna wystąpił do swojej firmy o zmianę stanowiska w związku z wyrokiem.

– Nie napisał, o co dokładnie chodziło, więc sami wystąpiliśmy do sądu po wyrok. Gdy go otrzymaliśmy, zwolniliśmy maszynistę z pracy 
– opowiada Krzysztof Malawko, rzecznik stołecznego metra. Dodaje, że spółka zawiadomiła też prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez maszynistę. Wszczęto śledztwo.

Kilka dni temu za złamanie zakazu sądowego Leszek P. został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat.

Niech sam doniesie

Jak to możliwe, że osoba z zakazem dostała pracę w metrze i woziła ludzi? Dlaczego firma nie sprawdziła karalności takiego człowieka? – Nie możemy żądać od kandydatów do pracy zaświadczenia o karalności – tłumaczy  Krzysztof Malawko. Dodaje, że po sprawie Leszka P. osoby, które podpisują umowę o pracę, składają oświadczenie, że nie byli karani, że nie toczy się przeciwko nim żadne postępowanie karne, czy nie zapadł wobec nich wyrok.

A jak firma sprawdzi, czy już  w trakcie okresu zatrudnienia  maszynista nie został skazany?

– Powinien nas o tej okoliczności powiadomić, jeśli tego nie zrobi, to łamie prawo tak jak Leszek P. – mówi Malawko.

Dodaje, że w sytuacji gdy firma się o tym dowie, wyciąga konsekwencje, tak jak było w tym przypadku, gdy powiadomiono prokuraturę.

Malawko opowiada, że był jeden przypadek, gdy motorniczy opowiedział o zatrzymaniu prawa jazdy za jazdę rowerem po pijanemu. – Uczciwie nas o tym powiadomił, więc przenieśliśmy go na inne stanowisko – dodaje rzecznik.

Kontrole przed jazdą

Jak inne firmy komunikacyjne kontrolują, czy ich pracownicy nie utracili swoich  uprawnień do kierowania pojazdami?

– Robimy wyrywkowe kontrole przed rozpoczęciem pracy. Jeśli kierowca nie ma przy sobie prawa jazdy, wówczas nie wyjedzie na trasę – opowiada Adam Stawicki z Miejskich Zakładów Autobusowych.

Podobnie to wygląda w tramwajach. – Zanim rano motorniczy wyjedzie na trasę, musi okazać, czy ma uprawnienia do prowadzenia składu – mówi Michał Powałka, rzecznik Tramwajów Warszawskich.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane