Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nasza lista z getta

Jolanta Gajda-Zadworna 18-11-2008, ostatnia aktualizacja 19-11-2008 21:11

Operator Andrzej Wolf mówi, że film o Irenie Sendlerowej to polska racja stanu. Na razie opowiadają o niej Amerykanie. Na Łotwie. Ale z Polakami. Nasz udział może być większy.

Zróbcie ten film tak, by Amerykanie zrozumieli, co to była wojna, getto; co to była walka. I by wszyscy w kinie płakali – mówiła Irena Sendlerowa filmowcom zza oceanu, którzy dwa lata temu postanowili nakręcić o niej film.

Od tygodnia dzieło pokazujące okupacyjne losy młodej Polki, która uratowała z warszawskiego getta 2,5 tysiąca dzieci, powstaje na Łotwie. Nosi tytuł „Historia Ireny Sendler”. Reżyseruje go John Kent Harrison – ten, który nakręcił film „Papież Jan Paweł II”. Tytułową bohaterkę gra Anna Paquin.

W dokumencie i fabule

Wczoraj od dyrektora Agencji Filmowej TVP Sławomira Jóźwika usłyszeliśmy, że telewizja jest skłonna dołożyć, do planowanego na 9 mln dol. budżetu „Historii...”, 1,2 – 1,4 mln dol.

Na poniedziałkowym spotkaniu z przedstawicielami amerykańskiego producenta „Historii...” z Hallmark Hall of Fame – omawiano m.in. sprawę kinowej wersji filmu oraz dwu-, trzyodcinkowego miniserialu. Dziś TVP twierdzi, że jest zainteresowana także wsparciem pełnometrażowego dokumentu „Dzieci Sendlerowej”, na który od wielu miesięcy pieniądze zbiera Andrzej Wolf.

Operator, który w czasie licznych spotkań z panią Ireną nakręcił ponad osiem godzin materiału, postanowił dokręcić jeszcze inscenizowane fragmenty. Jako Irenę Sendlerową widziałby Magdalenę Różczkę. Spośród ważnych instytucji pomysł Wolfa poparł finansowo jedynie PISF. Przyznał na realizację projektu 250 tys. zł. Pieniądze oferują też niewielkie prywatne firmy filmowe i... amerykańscy producenci, ale to wciąż za mało – budżet szacowany jest na 3 mln zł.

– Film o pani Irenie powinien powstać po polsku, za polskie pieniądze. To nasza racja stanu – przekonuje reżyser.

Listy w sprawie „Listy...”

Zdeterminowany brakiem odpowiedzi z telewizyjnej „Jedynki”, której kilka miesięcy temu zaproponował współprodukcję pełnometrażowego dokumentu oraz czteroodcinkowego serialu (po 45 minut każdy), Wolf postanowił działać. W sprawie filmu o warszawskiej „Liście Sendlerowej” napisał listy do Kancelarii Prezydenta, Prezesa Rady Ministrów, a także warszawskiego ratusza i Ministerstwa Kultury.

Sławomir Jóźwik uspokaja: – TVP jest bardzo zainteresowana projektem, jednak przy Woronicza trwa reorganizacja polegająca m.in. na przejęciu przez Agencję Filmową dokumentów. Stąd brak decyzji. Ale oba projekty są ważne i bardzo dobrze się dopełniają – uważa szef agencji.

Na świecie w Dzień Matki

Premiera obu filmów mogłaby się odbyć jesienią. – 1 września byłby najlepszy – uważa Wolf. Film zacznie się sceną z okupowanej Warszawy. Po wydaniu przez Niemców pierwszego zarządzenia pani Irena zwołuje współpracowniczki z ośrodka pomocy społecznej. Mówi: „Nie wiem jak wy, drogie koleżanki, ale ja wypowiadam Hitlerowi wojnę”.

– Zmontowalibyśmy to z defiladą i Hitlerem stojącym na platformie w Alejach Ujazdowskich – planuje Wolf.

W październiku na nasze ekrany ma trafić film „Historia Ireny Sendler”, przy którym w roli producenta debiutuje polska firma K&K Selekt. To za sprawą jej szefowej Beaty Pisuli w ekipie znaleźli się Polacy: operator Jerzy Zieliński, scenograf Waldemar Kalinowski, dekoratorka wnętrz Wiesława Chojkowska, kostiumograf Małgorzata Braszka i Krzysztof Pieczyński w roli Korczaka.

Zdjęcia do „Historii...” zakończą się 21 grudnia. Datę światowej premiery już ustalono: 26 maja w telewizji CBS.

Amerykanie nie rozumieją, czym była okupacja

Anna Mieszkowska, autorka książki „Matka dzieci Holocaustu. Historia Ireny Sendlerowej”

Jaki jest pani udział w realizowanym właśnie na Łotwie filmie „Historia Ireny Sendler”?

Anna Mieszkowska: Moja książka stała się kanwą dla scenarzysty i zarazem reżysera filmu. „Matka dzieci Holocaustu...” – paradokumentalna historia autoryzowana przez panią Irenę ukazała się nakładem Muzy w 2004 r. Dziś ma też wydanie niemieckie i hiszpańskie, a w przygotowaniu są: hebrajskie, włoskie i francuskie. Z reżyserem Johnem Kentem Harrisonem poznaliśmy się w kwietniu tego roku. Przyjechał do Warszawy. Niestety, nie mógł się spotkać z panią Ireną, źle się już czuła. Był natomiast na jej pogrzebie. Bardzo go przeżył.

Jak Kanadyjczyk John Kent trafił na pani książkę?

Najpierw zainteresowali się nią amerykańscy producenci, m.in. Jeff Most. Zorientowali się, że nie są w stanie zbudować scenariusza na podstawie dostępnych za granicą informacji, często sprzecznych i niejasnych. Dla ich potrzeb ktoś przetłumaczył książkę i siedliśmy z reżyserem nad tekstem. Wersji scenariusza było wiele. Na bieżąco je śledziłam. Moim zadaniem było, by fabuła, którą Amerykanie chcieli zrealizować, nie przekłamywała historii.

Podobno reżyser przyjechał do Polski mocno przygotowany od strony historycznej. Z czym więc miał problemy?

Ze zrozumieniem, co tak naprawdę działo się w Polsce w czasie wojny. Nafaszerował się różnymi książkami i filmami, których przekaz nie zawsze odpowiadał faktycznemu stanowi.

Czego nie rozumiał?

Problem tkwi w mentalności. I bez znaczenia jest, czy Amerykanin – a w przypadku Johna Kenta Harrisona Kanadyjczyk – pamięta II wojnę światową, czy urodził się długo po niej. Jeśli nie ma rodzinnego przekazu, nie jest w stanie zrozumieć pewnych zdarzeń i sytuacji.

Dlatego tak ważne jest, żebyśmy mieli wpływ na to, jak o naszej historii opowiadają inni?

Tak. Nim poznałam Johna Kenta, miałam kontakt z innymi Amerykanami, którzy przymierzali się do filmu dokumentalnego o pani Irenie. Uważali, że w getcie było źle, wręcz tragicznie – głód, bieda, ale po drugiej stronie muru toczyło się normalne życie. Nie mieli świadomości, że tworzona tu konspiracja, wszelkie działania podejmowane przez Polaków przeciwko okupantom, w tym także pomoc w zamkniętym w getcie Żydom, wiązała się z realnym zagrożeniem życia. Że śmierć groziła także najbliższym. Nie docierało do nich, że każda polska rodzina miała w tamtym czasie w swoim otoczeniu kogoś, kto albo był zaangażowany w robotę konspiracyjną, albo siedział na Pawiaku, albo został wywieziony czy zginął w łapance. Któryś z Amerykanów zadał mi np. pytanie, po co były łapanki, skoro Niemcy i tak okupowali kraj.

A o jakie kwestie spierała się pani z Johnem Kentem?

Starałam się mu wytłumaczyć rzeczy dla nas oczywiste, np. dlaczego Polacy w czasie okupacji nie mieli wstępu do Łazienek, a w tramwajach były specjalnie wydzielone miejsca dla Niemców. Że młoda bohaterka nie mogła pójść na pogrzeb matki, bo czekało tam na nią gestapo itd. Muszę przyznać, że wykazał sporo pokory i za to go bardzo szanuję. To u artystów rzadka cecha – przyjął, że moja wiedza jest większa i mam prawo zwracać mu na pewne rzeczy uwagę. Nie obrażał się za to.

W jakim kierunku poszedł scenariusz?

Amerykanom chodziło przede wszystkim o pokazanie motywów działania pięknej młodej kobiety o szlachetnym sercu. Tłem jej historii są jednak autentyczne zdarzenia, bardzo starałam się, by to tło nie zostało zniekształcone.

Jaki czas obejmuje fabuła „Historii Ireny Sendler”?

Lata 1941 –1944 – 1945. Ekranowa historia zaczyna się od chwili, gdy Irena Sendlerowa po raz pierwszy wchodzi do getta. Akcja toczy się po obu stronach muru. Film nie nawiązuje do przedwojennych losów bohaterki (oczywiście jest wspomniane, co wtedy robiła, kim była) ani tego, co działo się z nią po wojnie. W finale pojawia się informacja, że przeżyła wojnę, w 1947 roku wyszła ponownie za mąż, urodziła troje dzieci, była nominowana do pokojowej Nagrody Nobla i zmarła 12 maja 2008 roku.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane