Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Emocje ekstremalne

Agnieszka Rataj 09-10-2009, ostatnia aktualizacja 11-10-2009 17:50

Przed Karoliną Gruszką Iwan Wyrypajew postawił trudne zadanie. W „Lipcu” przygotowanym w Teatrze Na Woli zobaczymy jak aktorka wciela się w rolę bezwzględnego mordercy-kanibala.

autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa

Choć Karolina Gruszka mocniej ostatnio kojarzona jest z rolami filmowymi (serial „Boża podszewka”, „Kochankowie z Marony”), to jednak od początku przede wszystkim teatr jest jej domem. Jej talent i charyzmę dostrzegła już w przedstawieniach dyplomowych Izabella Cywińska. To pod wpływem tych przedstawień: „Biesów” według Fiodora Dostojewskiego przygotowanych pod okiem Jarosława Gajewskiego oraz „Wiśniowego sadu” w reżyserii Agnieszki Glińskiej, postanowiła zaangażować Karolinę Gruszkę do „Bożej podszewki”, do roli Gieni.

Po ukończeniu Akademii Teatralnej Karolina Gruszka miała nie mniej szczęścia, dostając się do zespołu Teatru Narodowego, w którym pracuje do dzisiaj. Debiut na scenie Narodowego nie był jednak do końca udany. Imponująco brzmiały zapowiedzi „Ryszarda II” w reżyserii Andrzeja Seweryna, ale efekt końcowy rozczarowywał. Rozbuchana i patetyczna ponad miarę inscenizacja przytłoczyła wszystkich aktorów biorących udział w tym przedsięwzięciu.

Dalej na szczęście było lepiej. Gruszka zwracała na siebie uwagę we „Władzy” wyreżyserowanej przez Jana Englerta. Jako Luiza, kochanka Króla Słońce potrafiła być zarówno zawstydzoną zalotami króla nastolatką, jak i kobietą zdesperowaną w walce o miłość. „Tartuffe czyli szalbierz” przygotowany przez Jacquesa Lassalle’a okazał się wielkim sukcesem i został doceniony zarówno przez widzów, jak i krytykę. Gruszka pojawiła się tutaj jako Marianna, którą ojciec Orgon chce wydać za obłudnego Tartuffe’a wbrew jej woli. I to właśnie scena, kiedy Marianna, początkowo nie dowierzając i żartując, słyszy od ojca tę wiadomość najmocniej pozostawała w pamięci. Aktorstwo Karoliny Gruszki to przede wszystkim gra na emocjach ekstremalnych. Od niewinnej radości do czystej rozpaczy, w scenie z „Tartuffe’a” aktorka potrafiła pokazać całą skalę uczuć.

Ostatnia jej rola w Teatrze Narodowym to Sasza w iście gwiazdorskim „Iwanowie” z ubiegłego roku. I choć trudnym zadaniem było zmierzenie się na scenie z Janem Fryczem, Danutą Stenka czy Anną Seniuk, to rola Gruszki, młodej dziewczyny zakochanej do szaleństwa w prowincjonalnym uwodzicielu, potrafiła wybić się wśród innych.

Recenzja spektaklu "Lipiec" w poniedziałkowym wydaniu Życia Warszawy

Życie Warszawy

Najczęściej czytane