Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nici z obwodnicy

Konrad Majszyk 06-01-2009, ostatnia aktualizacja 07-01-2009 18:31

Przed Euro 2012 miał powstać wokół miasta pierścień obwodnicy ekspresowej. Zamiast tego będą tylko niezwiązane ze sobą odcinki. Inwestycja utknęła m.in. przez protesty przeciwników tras i biurokratyczne procedury.

Za tydzień Naczelny Sąd Administracyjny rozstrzygnie o losie wschodniej obwodnicy Warszawy. To ciąg dalszy głośnej sprawy „ministerialnego gryzmołu”. O co chodzi? Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił w 2008 roku postanowienie byłej minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej, wskazujące przebieg trasy przez Wesołą z powodu... jej nieczytelnego podpisu i braku pieczątki imiennej. Rządowi drogowcy złożyli do NSA skargę kasacyjną.

Sądowa droga przez mękę

Dla budowniczych tras ekspresowych to będzie gra o wszystko. Jeśli 13 stycznia NSA uchyli wyrok sądu niższej instancji, sprawa wróci do ponownego rozpatrzenia. Wtedy przygotowania do budowy mogą się toczyć dalej. Jeśli nie, skomplikowaną procedurę trzeba będzie zaczynać od początku. A zgromadzenie od podstaw pełnej dokumentacji ze wszystkimi uzgodnieniami trwałoby cztery – pięć lat!

– W takiej sytuacji będziemy musieli pożegnać się ze wschodnią obwodnicą co najmniej do 2016 roku – twierdzi Robert Chwiałkowski ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji.

Ale nawet przy pozytywnym dla drogowców wyroku NSA sytuacja nie będzie wcale różowa. W sąsiedztwie trasy mieszka wielu wpływowych polityków i biznesmenów, którym jest ona nie na rękę. Mają oni inne możliwości zablokowania inwestycji. Na przykład tzw. decyzja środowiskowa, niezbędna do rozpoczęcia prac, nie ma rygoru natychmiastowej wykonalności. A to znaczy, że przed wbiciem pierwszej łopaty przeciwnicy tej trasy będą mieli jeszcze okazje, żeby procedury zatrzymać.

Sprawę komplikuje powołanie w sąsiedztwie trasy kilku chronionych obszarów – już nie tylko unijnego programu Natura 2000, ale też Shadow 2008 (to tzw. poczekalnia do Natury 2000). A wschodnia obwodnica to tylko jeden z elementów obiecywanej przez rząd obwodnicy ekspresowej. Bez niej rzeka samochodów z zapowiadanej od lat 90. na Mazowszu autostrady A2 wleje się wprost do centrum Warszawy. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapowiadała: wszystko jest pod kontrolą, a cały pierścień będzie gotowy przed Euro 2012.

– Nie wycofuję się z tego. Jeśli do końca 2009 roku będę miał prawomocne pozwolenia na budowę, do Euro 2012 powinniśmy mieć całą obwodnicę – mówi szef mazowieckiej GDDKiA Wojciech Dąbrowski.

Ten urzędowy optymizm ma jednak już niewiele wspólnego z rzeczywistością. W tej chwili trwa budowa tylko jednego odcinka obwodnicy ekspresowej – 10,5 km trasy za 2,1 mld zł z miejscowości Konotopa koło Piastowa przez środek Bemowa do ul. Powązkowskiej.

SISKOM od trzech lat prezentuje postęp prac w warszawskim węźle drogowym. Na stronie www.siskom.waw.pl można obejrzeć wirtualną mapę. Po kliknięciu na datę program rysuje trasy, które w tym czasie obiecują zbudować drogowcy – aż do 2030 roku. Niestety, GDDKiA nie trzyma się harmonogramu. Prezentację co roku trzeba uaktualniać, przesuwając kolejne inwestycje na kolejne lata.

Z najnowszej wynika, że w 2012 roku „obwodnica” będzie składała się z przypadkowych odcinków. Pierścień praktycznie urywa się na linii Wisły. Po wschodniej stronie rzeki jest szansa na skończenie tylko jednego fragmentu: przebudowy Trasy Toruńskiej między mostem, Modlińską a Markami.

Miliardy pójdą w asfalt

Drogowcy nie chcą przyznać się do nadciągającego blamażu. W 2009 roku roku mazowiecka GDDKiA planuje wydać na inwestycje w Warszawie i okolicach prawie 5 mld zł (w 2008 r. było to 3,8 mld zł). Presja z Ministerstwa Infrastruktury na przełamanie drogowego zastoju jest już tak duża, że GDDKiA ogłasza przetargi nawet bez prawomocnych decyzji administracyjnych. Tak stało się np. z Trasą Salomea – Wolica, czyli nową wylotówką na Kraków i Katowice. Sprzeciwiający się jej przebiegowi mieszkańcy Magdalenki oprotestowali decyzję środowiskową i napisali skargę do Komisji Europejskiej.

– Nie wiem, jaki będzie los tych odwołań i skarg. Prowadzenie przetargów to ryzyko, ale nie mam wyjścia – mówi dyr. Dąbrowski. – Nie mogę siedzieć z założonymi rękami.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane