Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bez kompleksów i bez skandalizowania

Agnieszka Rataj 29-04-2010, ostatnia aktualizacja 04-05-2010 20:09

„Kompleks Portnoya” Philipa Rotha szokował. Adaptacja Aleksandry Popławskiej i Adama Sajnuka stawia raczej na sentymentalną podróż w świat dzieciństwa.

autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa

Aleksander Portnoy w ich przedstawieniu, grany przez Adama Sajnuka, to wymięty facet z potężną nerwicą odziedziczoną częściowo po rodzicach, częściowo zawdzięczaną sobie samemu. Wyznawca religii onanizmu, która w porównaniu z książkowym pierwowzorem potraktowana została lekko, budząc raczej rozbawienie niż zażenowanie.

W „Kompleksie Portnoya” Teatru Konsekwentnego ważniejszy jest śmieszno-straszny obraz żydowskiej rodziny: zahukanego ojca z nieustającymi problemami trawiennymi, zamkniętej tak w sobie, jak i w swoim pokoju nijakiej siostry i dominującej nad wszystkimi matki. Między nimi wszystkimi miota się Alex. Miota się też na scenie układającej się w gwiazdę Dawida, przed którą usiłuje całe życie uciekać.

Popławska i Sajnuk starają się wydobyć z powieści Rotha jej wielowymiarowość. Na ważną postać wyrasta w tym spektaklu traktowana z pogardą seksowna Małpka, brawurowo zagrana przez Annę Smołowik.

Aktorka przechodzi na scenie istną metamorfozę: od nieśmiałej Hany, siostry Portnoya, przez kolejne jego kobiece podboje, po wspomnianą, wyzywającą Małpkę. I choć jej bohaterka bywa wulgarna i rozwrzeszczana, to jednocześnie potrafi wzruszyć, kiedy błaga Aleksa o miłość.

To kolejny spektakl Konsekwentnego bawiący widza raczej bezbolesną opowieścią o związkach. Podobne oglądaliśmy w „Kochankach z sąsiedztwa”. W tym przypadku dostajemy jeszcze karykaturalny obraz tradycyjnej żydowskiej rodziny. Szkoda, że ten duet aktorsko-reżyserski nie zdecydował się potraktować „Kompleksu Portnoya” nieco odważniej.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane