Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Koniec getta w stolicy

Rafał Jabłoński 14-05-2009, ostatnia aktualizacja 21-05-2009 23:27

Heil Hitler – krzyknął Brigadeführer Jürgen Stroop i nacisnął przycisk zapalarki. W powietrze wyleciała Wielka Synagoga. Był 16 maja 1943 roku. Datę tę uważa się za koniec powstania, ale to nieprawda. Getto wtedy jeszcze nie zamarło.

Na zdjęciu lotniczym z 1944 roku widać po prawej stronie stadion Polonii, a po lewej wywózkę gruzów z getta. Strzałki wskazują na  torowiska ze stojącymi na nich wagonikami. Oczysz- czony teren  (w rejonie lewej strzałki) to  nieistniejący dziś plac  Muranowski  archiwum zygmunta walkowskiego
źródło: Archiwum Zygmunta Walkowskiego
Na zdjęciu lotniczym z 1944 roku widać po prawej stronie stadion Polonii, a po lewej wywózkę gruzów z getta. Strzałki wskazują na torowiska ze stojącymi na nich wagonikami. Oczysz- czony teren (w rejonie lewej strzałki) to nieistniejący dziś plac Muranowski archiwum zygmunta walkowskiego
Tyle zostało po wysadzeniu w powietrze i rozbiórce największej żydowskiej świątyni miasta.  W tle (po prawej stronie) fragment Arsenału. Ta fotografia nie była nigdy wcześniej publikowana
źródło: Archiwum Zygmunta Walkowskiego
Tyle zostało po wysadzeniu w powietrze i rozbiórce największej żydowskiej świątyni miasta. W tle (po prawej stronie) fragment Arsenału. Ta fotografia nie była nigdy wcześniej publikowana
*Wielka synagoga stała poza murami getta; Niemcy urządzili w niej skład mebli. Dziś  w tym miejscu jest tzw. błękitny wieżowiec
źródło: Archiwum
*Wielka synagoga stała poza murami getta; Niemcy urządzili w niej skład mebli. Dziś w tym miejscu jest tzw. błękitny wieżowiec

Większość bojowców Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego była wybita, lecz walki trwały nadal. Sporadyczne starcia zdarzały się głównie nocą; ostatnie strzelaniny odnotowano w październiku 1943 roku.

Na oczach miasta

Dawne getto stało się terenem wielkiej eksploracji ekonomicznej. Otoczone było cały czas przez posterunki, a nocami wchodziły do niego grupy łowców z 23. policyjnego pułku ochrony. Ubrani w ciemne mundury, mający buty na gumowych, niehałasujących podeszwach, mordowali ukrywających się jeszcze Żydów.

Podsłuchiwali rumowiska przy pomocy słuchawek lekarskich, tropiąc głosy ludzi ukrywających się w zamaskowanych piwnicach. Do podejrzanych pomieszczeń wrzucali pojemniki z gazem duszącym... Dziś wiemy o co najmniej 50 dużych tzw. bunkrach, ale było ich znacznie więcej; przeważnie odkryto je.

Historycy getta uważają, że tuż po powstaniu (czyli w drugiej połowie maja) na 180-hektarowym terenie ukrywało się wciąż kilka tysięcy ludzi. Większość tam zginęła, a część zbiegła na aryjską stronę. Kto mógł, uciekał z getta, bo nie dało się przeżyć. Szczególnie pod koniec 1943 roku, gdy spadł śnieg. Niemcy po śladach na białym puchu trafiali na ukrywających się.

Według relacji, ostatnim, który tam się ostał, był fryzjer Dawid Białogród. Doczekał wybuchu Powstania Warszawskiego. W tym czasie, za dnia, trwała gigantyczna rozbiórka budynków i gruzów o objętości około 12 mln m3. Zajęły się tym firmy niemieckie, które sprowadziły na ten teren 13 koparek, 22 lokomotywki oraz 420 wagonów towarowych. Ułożono tory o długości 29 kilometrów!

Same gruzy

W krótkim czasie po wysadzeniu synagogi, w rejonie dzisiejszego skrzyżowania Andersa z ul.Stawki pojawiły się szyny. Prowadziły Muranowską i Konwiktorską do Zakroczymskiej, a potem ulicą Wenedów skręcały na Wisłostradę i szły ku północy. Zaś na terenie getta rozgałęziały się w dawne ulice.

Niemcy twierdzili, że likwidują do 1100 m3 gruzów na dobę. Z raportu wysłanego z Warszawy do Reichsführera SS Heinricha Himmlera wynika, że przez rok od czasu powstania w getcie zburzono 6,7 mln m3 budynków, czyli połowę istniejących. Pozyskano z nich 22 mln cegieł, 5 tys. ton złomu żelaznego oraz 76 ton metali kolorowych.

W rozbiórce getta brały też udział firmy polskie, podnajmowane przez Niemców. Praca odbywała się bez należytych zabezpieczeń i ciągle dochodzi-ło do katastrof budowlanych, kosztujących życie robotników, na co zwracała uwagę nawet prasa konspiracyjna. Co ciekawe, a smutne, w tym czasie działał tam (od połowy lipca 1943 roku) obóz koncentracyjny, w którym było około 3 tys. greckich Żydów, sprowadzonych specjalnie do prac rozbiórkowych. I getto powoli stawało się pustynią, na której podobno miały stanąć po wojnie niemieckie wille.

Istnieje wstrząsająca relacja Michała Zylberberga, który podczas Powstania Warszawskiego znalazł się wśród rumowiska. „Weszliśmy do getta przez plac Krasińskich. (...) Namacalna wprost cisza, porażający widok ruin przyprawiały o dreszcz. (...) Nie zobaczyliśmy żywej duszy. Wśród ruin stał wypalony szkielet ostatniej siedziby Judenratu. (...) Budynek posiadał cały system podwórek. Przeszliśmy każde z nich. Na trzecim ujrzeliśmy pozostałości po żydowskim powstaniu. Po jednej stronie podwórka leżał stos kości i popiołu. Łatwo się było domyślić, co się tu wydarzyło.”

A jednak...

Getta nie można było tak łatwo rozebrać. Niemcy nie dawali sobie rady z likwidacją piwnic i powstała koncepcja, by część gruzów obsypać popiołami, a potem obsiać. Paradoksalnie z tym samym problemem zetknęliśmy się po wojnie i w rejonie Muranowa Południowego wiele domów stoi na „pagórkach”.

Powróćmy jeszcze do czasów okupacji. Otóż nie każdą cegłę udawało się odzyskać i pozostały gruz wywożono wspomnianą kolejką nad Wisłę, gdzie zasypywano nadrzeczne łęgi oraz rozlewiska w celu regulacji rzeki. W ten sposób poszerzano teren koło obecnej Wisłostrady (Niemcy myśleli o szosie w kierunku Gdańska). Przy Krasińskiego (koło Koźmina i Promyka) znajdowała się dawna ziemna bateria rosyjska i na niej zorganizowano Zwałkę – jak nazywali okoliczni mieszkańcy to miejsce.

Wielka gruzowa góra przetrwała do czasu budowy bloków w latach 60. W tym czasie była eksplorowana w poszukiwaniu pożydowskich skarbów. Po mieście, w latach 40. i 50., krążyła legenda o „złotej cegle” wmurowanej w ścianę i wywiezionej wraz z rumowiskiem nad Wisłę. Miał to być rzekomo sposób na ukrycie przed Niemcami walorów. Rzecz nader wątpliwa, bo taka cegła ważyłaby ponad 40 kg, więc mało kto mógłby ją udźwignąć. Ale tego typu opowieści podkręcały atmosferę.

Rzeczywiście, przed rozbiórką domów Niemcy poszukiwali precjozów i czasami, jak wynika z relacji, udawało się im coś tam znaleźć. Do 23 maja 1943 roku zrabowali około 10 mln złotych, 9 tys. dolarów w złocie i 14 tys. w banknotach oraz dużą ilość biżuterii.

Linia kolejowa wywożąca gruz czynna była po wojnie (na północnym odcinku leżały jeszcze te same podkłady i fragmentami szyny). Sam pamiętam wagony stojące na wysokości dzisiejszego Centrum Olimpijskiego w pierwszej połowie lat 50.

Z całego miasta wożono wtedy poniszczone cegły, nienadające się do ponownego użycia.Himmler zadecydował, że główną ulicą niemieckiej dzielnicy powstałej na gruzach getta będzie Jürgen Stroop Allee – ku czci tego, który je zlikwidował. Nigdy nie powstała, a jej niedoszłego patrona powieszono w więzieniu mokotowskim 6 marca 1952 roku, o tej samej porze dnia, o której wysadził Wielką Synagogę.

Napisz na czytelnik@zw.com.pl lub dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane