Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Coraz głośniejszy protest przeciwko zamknięciu Luny

JGZ, Anna Brzezińska 09-07-2008, ostatnia aktualizacja 09-07-2008 11:02

Jesienią kino Luna zniknie z kulturalnej mapy miasta. Jego obrońcy nie chcą o tym słyszeć. Zebrali już 6 tys. podpisów pod petycją do właściciela obiektu. Ten jednak jest nieugięty. W przyszłości chce tu otworzyć własny kinoteatr.

Kino przy Marszałkowskiej to jedno z najprężniej działających małych kin w stolicy. Widzów przyciąga ambitnym repertuarem i niskimi cenami.

Zarządza nim SPI International Polska, dystrybutor filmowy. Przed siedmioma laty firma wynajęła kino od samorządowej spółki Max Film.

– Wtedy było w fatalnym stanie. Nikt nie wiedział, jak nim zarządzać. Wyprowadziliśmy je na prostą – wspomina Marta Krutel, dyrektor generalny SPI. Umowa najmu Luny kończy się w październiku.

– Nie zamierzam jej przedłużać – mówi stanowczo Lech Jaworski, prezes Max Filmu. – Nie jesteśmy spółką zajmującą się wynajmem nieruchomości. Chcemy prowadzić tu własną działalność kulturalną.

W miejscu Luny spółka chce stworzyć kinoteatr. – To nasze sztandarowe przedsięwzięcie, do którego realizacji zatrudnimy czołowych przedstawicieli świata kultury – mówi Jaworski dodając, że szczegóły poda we wrześniu. Wtedy też chce przeprowadzić konsultacje społeczne. Wiadomo jednak, że prace adaptacyjne rozpoczną się już na wiosnę.

W dobre intencje samorządowców, którzy co prawda otworzyli NoveKino Praha, ale zamknęli takie kina jak Relax, Wars czy Skarpa, wierzy niewielu widzów.

– Małe kina mają swój niepowtarzalny klimat. To historia Warszawy, o którą musimy dbać – mówi Michał Szczerba z blogu NiezłeKino.pl, pomysłodawca internetowej petycji sprzeciwiającej się zamykaniu Luny i Iluzjonu.

W przeciągu trzech tygodni pod pismem do Max Filmu dostępnym na stronie www.petycje.pl podpisało się aż 6 tys. osób. Odzew zaskoczył samego pomysłodawcę. – Rozpętała się burza. Mam nadzieje, że wpłynie to na zmianę polityki wobec Luny – mówi Szczerba i dodaje, że gdy pod petycją zbierze 10 tys. podpisów, złoży ją również w Ministerstwie Kultury.

Niezależnie od inicjatywy witryny NiezłeKino, głosy w sprawie obrony Luny zbiera też kino. Ma już ponad 3 tys. podpisów.

– Nasi widzowie są zaskoczeni, gdy dowiadują się, że nie będą się tu już odbywać Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy czy Przegląd Łódzkiej Szkoły Filmowej „Łodzią po Wiśle” – mówi Daniel Michna z Luny.

Lech Jaworski jest nieugięty. Decyzję motywuje także rachunkiem finansowym. – Zarządzający Luną są wobec nas zadłużeni – mówi. Kwotę długu szacuje na 150 tys. zł.

Marta Kruttel dementuje tę informację. – Nawet jeśli spóźniamy się z rachunkami, to jest to kwestia kilku dni. To kolejna wymówka. Max Film nie po raz pierwszy ogłasza, że będzie tworzył własne instytucje kultury i nic z tego nie wychodzi – uważa.

W sprawie poczynań spółki bezradny jest też Polski Instytut Sztuki Filmowej. – Rok temu wystąpiliśmy do marszałka województwa, który jest właścicielem spółki, z projektem biznesowym oddzielenia działalności komercyjnej, deweloperskiej, którą prowadzi Max Film, od działań kulturalnych, których jest coraz mniej. Apel podpisali liczni filmowcy. Zaproponowaliśmy w nim m.in. kroki prawne, jak podziału dokonać, ale inicjatywa, niestety, nie została podjęta – mówi Agnieszka Odorowicz, dyrektor PISF.

Ludwik Rakowski, wicemarszałek województwa mazowieckiego

ŻW: Jak ocenia pan decyzje sprzedania kin Wars i Relax przez podlegający panu Max Film?

Ludwik Rakowski: Z całą pewnością nie były to łatwe decyzje. Poprzednie kierownictwo Max Filmu stało jednak przed trudnym wyzwaniem – czy inwestować olbrzymie pieniądze w nierentowne kina, które wymagały kapitalnych remontów, czy skoncentrować działalność na budowie nowych kin, także poza stolicą.

Czy jednak urząd marszałkowski nie powinien chronić placówek, które prowadzą ważną dla kultury działalność?

Zamykanie jakiegokolwiek kina jest ostatecznością, której chcielibyśmy uniknąć. Trzeba jednak pamiętać, że Max Film jest spółką prawa handlowego i przy podejmowaniu każdej decyzji musi brać pod uwagę względy ekonomiczne. Ponieważ spółka nie jest dochodowa, aby móc ratować i rozwijać kina, musi sprzedawać część nieruchomości, a to niestety zawsze wiąże się z trudnymi decyzjami.

Czy zamierza pan interweniować w sprawie kin Luna i Iluzjon (niegdyś Stolica)?

Wpływy z wynajmu Luny nie pokrywają ponoszonych przez Max Film kosztów utrzymania obiektu. Poza tym kino nie ma być zlikwidowane, może natomiast zmienić się jego najemca.

Jak pana zdaniem powinna zostać rozwiązana ta sytuacja?

Jestem przekonany, że Stolica zostanie wyremontowana. Jednak na ten cel potrzebne są poważne pieniądze. Spółka intensywnie szuka tych środków. Dużą nadzieję pokładamy w Ministerstwie Kultury. W tym momencie trwają rozmowy Max Filmu z Filmoteką Narodową, która rozważa możliwość odkupienia kina. Oczywiście ważna jest tu ostateczna decyzja ze strony Ministerstwa Kultury.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane