Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Chodź ze mną, tato, do teatru Lalka

Jolanta Gajda-Zadworna 10-03-2011, ostatnia aktualizacja 10-03-2011 07:54

"Ostatni tatuś" w reż. Michała Walczaka w Teatrze Lalka w Warszawie

Sztukę "Ostatni tatuś" napisał młody dramaturg kojarzony z tzw. dorosłą sceną. Używając lalkowych rekwizytów, opowiedział historię skierowaną właściwie do dorosłego widza. Zwłaszcza do zapracowanych ojców, którzy pochłonięci zawodowymi obowiązkami tracą kontakt z dziećmi.

Bohaterka sztuki Ania nie może darować swojemu tacie niesłowności – stale obiecuje on, że poświęci córce więcej czasu, że się wreszcie pobawią. Jednak zawsze kończy się podobnie: zapomina, spóźnia się, przychodzi zmęczony, próbuje zagłuszyć wyrzuty sumienia kolejną zabawką. Jedynym plusem tej sytuacji jest rozwijająca się wyobraźnia dziewczynki. Ania zaprzyjaźnia się ze swoimi zabawkami, rozmawia z nimi i przeżywa różne przygody. Jej wiernymi przyjaciółmi są: pluszowy niedźwiadek i lalka Barbie. Bohaterka wyrusza z nimi w drogę po nocnym mieście, by odnaleźć tatę porwanego – jak uważa – przez wielkie czarne ptaszysko.

Michał (lat 10), z uwagą śledzący przebieg akcji, chwali scenografię. Najpierw "zamknęła" ona sceniczne mieszkanie Ani w obwiązanym kokardą pudełku (bardzo podobnym do tego, w jakim dziewczynka znalazła pluszowego misia zamiast wymarzonego żywego psa). Potem nocne miasto ożyło ruchomymi znakami drogowymi, schodzącą z pomnika Syrenką i rusztowaniami, które były wnętrzem szklanego domu, gdzie więziono kukiełki tatusiów. Dzieciaki zgodnie chwaliły postaci. Michał stawiał na wielką kukłę misia, burleskowo przewracającego się na miękką pupę. Agnieszce (lat 6.5) podoba się Barbie, ale – jak się wkrótce okaże – mocniej kibicuje Ani (przekonująco granej przez filigranową Monikę Babulę). Wszyscy podziwiamy czerwony wehikuł, będący połączeniem kanapy z samochodem i z uznaniem patrzymy na inscenizacyjne pomysły, np. znakomicie wygraną choreograficznie bijatykę między nocnymi wędrowcami a kibicami. Zagrożenie i przemoc zostały w niej zaznaczone, ale nie przedstawione dosłownie. Bohaterowie "bili się" i upadali, stojąc po różnych stronach sceny.

Spektakl "Ostatni tatuś" może stać się pretekstem nie tylko do przemyśleń zapracowanych rodziców, ale i ważnych rozmów z dziećmi. Na wiele tematów. Tuż po wyjściu z teatru Agnieszka za najciekawszą uznała scenę, w której Ania krzyczy na rodziców. Czy słusznie? Nie dotrzymali danego słowa.

Spektaklowi towarzyszy pomysłowy program w formie gry planszowej. Uczestnicy przechodzą w nim drogę, jaka była udziałem bohaterów. Świetny pomysł. Także na spędzenie czasu z tatusiem.

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane