Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Pozostała tu jedynie francuska nazwa

Monika Kucia 28-08-2008, ostatnia aktualizacja 28-08-2008 12:51

Nowa La Boheme, pl. Teatralny 1, tel. 022 692 06 81, czynne codziennie od godz. 12 do ostatniego gościa, można płacić kartą • Internet bezprzewodowy: tak • karta win: tak • sektor dla palących: tak • parking: tak • menu dla dzieci: nie.

źródło: Życie Warszawy
źródło: Życie Warszawy
źródło: Życie Warszawy

Rozczarowanie – zwłaszcza w kontekście dawnej świetności. Dziś La Boheme to przeciętny lokal dla sfer biznesowych. Z napuszoną obsługą, francuską nazwą, polską kartą i... kiepskim jedzeniem.

Gotuje tu Łukasz Deput. To, co gotuje, niestety nie zasługuje nawet na określenie „średnie”. Lokal ma wyraźne pretensje do ekskluzywności, dlaczego więc ryba jest okrutnie przesolona, a raki podane w formie papki?

Jedynym daniem, które robiło jakie takie wrażenie, była sałata z grillowanym oscypkiem i smażonymi rydzami (39 zł). Śmiem twierdzić, że udało się dlatego, że kucharz nie ingerował zbytnio w produkty – ser był prawdziwy, czyli owczy i wędzony, więc po zgrillowaniu stał się wyjątkowo smaczny. Grzyby jednak pasowały do niego jak nazwa restauracji do jej karty, czyli wcale. Żurawinowa galaretka nie poprawiała sytuacji. Generalnie miałam wrażenie, że zarówno ta kompozycja, jak i inne w menu to siłowanie się na wytworność, bez wyczucia tego, co do siebie pasuje.

Raki rzeczne podane w chrupiącym cieście na konfiturze z pomidorów (33 zł) okazały się być przemieloną, niesmaczną miazgą zamkniętą w woreczkach z ciasta. To miała być niespodzianka (gdy dostajemy talerz, nie widzimy, co ciasto skrywa), ale nie okazała się ona miła.

Halibut pieczony z chrupiącymi warzywami i winegretem z soczewicy (52 zł) był tak przesolony, że właściwie niejadalny, a soczewica więcej niż al dente, czyli stanowczo za twarda. Podczas obiadu robiło mi się coraz bardziej smutno.

W karcie znajdziemy typowe produkty i potrawy kuchni polskiej: ozory, pasztety, pierogi, żurek, raki, śledzie, sandacza, kaszę jęczmienną i lipowy miód. Francuskie wpływy reprezentują kacze wątróbki. Może trzeba było zmienić nazwę? Nie chcę się czepiać, tylko żal patrzeć, jak dawna legenda kulinarna odchodzi w zapomnienie.

jedzenie - 2

atmosfera - 2

obsługa - 3

skala 1-5

kolacja w interesach:

Kacze wątróbki smażone z jabłkami i octem malinowo-jeżynowym 29 zł

Chłodnik z pomidorów na ostro z pianką ze szpinaku 19 zł

Filet z mazurskiego sandacza z warzywami, rzepą i smażonymi ziemniakami 46 zł

Mus z białej czekolady z wiśniami 24 zł

rachunek 118 zł

Życie Warszawy

Najczęściej czytane