Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Niepożądani goście nie do usunięcia

16-02-2006, ostatnia aktualizacja 01-12-2011 13:26

Libijczycy bracia S., podejrzewani o kontakty z międzynarodowymi grupami terrorystycznymi, od lat są wpisani na listę osób niepożądanych w Polsce. Mimo to władze nie mogą skutecznie usunąć ich z naszego kraju.

Anwar S. do Polski trafił w latach 80. Dwa lata wcześniej przyjechał tu jego brat Abdel Salam. Jego przyjazd poprzedził list polecający od władz Libii do rządu PRL. W latach 90. obaj starali się o zalegalizowanie pobytu w Polsce. Jak ustaliliśmy, ubiegając się o status uchodźców, politycznych bracia S. jako powód podawali prześladowanie w Libii. Te doniesienia sprawdzały nasze służby, jednak nie znalazły one potwierdzenia. Jak powiedział nam Jan Węgrzyn, dyrektor Urzędu do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców, mimno kilkakrotnych prób braci S. nie było podstaw,do przyznania im statusu uchodźcy. Służby na tropie Abdel Salam S. był wydalany z Polski dwukrotnie. Mimo to wracał pod zmienionym nazwiskiem i nadal jest w naszym kraju. Od kolejnej decyzji o deportacji odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. – Dopóki nie ma ostatecznego rozstrzygnięcia jego odwołań, nie można go wydalić – twierdzą w Urzędzie ds. Repatriacji i Cudzoziemców. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie chce ujawnić żadnych informacji zebranych przez służby na temat braci S. – Listę osób niepożądanych w Polsce prowadzi Urząd do spraw Repatriacji i Cudzoziemców. Na jego wniosek dokonujemy ustaleń, ale są one objęte tajemnicą – mówi Magdalena Stańczyk, rzecznik prasowy ABW. Jak udało się ustalić ŻW Urząd Ochrony Państwa na temat braci S. sporządził kilka informacji. Pierwsze ustalenia pochodzą z czasów PRL. Już wtedy – w latach 1985-88, Abdel Salam S.. figurował na liście osób niepożądanych II Departamentu MSW. Kolejne zapisy pojawiły się w latach 90. Według ustaleń naszych służb, obaj bracia są podejrzewani o ścisłe związki z wywiadem libijskim i bliskowschodnimi organizacjami terrorystycznymi. Mimo iż polskie władze nie życzą sobie ich obecności na terenie naszego kraju, obowiązujące procedury do tej pory chroniły ich przed deportacją. Jeden aresztowany Ostatnio jednak pojawiła się szansa na wydalenie przynajmniej jednego z braci. Anwar S. został zatrzymany przez stołeczną policję w końcu 2005 r. Gdy funkcjonariusze chcieli go wylegitymować, zaczął uciekać. Po zatrzymaniu okazało się, że figuruje na liście osób niepożądanych w Polsce. Trafił do aresztu w Piotrkowie Trybunalskim. Czy teraz dojdzie do jego wydalenia? – Wszystko zależy od warszawskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ponieważ od aresztowanego wpłynęła skarga na decyzję o wydaleniu – mówi nam płk Jarosław Żukowicz, rzecznik prasowy straży granicznej. – MSWiA powinno teraz sprawnie podjąć decyzję lub jak najszybciej skierować sprawę do sądu. Sąd zaś powinien szybko określić stopień zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju. Fakt, że obaj są na liście kandydatów do wydalenia, powinien ułatwić tu decyzję – dziwi się Krzysztof Janik, były minister MSWiA. – Mamy dość liberalne przepisy i naprawdę cudzoziemcy muszą u nas sporo narozrabiać, żeby się ich pozbyć. Wciąż za mało prawnych powodów do ekstradycji – uważa dr Krzysztof Liedel, specjalista od walki z terroryzmem. Drugi umorzony W ubiegłym tygodniu przed Sądem Rejonowym Warszawa Wola odbyła się rozprawa, na której oskarżonym był Abdel Salam S. Wolska prokuratura oskarżyła go o znieważenie i grożenie sędziom sądu okręgowego i apelacyjnego. – Postępowanie to zostało przez nas umorzone – powiedział nam prokurator Maciej Kujawski, rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury. Prezes sądu odmówił nam wglądu w akta ze względu na poufny charakter dokumentacji lekarskiej. Jak ustaliliśmy, jest w niej opinia biegłego, który stwierdził, że Abdel Salam S. w chwili popełniania czynów był niepoczytalny. Prokuratura nie odwołała się od decyzji sądu. Data: 2006-02-16

 

Artykuł zamieszczony został w Życiu Warszawy przez Wydawnictwo Dom Prasowy. Artykuł zawiera nieprawdziwe informacje oraz narusza dobra osobiste niektórych wymienionych w nim osób.

__Archiwum__

Najczęściej czytane