Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nieodparty wdzięk misia

pg, Julia Rzemek, Dominika Węcławek 04-03-2008, ostatnia aktualizacja 05-03-2008 23:00

Już dawno w stolicy tak wielu nie zrobiło tak wiele dla tak małych. Premiera „Disney Live! Kubuś Puchatek” – przedsięwzięcie zakrojone na wielką skalę – zadziwiło warszawiaków.

Zdjęcie ze spektaklu „Disney Live! Kubuś Puchatek”
źródło: www.alterartshow.pl
Zdjęcie ze spektaklu „Disney Live! Kubuś Puchatek”

Arena Ursynów okazała się niestety miejscem mocno niefortunnym. Widzowie z bocznych rzędów mieli bowiem poważnie ograniczoną widoczność. Biorąc pod uwagę niemałą cenę biletów, było to dużym niedopatrzeniem. Cóż z tego, że 135 osób pracowało nad powstaniem sceny oświetlanej 42 ruchomymi światłami i nagłaśnianej 85 mikrofonami, skoro tylko, co poniektórym dane było podziwiać głównie plecy sąsiadów? Dodatkowe kontrowersje mogła budzić olbrzymia ilość decybeli, jaką zaserwowano odbiorcy – było nie było – w wieku przedszkolnym.

Najważniejsze jednak, że udało się osiągnąć zaplanowany cel – setki małych miłośników wiecznie pogodnego misia brykały i śpiewały pod sceną, absolutnie nie przejmując się późną porą i ignorując hałas. Swoistej „puchatkomanii“ sprzyjało sięgnięcie po pełne wdzięku piosenki użyte wcześniej w filmie i wykorzystanie do dubbingu tych samych głosów. Powtarzały się również całe motywy znane już z animowanej wersji przygód – przyjaciele musieli np. popędzić na ratunek przejedzonemu misiowi, który za sprawą pełnego miodku brzuszka utknął w króliczej norze. Dzieci spotkały się więc z tym, co w przewadze już oswoiły, dzięki czemu nie czuły się przytłoczone. Dbano o to, by wciągnąć je w zabawy. Wspólnie z aktorami intonowały utwory i naśladowały bzyczenie pszczół... Sztuczny śnieg oraz napompowane, przeznaczone do odbijania warzywa spełniły swoją rolę, budząc u najmłodszych radość.

Pięknie mówiąca po polsku, choć pochodząca z Japonii narratorka Izumi prowadziła zebranych przez pretekstową fabułę naszkicowaną wokół przygotowanego dla Puchatka przyjęcia-niespodzianki. Co ciekawe, okazało się, że „miś o bardzo małym rozumku“, to tylko jeden z magnesów. Nie jest tajemnicą, że dorośli największą estymą darzą osiołka Kłapouchego, rzecz jasna, przede wszystkim ze względu na jego unikalną, cudownie dekadencką osobowość. Tymczasem wśród maluchów sympatie były zdecydowanie podzielone. Część z nich przyszła pod scenę, żeby zawołać Maleństwo – kangurzątko o wielkim sercu. Swoich wiernych fanów miał nawet Królik, bodaj najbardziej przemądrzała postać w całym uniwersum A.A. Milne’a.Jeżeli planujemy ulec dzieciom, warto wiedzieć, że spektakl „Disney Live! Kubuś Puchatek“ można oglądać w Warszawie codziennie, aż do 9 marca. Pamiętajmy, że widowisko może mieć jednak efekt uboczny. Filmy i gadżety Disneya mogą okazać się tym małym co nieco, bez którego najmłodsi nie mogą się obyć.

Strona organizatora: http://www.alterartshow.pl/

Życie Warszawy

Najczęściej czytane