Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kebabgate: takich hurtowni jest więcej

Janina Blikowska, Konrad Majszyk 19-08-2010, ostatnia aktualizacja 20-08-2010 17:48

Policja gromadzi materiał w sprawie składu mięsa pod peronami dworca. A sanepid „poszukuje najemców” i nie potrafi wytłumaczyć się ze swojej opieszałości.

Czy po wybuchu afery warszawiacy odwrócą się od kebaba?
źródło: Fotorzepa
Czy po wybuchu afery warszawiacy odwrócą się od kebaba?

Po wybuchu tzw. kebabgate bary z jedzeniem na Dworcu Centralnym świeciły wczoraj pustkami. Dwa dni temu Jacek Prześluga z zarządu PKP ujawnił nam, że pod peronami składowano w fatalnych warunkach sanitarnych mięso niewiadomego pochodzenia.

Śniadzi pracownicy restauracji na Centralnym nie chcieli z nami o tym rozmawiać. W czasie 45-minutowej wizyty w barach w podziemiach Centralnego natknęliśmy się tylko na dwie klientki. Jadły kebaby w barze w galerii wschodniej.

– Słyszałyśmy o tej kebabowej norze na poziomie -2. Ale jakby coś nie tak z tym mięsem było, to na pewno byśmy poczuły – twierdzą. 

– Od 18 lat legalnie produkuję mięso do kebaba. Dobrze, że proceder z Dworca Centralnego został ujawniony, ale takich dziupli jest w Warszawie znacznie więcej – twierdzi Jadwiga Łysiak z firmy Mich-Drób.

Sprawę magazynu pod Dworcem Centralnym wciąż wyjaśnia sanepid. Inspektorzy nie potrafią nam wyjaśnić, dlaczego w brudzie i smrodzie peronów Centralnego przez lata porcjowano mięso.

– Kontrolowaliśmy kebaby na Dworcu Centralnym bez schodzenia pod ziemię. Zdarzały się w nich uchybienia, ale nie pamiętam, byśmy zamknęli któryś z barów – mówi dyr. Wiesław Rozbicki z sanepidu. 

Wczoraj padło nawet stwierdzenie, że w magazynach pod peronami nie było tak dramatycznych warunków, jak przedstawiają to media.

– Jest tam dosyć brudno, ale pomieszczenie jest wyłożone kafelkami. Po dokładnym wyczyszczeniu te warunki byłyby znośne – mówi dyr. Rozbicki. 

Internauci pytają, dlaczego inspektorzy byli tak zaskakująco łagodni w stosunku do właścicieli kebabów. Sugerują, żeby sprawdzić też np. pozbawione zaplecza punkty z kanapkami pod rondem Dmowskiego.

Czy PKP wiedziały o tym, że najemca magazynu pod torami podnajmuje go właścicielom kebabów (zapewne za wyższą stawkę)? Sanepid wciąż nie ustalił nawet personaliów ludzi prowadzących nielegalną fabrykę mięsa.

Tymczasem Turek Maho z wytwórni MBM mówił na naszych łamach, że to powszechnie znani w branży obywatele Egiptu i byłej Jugosławii. Dzwoniący przedsiębiorcy wymieniali nazwy licznych zaopatrujących się u nich punktów (m.in. dwóch dużych sieci kebabów działających w Warszawie).

Policjanci gromadzą materiał w sprawie hurtowni. Na razie są to tzw. czynności sprawdzające. Jak usłyszeliśmy, po ustaleniach sanepidu zostanie wszczęte postępowanie.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane