Wiertarką w kolano
Francuskie kino słynęło niegdyś z dobrych filmów opowiadających o półświatku. Albo o policjantach i złodziejach. Albo o samych złodziejach. Przypomnijmy sobie choćby obrazy Melville’a czy Jacquesa Deray.
Gdy oglądamy takie produkcje, jak „Żołnierzy mafii” Frédérica Schoendoerffera, przychodzi nam wątpić nie tylko we francuską kinematografię, ale też w psychiczną kondycję ludzi i przyszłość tego świata w ogóle. Ci widzowie, którzy nie chcą się uprzedzać, niech zapomną poprzedni niewypał reżysera – „Tajnych agentów” z francuskim odpowiednikiem Brangeliny – Moniką Bellucci i Vincentem Casselem. O „Żołnierzach mafii” nie da się powiedzieć niczego dobrego. Film miał być zapewne ostrym, realistycznym obrazem codzienności paryskich mafiosów, ale nie wyszedł poza rejestrację wyjątkowo brutalnych poczynań krańcowych psycholi i półmózgów.
W najbardziej mizoginicznej produkcji wielu ostatnich lat kobiety to bez wyjątku byłe lub obecne dziwki, ustawicznie bite, gwałcone i lżone. Ich oprawcy zaś to prymitywne bydlaki potrafiące w imię żałosnych pseudozasad wymierzyć kolegom, którzy podpadli, kary w rodzaju wiercenia dziury w kolanie, wydłubywania oczu albo wpychania do odbytu żelaznego pręta. Szkoda, że w tym odpadzie zagrała dawno nieoglądana Beatrice Dalle.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.