Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wiertarką w kolano

mz, Anna Kilian 21-02-2008, ostatnia aktualizacja 21-02-2008 18:17

Francuskie kino słynęło niegdyś z dobrych filmów opowiadających o półświatku. Albo o policjantach i złodziejach. Albo o samych złodziejach. Przypomnijmy sobie choćby obrazy Melville’a czy Jacquesa Deray.

Gdy oglądamy takie produkcje, jak „Żołnierzy mafii” Frédérica Schoendoerffera, przychodzi nam wątpić nie tylko we francuską kinematografię, ale też w psychiczną kondycję ludzi i przyszłość tego świata w ogóle. Ci widzowie, którzy nie chcą się uprzedzać, niech zapomną poprzedni niewypał reżysera – „Tajnych agentów” z francuskim odpowiednikiem Brangeliny – Moniką Bellucci i Vincentem Casselem. O „Żołnierzach mafii” nie da się powiedzieć niczego dobrego. Film miał być zapewne ostrym, realistycznym obrazem codzienności paryskich mafiosów, ale nie wyszedł poza rejestrację wyjątkowo brutalnych poczynań krańcowych psycholi i półmózgów.

W najbardziej mizoginicznej produkcji wielu ostatnich lat kobiety to bez wyjątku byłe lub obecne dziwki, ustawicznie bite, gwałcone i lżone. Ich oprawcy zaś to prymitywne bydlaki potrafiące w imię żałosnych pseudozasad wymierzyć kolegom, którzy podpadli, kary w rodzaju wiercenia dziury w kolanie, wydłubywania oczu albo wpychania do odbytu żelaznego pręta. Szkoda, że w tym odpadzie zagrała dawno nieoglądana Beatrice Dalle.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane