Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

List od Czytelnika: Ze złej decyzji można się wycofać

02-10-2008, ostatnia aktualizacja 02-10-2008 23:42

Sprowokowany artykułami "Prezydent miasta: Korków nie ma" i "Umarł Cezar, kierowcy stoją", chciałbym przedstawić kilka kardynalnych błędów urzędników odpowiedzialnych za organizację ruchu drogowego - pisze w liście do redakcji czytelnik.

Rozumiem, że podejmując decyzję o wdrożeniu jakiejś zmiany, można się pomylić, ale skrajną głupotą jest niedostrzeganie negatywnych skutków i zamiast niezwłocznego wycofania się z nietrafnej decyzji - kurczowe podtrzymywanie złego rozwiązania.

1. Korkowanie skrzyżowań: Organizowanie sterowania ruchem wg zasad wymyślonych za biurkiem bez patrzenia na skutki tych poczynań. Jeśli po zmianie timingu faz sterowania światłami na skrzyżowaniu, przepustowość tego skrzyżowania drastycznie spadła, to tylko kretyn lub idiota zamiast niezwłocznie przywrócić stan poprzedni - będzie przywoływał rozporządzenia ministerialne czy zalecenia unijne, które z dodatku nie są obligatoryjne.

2. Likwidowanie zielonych strzałek. Masowo zlikwidowane wszystkie zielone strzałki po dużej nagonce prasowej, gdzieniegdzie znów się pojawiły, ale tak zaprogramowane, aby zapalały się nie wtedy, gdy jezdnia za zakrętem jest wolna a równolegle z zielonym światłem dla poprzecznego ruchu pieszego lub fazy skrętu w lewo z kolizyjnego strumienia ruchu.

3. Stwarzanie sytuacji kolizyjnych: Przy zatwierdzaniu projektów oznakowania pionowego i poziomego lekceważenie zasady ciągłości strumienia ruchu. Na wielu głównych szlakach komunikacyjnych średnio co drugie - trzecie skrzyżowanie kierowcy muszą zmienić pas przepychając się na pas sąsiedni bo pas, którym jechali na wprost przez poprzednie skrzyżowania raptem jest obligatoryjny do skrętu. Podobną sprawą jest po prostu ślepe kończenie pasa (ze strzałkami nakazującymi włączenie się do innego pasa) a za chwilę pojawia się nowy pas na drugiej stronie jezdni, lub inne sztucznie stworzone wąskie gardła. Rozumiem, że powinny być wydzielone pasy dla samochodów oczekujących na możliwość skrętu (najczęściej dotyczy to skrętu w lewo) ale nie można w pasa, który przez poprzednie dwa kilometry służył do jazdy na wprost a za skrzyżowaniem przez kolejne półtora kilometra znów będzie do jazdy na wprost, raptem oznakowywać wyłącznie do skrętu w lewo. To powoduje, że większość jadąca na wprost musi wepchnąć się na sąsiedni pas pomiędzy inne samochody (przykłady: Jana Pawła II, Wisłostrada, tragicznie zaprojektowany skręt z Puławskiej w Goworka, "kanciaste" wysepki przy przystankach na Solidarności obok Pl. Bankowego, itd.).

4. Światła "na żądanie" dla pieszych: Powstaje ich coraz więcej. Naciśnięcie przez pieszego (lub czasem rowerzystę, jeśli jest również ścieżka rowerowa) powoduję rozpoczęcie odliczania czasu zwłoki zupełnie niezależnie czy w timingu faz jest akurat wolne "okienko" dla ruchu pieszego. Nim ustawiona zwłoka minie - kończy się okienko i zdyscyplinowany pieszy musi przeczekać cały cykl faz do następnego okienka. Nic dziwnego, że wielu pieszych przestaje przestrzegać nakazów sygnalizacji świetlnej i przebiega jezdnię wg własnego rozeznania nie czekając na zielone światło, a większość "stałych bywalców" nawet nie fatyguje się nacisnąć przycisku (przykład: zespół świateł pod wiaduktem Trasy Siekierkowskiej nad Czerniakowską i Beethovena).

Przyzwyczajenie użytkowników dróg do złej organizacji ruchu powoduje następne negatywne skutki w postaci lekceważenia wszelkich przepisów drogowych, z ograniczeniami prędkości i zakazów wyprzedzania na czele.

Utrzymywanie na tak istotnym dla bezpieczeństwa i sprawności ruchu drogowego stanowiskach osób nie radzących sobie z tym problemem dowodzi braku rozeznania Pani Prezydent Warszawy w tej materii. Cytowana w artykule wypowiedź na temat braku korków potwierdza, że nie jest to przypadek. Do uporanie się z problemami bezpieczeństwa i korków ruchu drogowego stolicy potrzeba kogoś bardzo fachowego, energicznego i posiadającego wizję dobrego rozwiązania a nie takiego co to "mierny, bierny ale wierny". Umiejętność radzenia sobie z doborem fachowców od ruchu drogowego, tak jak i w innych dziedzinach, jest bardzo istotnym kryterium przy urnie w najbliższych wyborach - również ze skutkiem dla partii rekomendującej swego kandydata na fotel Prezydenta Warszawy.

Jestem przekonany, że moje zdanie o niekompetencji "fachowców" od ruchu drogowego podziela większość zmotoryzowanych wyborców jak również inni użytkownicy warszawskich jezdni.

Wyrazy szacunku dla całej redakcji, w szczególności Autorów obu artykułów, panów Piotra Szymaniaka i Konrada Majszyka.

Krzysztof Święcicki

List od Czytelnika

Najczęściej czytane