Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Dziwaczne światy Witkacego na Pradze

Agnieszka Rataj 09-09-2011, ostatnia aktualizacja 12-09-2011 10:41

­* „Projekt Witkacy”, Studio Teatralne Koło i teatr Arabesky, ul. Mińska 25, tel. 600 048 234, 501 533 616, sobota (10.09), godz. 19 bilety 15 – 20 zł

autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa

W ubiegłym roku Mariya Zaichenko otrzymała stypendium Gaude Polonia. Efekt jej współpracy z polskim teatrem – „Projekt Witkacy. Tak zwana ludzkość w obłędzie”  – zobaczymy w najbliższy weekend w Soho Factory

Ma­riya Za­ichen­ko od kil­ku lat współ­pra­cu­je ja­ko pro­du­cent­ka z za­ło­żo­nym z ini­cja­ty­wy stu­den­tów Char­kow­skie­go In­sty­tu­tu Sztu­ki w 1993 r. nie­za­leż­nym te­atrem Ara­be­sky. Sku­pia­ją­cy mło­dych ar­ty­stów po­cząt­ko­wo ra­czej wo­kół pra­cy la­bo­ra­to­ryj­nej i eks­pe­ry­men­tal­nej, z rzad­ka po­ka­zy­wa­nej pu­blicz­no­ści, Ara­be­sky od 1997 r. sta­ra się two­rzyć te­atr re­per­tu­aro­wy, pre­zen­tu­jąc swo­je przed­sta­wie­nia rów­nież go­ścin­nie za gra­ni­cą.
W ma­ju mie­li­śmy oka­zję oglą­dać w Te­atrze Ocho­ty „Czer­wo­ne­go Elvi­sa” na pod­sta­wie tek­stu Ser­hi­ja Ża­da­na, w iro­nicz­ny i prze­wrot­ny spo­sób opo­wia­da­ją­ce­go o ukra­iń­skiej rze­czy­wi­sto­ści.
W Pol­sce Za­ichen­ko po­zna­ła bli­żej dzia­łal­ność Stu­dia Te­atral­ne­go Ko­ło przy oka­zji tłu­ma­cze­nia tek­stu wy­sta­wia­nej przez nich „Tak­sów­ki” na ję­zyk ro­syj­ski. Szyb­ko rzu­ci­ła po­mysł po­łą­cze­nia sił obu te­atrów. Idea spodo­ba­ła się rów­nież Igo­ro­wi Gorz­kow­skie­mu i w sierp­niu trój­ka pol­skich re­ży­se­rów, sce­no­graf i kom­po­zy­tor wy­je­cha­li na Ukra­inę, gdzie za­czę­li pra­cę nad spek­ta­klem „Pro­jekt Wit­ka­cy. Tak zwa­na ludz­kość w obłę­dzie”. Je­go pre­mie­ro­we po­ka­zy mia­ły miej­sce na prze­ło­mie sierp­nia i wrze­śnia w Char­ko­wie oraz we Lwo­wie.
Do spek­ta­klu wy­bra­ni zo­sta­li mło­dzi lu­dzie, głów­nie ak­to­rzy nie­za­wo­do­wi, z któ­ry­mi pol­ska eki­pa prze­pro­wa­dzi­ła kil­ku­ty­go­dnio­we warsz­ta­ty.
Wit­ka­cy na Ukra­inę
Igor Gorz­kow­ski, opie­kun ar­ty­stycz­ny i współ­re­ży­ser pro­jek­tu, za­pro­po­no­wał wy­ko­rzy­sta­nie sze­ściu dra­ma­tów Sta­ni­sła­wa Igna­ce­go Wit­kie­wi­cza: „Mą­twa”, „Mat­ka”, „Kur­ka wod­na”, „Na­dob­ni­sie i Kocz­ko­da­ny”, „So­na­ta Bel­ze­bu­ba” oraz „Wa­riat i za­kon­ni­ca”, któ­re spe­cjal­nie dla przed­sta­wie­nia zo­sta­ły prze­tłu­ma­czo­ne pierw­szy raz na ję­zyk ukra­iń­ski. – Wit­ka­cy mo­że tam do­brze za­brzmieć. Ina­czej – za­po­wia­dał jesz­cze przed wy­jaz­dem Gorz­kow­ski. Tym bar­dziej że to wła­śnie Ukra­ina zo­sta­ła szcze­gól­nie bo­le­śnie do­tknię­ta ka­ta­stro­fa­mi prze­po­wia­da­ny­mi przez Wit­ka­ce­go: woj­ną i re­pre­sja­mi ko­lej­nych sys­te­mów to­ta­li­tar­nych. Pi­sząc o ty­tu­ło­wej „ludz­ko­ści”, mó­wił on tak na­praw­dę o kry­zy­sie jed­no­stek bez­rad­nych wo­bec osza­la­łej i pę­dzą­cej rze­czy­wi­sto­ści.
Dla stro­ny ukra­iń­skiej szcze­gól­nie waż­ny był fakt prze­tłu­ma­cze­nia je­go dra­ma­tów.
W bu­du­ją­cym swo­ją toż­sa­mość kra­ju ję­zyk ukra­iń­ski cią­gle jest na eta­pie roz­wo­ju. Nie wszy­scy chcą i po­tra­fią nim mó­wić.
– Coś ta­kie­go jak prze­kła­dy z in­nych ję­zy­ków, zwłasz­cza tek­stów te­atral­nych, wła­ści­wie nie ist­nie­je – mó­wi My­kha­lo Bar­ba­ra, któ­ry nie tyl­ko za­jął się prze­kła­dem, ale też za­gra w przed­sta­wie­niu. – Chce­my do­pro­wa­dzić rów­nież do dru­ku Wit­ka­ce­go. Skon­tak­to­wa­li­śmy się z pro­fe­so­rem Ja­nu­szem De­gle­rem, wit­ka­co­lo­giem, w spra­wie ko­men­ta­rzy do pla­no­wa­ne­go wy­da­nia, bo je­śli na­wet po pol­sku trud­no go cza­sem zro­zu­mieć, na Ukra­inie bę­dzie­my po­trze­bo­wa­li dzie­sięć ra­zy ty­le wy­ja­śnień – śmie­je się My­kha­lo Bar­ba­ra.
Ludz­kość w fa­bry­ce
Mi­mo wszyst­kich trud­no­ści spek­ta­kle w Char­ko­wie i we Lwo­wie zo­sta­ły świet­nie przy­ję­te. – Sa­ma prze­strzeń by­ła już za­sko­cze­niem dla wi­dzów – opo­wia­da My­kha­lo Bar­ba­ra.
– W Char­ko­wie za­gra­li­śmy w opusz­czo­nej fa­bry­ce far­ma­ceu­tycz­nej, we Lwo­wie w za­kła­dzie pro­du­ku­ją­cym kie­dyś po­wi­dła. Post­in­du­strial­na prze­strzeń i roz­gry­wa­ją­ca się sy­mul­ta­nicz­nie w kil­ku miej­scach ak­cja dra­ma­tów, wy­ma­ga­ją­ca od pu­blicz­no­ści zmian miej­sca, z któ­re­go się ją śle­dzi, oka­za­ły się świet­nym po­my­słem na po­dróż przez dzi­wacz­ne świa­ty Wit­ka­ce­go. A py­ta­nia, któ­re za­da­wał, do­ty­czą cią­gle i nas, współ­cze­snych.

 

 

Życie Warszawy

Najczęściej czytane